czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 19.

Szłam przed siebie czując jak z każdym krokiem moje serce bije coraz szybciej. W głębi duszy na prawdę bałam się tego spotkania. Nie wiedziałam jak po tym wszystkim spojrzę Nathanielowi w oczy. Byłam przekonana, że on jest tym jedynym skoro zgodziłam się zostać jego żoną a tu nagle okazuje się, że nasze zaręczyny tak naprawdę wcale nie miały miejsca, że zostałam oszukana. Kiedy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, moje nogi były jak z waty. Stanęłam przed drzwiami mieszkania nie wiedząc jak mam się zachować. Zapukać czy po prostu wejść? W końcu zdecydowałam się na tą drugą opcję bo przecież był to również mój dom. Cicho otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W całym domu unosił się odór alkoholu co była dla mnie bardzo dziwne, ponieważ mój narzeczony nigdy nie pozwalał sobie na wypicie większej ilości jakiegokolwiek trunku. Skierowałam się do salonu a widok jaki tam ujrzałam wprawił mnie w osłupienie. Na kanapie stał Nate a na stoliku leżało mnóstwo butelek po piwie. Jego włosy były w kompletnym nieładzie a koszula rozpięta. Mimo tego co mi zrobił ten widok ścisnął mnie za serce. Starając się nie narobić zbyt dużo hałasu wzięłam się za sprzątanie mieszkania. Pozbierałam wszystkie butelki i pozmywałam podłogi. Wzięłam z lodówki butelkę mineralnej wody i postawiłam na stoliku przed chłopakiem bo jego pobudka nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Rzuciłam przepełnione smutkiem spojrzenie w jego stronę i poszłam do naszej wspólnej sypialni. Wyciągnęłam z szafy ogromną walizkę i zaczęłam wrzucać do niej wszystkie swoje rzeczy. Kiedy skończyłam pakować ubrania zabrałam jeszcze kosmetyki z łazienki a na sam wierzch walizki włożyłam nasze zdjęcie, które stało na etażerce obok łóżka. Gdy zasuwałam zamek usłyszałam kilka przeciągłych jęknięć z salonu i domyśliłam się, że Nathaniel się obudził. Czekała mnie teraz jednak z najtrudniejszych rozmów w życiu. Skierowałam się do salonu.
- Nate? Musimy porozmawiać. - zaczęłam.
- Vanessa? TO wszystko nie tak jak myślisz. Ja wyjaśnię.
- Nie tak jak myślę? Ja nawet nie wiem co mam myśleć! Okłamałeś mnie! Przez cały rok mnie okłamywałeś!
- Wybacz mi! Ja chciałem dobrze. Kocham Cię. Kiedy znalazłem Cię w tej uliczce, taką kruchą, zakrwawioną... Byłaś taka bezbronna. Pomyślałem, że już zawsze będziesz moja, że nikt mi Cię nie zabierze. Van... Ja się na prawdę zakochałem. - tłumaczył się. Nie chciałam tego słuchać gdyż z każdym jego słowem moje serce miękło.
- Wiedziałeś? Wiedziałeś kim jestem? Jak mam na imię? - zapytałam. - Chociaż teraz bądź ze mną szczery!

- Ja... Znalazłem przy tobie dokumenty... Ale kochanie...
- Dość! To koniec. Nie potrafię znowu Ci zaufać. Nie po tym co zrobiłeś. Owszem kocham Cię, ale to nie zmienia faktu, że już Ci nie ufam. Tworzyliśmy związek, który opierał się na kłamstwie. Teraz to już skończone. - powiedziałam na jednym wydechu i opuściłam pomieszczenie. Weszłam do sypialni, chwyciłam za rączkę walizki i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Vanesso stój! Dokąd pójdziesz? Nie zostawiaj mnie! - krzyczał za mną Nate jednak ja nie zwracałam na niego uwagi i pospiesznym krokiem opuściłam mieszkanie trzaskając przy tym drzwiami. Kiedy już znalazłam  się na zewnątrz zdałam sobie sprawę, że nie mam dokąd się udać. Przecież ja zupełnie nie znam Londynu. Nagle przypomniałam sobie o numerze Emmy, który dostałam od niej gdy dziś rozmawiałyśmy. Wyjęłam telefon i wybrałam odpowiedni numer. Dziewczyna odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo?
- Cześć Emma. Słuchaj powiedziałaś, że mogę się do Ciebie zwrócić ze wszystkim. Słuchaj bo jest taka sprawa... - opowiedziałam jej o wszystkim co miało miejsce przed chwilą a dziewczyna bez wahania zgodziła się mnie przyjąć do siebie. Wysłała mi smsem swój adres a ja podałam go taksówkarzowi. Emma mieszkała niedaleko chłopaków co dla mnie było dobrym rozwiązaniem gdyż chciałam spędzać więcej czasu z Liamem. Wiem, że w moim przypadku nie był to najlepszy pomysł ale liczyłam na to, że pomoże mi przypomnieć sobie wszystko. Już jedno wspomnienie dzięki niemu do mnie wróciło. Kiedy w mojej głowie pojawił się obraz tamtej nocy na mojej twarzy mimowolnie zakwitł promienny uśmiech. Nie wiem co w tym chłopaku było ale przyciągał mnie jak magnes. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Nie wiem nawet kiedy taksówka zatrzymała się. Kierowca w średnim wieku pomógł mi wyciągnąć z bagażnika walizkę. Podziękowałam mu i zapłaciłam, po czym udałam się w stronę wejścia do domu. Nacisnęłam dzwonek i po chwili drzwi otworzyły się ukazując ubrana w obszerny, czarny dres blondynkę.
- Lu... Vanessa. Dobrze, że już jesteś. Wejdź. Moi rodzice chcą Cię zobaczyć. Oni też bardzo się o Ciebie martwili - zaszczebiotała a ja stanęłam jak wryta. Jak to jej rodzice? Emm widząc moje zachowanie pociągnęła mnie za rękę do kuchni gdzie zostałam wyściskana przez kobietę i mężczyznę w średnim wieku. Przez chwilę czułam się trochę nieswojo jednak zakłopotanie szybko minęło a entuzjazm emanujący od rodziców mojej przyjaciółki udzielił się również mnie. Pomyślałam o swoich rodzicach będących w mojej ojczyźnie, którą przecież doskonale pamiętałam. Przecież oni nadal nie wiedzą, że się odnalazłam. Będę musiała do nich zadzwonić a może w najbliższej przyszłości ich odwiedzić. Blondynka pociągnęła mnie na górę do mojego pokoju.
- Wszystko jest dokładnie tak ja to zostawiłaś. Nawet wszystkie ubrania, których ze sobą nie zabrałaś. - powiedziała - zostawię Cię żebyś mogła się rozpakować. Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. -uśmiechnęła się serdecznie i wyszła. Rozejrzałam się po pokoju. Było tu bardzo przytulnie. Popatrzyłam na ramki ze zdjęciami ustawione na komodzie. Kiedy zobaczyłam zdjęcie przedstawiające mnie i Harrego kąciki moich ust powędrowały ku dołowi. Przekręciłam ramkę do dołu, tak żeby nie było widać jej zawartości. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni telefon i wybrałam numer Liama.

Oczami Harrego.

Siedzieliśmy w salonie kiedy rozbrzmiał telefon Liama. Chłopak głupkowato wyszczerzył się do wyświetlacza i wyszedł odebrać połączenie. Nie musiałem się nawet zastanawiać kto dzwoni. To jasne, że to ONA. Na samą myśl o niej i moim przyjacielu zagotowało się we mnie. Kiedy przypomniało mi się jak Zayn powiedział mi o tym co między nimi zaszło miałem ochotę zabić Li. Jak on mógł się z nią przespać?! Zrobić coś takiego swojemu przyjacielowi? Nagle w głowie uknuł się plan. Był on perfidny ale była to jedyna szansa na odzyskanie Lucy a odzyskam ją choćby nie wiem co. Wziąłem do ręki telefon i wykręciłem dobrze znany mi numer. Numer Danielle Peazer.




Heej.
Zdaję sobie sprawę, że rozdział jest beznadziejny ale nie miałam czasu żeby wymyślić coś lepszego. wiem, że go schrzaniłam ale mam nadzieję, że zrozumiecie. Bo każdy ma przecież czasem gorsze dni, kiedy nie ma weny.


http://www.youtube.com/watch?v=FCT6Mu-pOeE ♥♥

4 komentarze:

  1. O nie , tylko nie to ! . Jaki ten Harry wredny . Ale i tak bardzo mi sie podoba :). Czekam na koljeny

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Harry jest wredny, strasznie, rozumiem że czuje się urażony ale proszę Cię, proszę niech Lucy i Liam będą razem :)
    Zapraszam na mojego bloga, rozdział 1 już jest
    http://opko-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny rozdział?
    nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny blog*.* Naprawdę mi się podoba!! ;* Harryy... Ty wrednoto śliczna !
    Zapraszam także na mojego bloga:
    http://niesamowita-wakacyjna-przygoda-z-1d.blogspot.com/
    Mam nadzieję że się spodoba i pozostawisz po sobie jakiś ślad;*

    OdpowiedzUsuń