piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 18.

Obudziłam się w miękkim łóżku znajdującym się w pokoju gościnnym chłopaków. Nie pamiętam jak się tam znalazłam. Pewnie Liam przeniósł mnie tu gdy spałam. Zwlokłam się z łóżka i ociężale poszłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro i widok, który zobaczyłam szczerze mnie przeraził. Moje oczy były strasznie napuchnięte od wieczornego płaczu. Sytuacja z loczkiem bardzo mnie zraniła. Nie chciałam rozmawiać z nim w ten sposób. Na .zależało mi na normalnej, spokojnej rozmowie jednak chłopak wczoraj zdecydował za mnie. Bolały mnie słowa, które kierował w moją stronę, mimo że nie był trzeźwy. Patrzyłam na swoje odbicie i widziałam osobę, która wszystkich wokół rani. Postanowiłam zejść na dół z nadzieją, że zastanę tam któregoś z chłopców i o dziwo byli już wszyscy włącznie z Harrym, który leżał na kanapie z butelką wody. Zastanawiało mnie czy pamięta wydarzenia z wczorajszej nocy. W sumie nie był aż tak bardzo pijany. Kiedy zobaczył mnie stojącą w wejściu do pomieszczenia jedynie krzywo na mnie spojrzał, po czym teatralnie wstał i opuścił salon. Na fotelu siedział Louis. Przechodzą do kuchni rzuciłam mu szybkie "cześć" jednak on nie raczył nawet podnieść wzroku w moją stronę. Widok jaki tam zastałam przyprawił mnie o wybuch śmiechu. Na blacie siedział Niall, który łyżeczką wyjadał malinowy dżem ze słoiczka. Cały był nim umazany. Po całym pomieszczeniu biegali Zayn z Liamem. Pierwszy gonił drugiego trzymając w dłoni dużą metalową łyżkę.
- Zabierz ode mnie ten przedmiot szatana! - krzyczał Li.
- Jak powiesz mi gdzie schowałeś mój żel do włosów!
- Dość tego! Macie się natychmiast uspokoić! - podniosłam głos w momencie gdy mulat strącił z blatu mleko, które rozlało się po podłodze. Wszyscy na mnie spojrzeli i zamarli w bezruchu a ja wybuchłam śmiechem na widok ich min. Po chwili reszta do mnie dołączyła. Kiedy już opanowaliśmy nagły atak śmiechu odezwałam się.
- Liam, oddaj proszę Zaynowi jego własność.
- Kiedy ja nie mam tego głupiego żelu! To Niall go schował!
- Ja jestem niewinny! - powiedział blondyn i uniósł ręce w geście obronnym.
- Niall, Zayn wypad z kuchni. Idźcie pozałatwiać swoje sprawy na górę. Ktoś przecież musi tu posprzątać. - wygoniłam chłopaków i wzięłam się za ścieranie rozlanego mleka a Li w tym czasie zbierał wszystkie sztuczce, które były porozrzucane po podłodze. Gdy skończyliśmy usiadłam na blacie a chłopak stanął obok mnie. Wiedziałam, że czeka mnie teraz niezbyt przyjemna rozmowa.
- Liam słuchaj... Ja... To co się wydarzyło wczoraj, ten pocałunek... To nie powinno się stać. Powinnam teraz pozbierać do kupy swoje myśli a przede wszystkim porozmawiać z narzeczonym. Wiem, że muszę się z nim rozstać ale ja go kocham mimo tego co mi zrobił a Ciebie nawet nie pamiętam. Znaczy prawie nie pamiętam. Mam straszny mętlik w głowie. Już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam teraz nowe życie. Już nie jestem starą Lucy. Teraz mam na imię Vanessa a w tym momencie na prawdę czuję się zagubiona. Może gdy Cię lepiej poznam... Na razie muszę sobie do wszystko poukładać. - zakończyłam swój monolog. Chłopak zmienił pozycję. Stał teraz naprzeciw mnie a swoje ręce ulokował na moich udach.
- Staram się zrozumieć twoją decyzję jednak proszę daj mi szansę. Czekałem na Ciebie tyle czasu a teraz gdy już się odnalazłaś jesteś dla mnie niedostępna. Kocham Cię Vanesso. - wyszeptał i ujął dłonią mój podbródek. - Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic nie czujesz. - powiedział. Wiedziałam, że nie potrafię tego zrobić. Czułam coś do niego jednak sama nie wiedziałam co. Przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował. Kiedy poczułam jego usta na moich nie mogłam pozostać obojętna. Odwzajemniłam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się głębszy i coraz bardziej namiętny. Zarzuciłam mu ręce na szyję i oplotłam go w pasie nogami, żeby przyciągnąć bliżej siebie. Całkowicie zatraciliśmy się w tym pocałunku jednak ta chwila nie trwała długo. Przerwał nam dźwięk dzwonka do drzwi. Odskoczyliśmy od siebie. Każde z nas miało przyspieszony oddech. Dobiegło nas głośne przeklinanie Zayna, który prawdopodobnie został wytypowany do otworzenia.
- Gdzie ona jest? - usłyszałam cieniutki damski głosik. Wyszłam więc z kuchni do salonu gdzie ujrzałam niewysoką blondynkę.
- Lucy to na prawdę ty! - zapiszczała i rzuciła mi się na szyję. Ona jeszcze nic nie wiedziała o moim wypadku a ja nie chciałam sprawić jej przykrości więc objęłam ją rękoma.

Oczami Emmy.

Jest tutaj. Na prawdę tu jest. Stoi przede mną jednak to już nie jest ta sama dziewczyna, którą znałam. Widać to w jej oczach, które pozornie są takie same a jednak inne. Widać, że dużo przeszła. Liam zaproponował żebyśmy usiedli i Lucy wszystko mi opowie. Szczerze powiedziawszy nie uśmiechało mi się siedzenie w jednym pomieszczeniu z Louisem. Po prostu nie chciałam go oglądać. To wciąż bolało, kochałam go tak bardzo. Wcale nie chciałam się z nim rozstawać ale kłóciliśmy się tak często, że stało się to nie do zniesienia. A teraz on siedzi sobie beztrosko w fotelu pisząc ze swoją nową dziewczyną podczas gdy ja próbuję zatamować łzy cisnące mi się do oczu. Skupiłam się na opowieści mojej przyjaciółki. Nie mogłam uwierzyć, że mnie nie pamięta. Ona ma teraz nowe życie. Musiałam sprawić żeby Vanessa zmieniła się w naszą starą kochaną Lucy. Kiedy skończyła po prostu przytuliła się do mnie. Nikt nic nie mówił. Siedzieliśmy tak w ciszy, którą co chwila przerywał dźwięk smsa Lou. W końcu nie wytrzymałam.
- Louis czy mógłbyś przestać?! Wyłącz chociaż te cholerne dźwięki!
- A co zazdrosna jesteś, że do Ciebie nikt nie pisze? - spytał jadowitym tonem.
- Wolę już żeby nikt do mnie nie pisał niż spotykać się z takim plastikiem jak Eleanor! - krzyknęłam - Wybaczcie ale lepiej będzie jak już pójdę. Zobaczymy się później Vanesso. Cześć wszystkim. - zwróciłam się do pozostałych i wybiegłam z domu. Pozwoliłam łzom swobodnie płynąć po moich policzkach.

Oczami Vanessy.

Po wyjściu Emmy, Louis poszedł zdenerwowany do swojego pokoju a ja stwierdziłam, że powinnam już wrócić do domu. Liam zaoferował, że mnie podwiezie a ja się zgodziłam. Poszłam na górę przebrać się w moje wczorajsze ubrania a dres, który miałam na sobie złożyłam w kostkę i zostawiłam na łóżku. Pożegnałam się z Zaynem i Niallem i odjechaliśmy. Całą drogę panowała cisza a kiedy dojechaliśmy i już miałam wysiadać odezwał się Li.
- Na pewno sobie poradzisz?
- Tak. Wszystko jest okej. - odpowiedziałam dość niepewnie. Chłopak nachylił się w moją stronę i delikatnie musnął moje usta.
- Pamiętaj, że Cię kocham. - szepną mi do ucha a ja mimowolnie się uśmiechnęłam słysząc te słowa. Pocałowałam jeszcze jego policzek i wyszłam z samochodu. Zmierzałam w stronę budynku a moje zdenerwowanie z chwili na chwilę rosło. W mieszkaniu był Nathaniel gdyż miał dzisiaj wolne. Czekała mnie kolejna niezbyt przyjemna rozmowa...



Czeeść.
No i jest osiemnasty.;)
Chciałam tylko napisać, że nie mam nic do Eleanor i uważam, że tworzą z Lou na prawdę śliczną parę jednak potrzebowałam czarnego charakteru w moim opowiadaniu i padło na nią. Na prawdę cieszy mnie, że czytacie moje opowiadanie.;)

http://www.youtube.com/watch?v=Aihu16RyYp8

Piosenka bez której ten rozdział na pewno by nie powstał.;) Uwielbiam♥

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 17.

Gdy tylko szok spowodowany moim widokiem minął dwóch z czterech zebranych chłopaków rzuciło się na mnie i zamknęli mnie w żelaznym uścisku. Nie za bardzo wiedziałam jak mam się w tej sytuacji zachować. Przecież ja nawet nie wiedziałam kim oni dla mnie są. Liam chyba zauważył niezręczną sytuację w jakiej się znalazłam bo po chwili przyszedł mi z pomocą.
- Niall, Zayn dajcie jej trochę przestrzeni. Nie widzicie, że jest przerażona? - odezwał się odciągając chłopców ode mnie.
- Ale jak to przerażona? Naszym widokiem? Przecież nie jesteśmy tacy straszni. - dziwił się blondyn.
- Może i nie jesteście ale ominął was jeden drobny szczegół. Lucy... To znaczy teraz już Vanessa straciła pamięć. Ona nawet nie wie kim jesteście. - wytłumaczył pozostałym brązowooki. Na twarzach pozostałych chłopców malowały się różne emocje. Niedowierzanie, szok, zdziwienie smutek. Ten ostatni wypisany był w zielonych oczach Harrego. Wpatrywał się we mnie a ja nie mogąc znieść tego spojrzenia odwróciłam wzrok. Nie wiedziałam co do niego czuje/czułam ale jedynie wspomnienie, które do mnie powróciło sprawiało, że czułam się okropnie. Wiedziałam, że będę musiała przeprowadzić z nim niezbyt przyjemną rozmowę na ten temat. Cisza panująca w pomieszczeniu została przerwana przez mulata.
- Ale jak to straciła pamięć?
- Może usiądziemy i Lucy wszystko nam opowie? - zaproponował loczek zwracając się do mnie moim poprzednim imieniem co wywołało u mnie dziwne uczucia. Siedziałam na kanapie obok Liama i opowiadałam swoją historię. Każdy słuchał z zaciekawieniem. No może prawie każdy. Szatyn siedzący na fotelu nie był w najmniejszym stopniu zainteresowany tym co mówiłam. Cały czas wpatrywał się w swój telefon i co chwila wystukiwał coś na ekranie. Z opowieści Li domyśliłam się, że ma on na imię Louis i chodził z moją najlepszą przyjaciółką Emmą. No właśnie. Chodził. Zerwali a tera spotyka się z modelką niejaką Eleanor Calder.
- Lou mógłbyś chociaż udawać, że to co mówi Lucy Cię interesuje. - zwrócił mu uwagę któryś z chłopców.
- Po co? Nie obchodzi mnie co się z nią działo ani po co wróciła. Nie obchodzi mnie nawet to, że straciła pamięć! - powiedział jadowitym tonem chłopak po czym wstał i pomaszerował na górę. Dało się jeszcze usłyszeć głośne trzaśnięcie drzwi po czym kolejny już raz tego wieczory zapanowała niezręczna cisza.
- Strasznie Cię za niego przepraszam. Ostatnio nie jest sobą. Odkąd rozstał się z Emm strasznie się zmienił. - tłumaczył przyjaciela Liam.
- Nic się nie stało. W sumie to go rozumiem. Odnajduję się po roku i wchodzę z butami w wasze życie. To chyba dość normalna reakcja. - stwierdziłam i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. - Jest już późno. Myślę, że powinnam już iść.
- Odwiozę Cię do domu. - zaproponował chłopak.
- Nie wrócę do domu po tym co się stało ale jeśli mógłbyś odwieźć mnie do jakiegoś hotelu...
- Nie spędzisz nocy w hotelu! - zaprotestował Niall podnosząc się z kanapy. - Mamy wolny pokój gościnny. Zatrzymasz się u nas.
- Nie chcę sprawiać kłopotów.
- To żaden kłopot. Będziesz miała okazję lepiej nas poznać i może coś sobie przypomnisz. - odezwał się mulat. - Zgódź się na pewno będzie fajnie.
- Myślę, że tą jedną noc mogę z wami zostać. ale ostrzegam, że zaraz idę spać i w nocy potrzebuję spokoju. To był bardzo męczący dzień.
- Chodź zaprowadzę Cię - entuzjastycznie powiedział Li i pociągnął mnie za rękę. Kątem oka udało mi się zobaczyć nienawistne spojrzenie loczka rzucone w naszą stronę. Weszliśmy na górę i ruszyliśmy w stronę pokoju znajdującego się na końcu korytarza. Po otworzeniu drzwi moim oczom ukazała się przestronna sypialnia w kolorze jasnego beżu z dużym łóżkiem. W pomieszczeniu były jeszcze jedne drzwi, które jak oznajmił mój towarzysz prowadziły do łazienki. Chłopak zostawił mnie samą żebym mogła wziąć prysznic a sam poszedł po jakieś ubrania dla mnie. Szybko się umyłam i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Na łóżku leżały szare dresy i czarna podkoszulka oraz karteczka:

                                       "Słodkich snów. Liam xx"
Przebrałam się szybko i wsunęłam pod kołdrę chcąc uciec do krainy Morfeusza jednak moje plany pokrzyżował natłok myśli napływających do mojej głowy. Na wspomnienie dzisiejszego pocałunku poczułam mrowienie w całym ciele. Ten chłopak nie był mi obojętny byłam tego pewna. Nie tylko w moim "poprzednim życiu" jeśli tak mogę ująć to co mi się przytrafiło ale również obecnie. Na razie jednak nie mogłam pozwolić sobie ja jakiekolwiek uczucia wobec niego. Wierciłam się na łóżku rzucając z boku na bok. Nie mogłam spać. Postanowiłam zejść na dół po szklankę wody. Chwilę zajęło mi znalezienie szafki, w której chłopcy trzymają naczynia jednak po dłuższych poszukiwaniach udało mi się to. Stałam odwrócona w stronę blatu nalewając sobie wody gdy poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach i silna woń alkoholu. Odwróciłam się a butelka, którą właśnie trzymałam w dłoni upadła na ziemię wylewając swoją zawartość. Za mną stał nieźle już wstawiony Harry.
- Mmm kochanie czemu nie śpisz? - wymruczał do mojego ucha.
- Harry, nie mów do mnie w ten sposób. To co między nami było to już przeszłość. Ja Cię nawet nie pamiętam. - powiedziałam robiąc krok do tyłu i tym samym odsuwając się od chłopaka.
- Jeśli chcesz mogę Ci przypomnieć - zrobił krok do przodu a ja kolejny w tył jednak nie miałam możliwości odsunięcia się bardziej gdyż za mną znajdował się blat. Nie miałam żadnej drogi ucieczki ponieważ jego ręce znalazły się po obu stronach blatu.
- Harry przestań... Nie w ten sposób. Ja nie mogę...
- A zdradzić mnie z Liamem mogłaś?! Czy ty w ogóle wiesz jak ja Cię kochałem? Co ja gadam. Nadal Cię kocham. A ty po prostu wskoczyłaś do łóżka mojemu przyjacielowi. Ufałem Ci a ty mnie zdradziłaś! Zachowałaś się jak zwykła tania dziwka!
- To nie tak... Ja nie... - nie dokończyłam bo głos mi się załamał a po moich policzkach spłynął potok łez. Słowa, które chłopak kierował w moją stronę tak bardzo mnie raniły. Zwłaszcza, że jedynym wspomnieniem, które posiadałam była właśnie noc moich urodzin.
- Nie próbuj mi wmawiać, że tego nie chciałaś! Przecież widziałem jak na niego patrzyłaś! Tylko czekałaś na okazję żeby się z nim przespać! A ja głupi łudziłem się, że coś do mnie czujesz! - krzyczał loczek a po moich policzkach spływało coraz więcej łez. W tym momencie w kuchni zapaliło się światło i do pomieszczenia wszedł Liam. Harry odsunął się ode mnie a brązowooki widząc mnie zapłakaną podszedł i objął mnie ramieniem.
- Harry, wynoś się stąd. Natychmiast! - powiedział twardo a lokowaty o dziwo posłusznie opuścił pomieszczenie. Li zaprowadził mnie do salonu i usiedliśmy na kanapie. Objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się w niego. Nikt nic nie mówił. Chłopak po prostu pozwolił mi się wypłakać. Siedzieliśmy tak w ciszy. Sama nie wiem kiedy zrobiłam się senna i odpłynęłam do krainy snów wtulona w Liama.

sobota, 24 listopada 2012

Liebster Award.

Zostałam nominowana do Liebster Award przez autorkę bloga: http://simple-but-effective-onlyali1d.blogspot.com/, za co dziękuję.;)



1. Jesteś optymistą czy raczej pesymistą?


Raczej optymistką. Mam pozytywny stosunek do życia i wierzę, że wszystkie sprawy z czasem ułożą się pomyślnie.


2. Jakich rzeczy używasz codziennie?


Ojej. Wielu i w większości są to przedmioty codziennego użytku jak szczotka do włosów itp. Jednak nie mogłabym się obyć bez mojego telefonu. ;)


3. Na co wydajesz najwięcej pieniędzy?

Pewnie jak większość dziewczyn w moim wieku największą sumę pieniędzy przeznaczam na ubrania a w szczególności buty. ;)


4. Zaplanowałeś już sobie życie czy będziesz spontanicznie do niego podchodził?

Moje życie jest już z góry przeze mnie zaplanowane jednak mam świadomość tego, że jestem nastolatką i wiele rzeczy i moich planów może ulec zmianie.


5. Jaki był ostatni obejrzany przez Ciebie film?

Ostatnim filmem, który obejrzałam był "Droga bez powrotu 4: Krwawe początki". Swoją drogą nigdy nie oglądałam filmu, który miałby tak beznadziejne zakończenie jak ten.


6. Najśmieszniejsza rzecz jaka ci się kiedykolwiek przytrafiła?


Myślę że była to odpowiedź udzielona przez mnie na pytanie "Cześć dziewczyny?". Nie wiem jakim cudem ale odpowiedziałam "Daleko". Za każdym następnym razem gdy widziałam chłopaka któremu udzieliłam owej odpowiedzi spalałam buraka i z koleżankami wybuchałyśmy śmiechem. ;D


7. Jaki prezent najbardziej zapadł ci w pamięć?

Myślę że był to kubek z moim ulubionym piłkarzem (tj. Wojciech Szczęsny). Dostałam go na urodziny od przyjaciół.;)


8. Jakie są twoje złe nawyki, jeśli takie masz?


Ogólnie to nie mam złych nawyków. Ale jeśli można to za takowy uznać: zbyt szybko zaczynam darzyć ludzi zaufaniem i zakochuję się. Tak wiem mam niewiele lat i może to śmieszne mówić w tym wieku o byciu zakochanym ale jeśli ktoś darzy uczuciem dwa lata tego samego chłopaka i wylał przez niego litry łez może chyba mówić o miłości.


9. Jakie są twoje plany na jutro?

Jutro zapowiada się cudowny dzień spędzony w łóżku nad książkami. Może uda mi się napisać kolejny rozdział do opowiadania. ;)


10. Jaka była najgorsza rada jakiej udało ci się wysłuchać?

Myślę, że najgorszą radą było "Podążaj za głosem serca". Niestety posłuchałam tej rady i źle na tym wyszłam..


11. Jaka piosenka sprawia, że masz ochotę tańczyć, a jaka, że masz ochotę płakać?

Piosenką, która sprawia, że mam ochotę płakać jest piosenka Magdy "Nigdy więcej". Przywołuje ona wiele wspomnień niekoniecznie miłych. Tańczyć mam ochotę gdy słyszę "Live While We're Young" naszych chłopców. Nie wiem czemu ale wywołuje ona na mojej twarzy ogromny uśmiech;)



Obiecuję nominować te 11 blogów gdy tylko znajdę chwilkę wolnego czasu aby coś poczytać.;)

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 16.

Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam po wejściu do kawiarni był fakt, że Liam siedział już przy stoliku. Nieśmiało do niego podeszłam i zajęłam miejsce naprzeciw niego. Przez chwilę między nami panowała niezręczna cisza. Czułam się bardzo nieswojo a powodem tego był fakt, że chłopak był kimś dla mnie, darzył mnie uczuciem i szukał mnie a ja nie pamiętałam zupełnie nic. Z mojej pamięci zostały usunięte wszystkie wspomnienia z ostatnich dwóch lat.
- Dlaczego poprosiłaś mnie o to spotkanie? - zapytał przerywając ciszę.
- Ja... Chciałam się dowiedzieć wszystkiego o mojej przeszłości. Jak to się stało, że znalazłam się w Londynie? Jak się poznaliśmy?
- Spokojnie nie tak szybko. Zaczął chłopak i przeszedł do opowiadania mojej historii a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego brązowych tęczówek. Ciężko było mi uwierzyć w to co słyszałam. Zwłaszcza po tym jak zostałam okłamana przez osobę, której ufałam najbardziej. Jednak coś w głębi serca podpowiadało mi, że on nie kłamie. Mówił o wszystkich wydarzeniach z takim uczuciem. Tak bardzo chciałabym to wszystko pamiętać. Gdy Liam doszedł do wydarzeń z nocy przed moim wypadkiem poczułam, że na moich policzkach kwitną rumieńce. To strasznie dziwne uczucie słuchać jak zdradziłam z nim jego najlepszego przyjaciela. Gdy skończył opowieść zapanowała cisza.
- Pomóż mi - wyszeptałam a on spojrzał na mnie pytająco. - Przypomnieć sobie. Chcę pamiętać. Ja wiem, że to trudne zadanie ale jesteś jedyną osobą, na którą w obecnej chwili mogę liczyć.
- Spokojnie, pomogę Ci. Pewnie zajmie to trochę czasu ale zrobię wszystko żebyś sobie przypomniała. Obiecuję. Chodź ze mną. - wstał i pociągnął mnie za rękę.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Na spacer do miejsca, w którym zrozumiałem co do Ciebie czuję. 

Szliśmy chwilę na parking gdzie Liam miał zaparkowany samochód. Przez około piętnaście minut jechaliśmy w ciszy podczas której ja nie wiedzieć czemu nie mogłam przestać rozmyślać o Liamie. Gdy dojechaliśmy i chłopak zaparkował zauważyłam, że znajdujemy się obok parku na obrzeżach Londynu.
- Wiesz... Gdy zaginęłaś często tu przesiadywałem wspominając chwile gdy byłaś z nami. - powiedział spokojnie. Nie odpowiedziałam nic gdyż nie wiedziałam jak się zachować. Spacerowaliśmy alejkami parku w ciszy.
- Masz może jakieś nasze wspólne zdjęcia? - wypaliłam nagle.
- Jasne, że mam. Robiliśmy z chłopakami bardzo dużo zdjęć. Mamy je wszystkie u nas w domu. Jeśli chcesz mogę Cię tam zabrać. Chłopaków nie ma bo pojechali do wesołego miasteczka a z Harrym nie miałem kontakty odkąd wyszedł od Ciebie z domu.
- Jasne że chcę. Może zdjęcia pomogą. - powiedziałam entuzjastycznie. Dom chłopaków znajdował się niedaleko parku. Był duży jednak, mimo że chłopcy byli gwiazdami wyglądał normalnie. Liam jak na gentlemana przystało przepuścił mnie w drzwiach. Zaprowadził mnie do swojego pokoju i kazał się rozgościć po czym wyszedł mówiąc, że za chwilę wraca. Zaczęłam lustrować wzrokiem pomieszczenie. Pokój był bardzo przestronny. Ściany miały kolor ciemnogranatowy a ta, na której stało łóżko miała tapetę z czarno-białym motywem Mostu Brooklińskiego nocą. Naprzeciw dużego dwuosobowego łóżka stało biurko, na którym był laptop a obok stała gitara. Na ścianie obok była szafa oraz komoda na, której ustawione były trzy ramki ze zdjęciami. Pierwsze z nich przedstawiało mężczyznę i kobietę w średnim wieku. Musieli to być rodzice chłopaka. Na kolejnym był mały chłopczyk w kowbojskim kapeluszu i jak mniemam był to własnie Liam gdy miał pięć lub sześć lat. Uśmiechnęłam się do siebie gdyż był bardzo słodkim dzieckiem. Ostatnia fotografia przedstawiała siedem roześmianych osób na plaży. Rozpoznałam Liama i Harrego, któremu siedziałam na barkach. A więc zdjęcie było zrobione gdy byliśmy parą. Od rozmyślań na temat loczka oderwało mnie chrząknięcie.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- Jasne. Widzę że podziwiasz moje ulubione zdjęcie. Przyniosłem ci ich dużo więcej. - powiedział siadając na łóżku ze sporym pudłem w dłoniach i skinieniem ręki przywołał mnie do siebie. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy przeglądać fotografie co chwila wybuchając śmiechem gdyż na większości mieliśmy śmieszne miny. Na sporej części Hazza obejmował mnie jednak jedno zdjęcie spodobało mi się szczególnie. Byłam na nim na z Liamem podczas gry w twistera. Autor zdjęcia uchwycił moment, w którym chłopak przewrócił się na mnie a ja wpatruję się w jego tęczówki.
- To dziwne. Nie pamiętam żeby ktoś wtedy robił zdjęcia. Pewnie autorką jest Emm a ja nawet nie zwróciłem uwagi kiedy. Pamiętam dobrze ten dzień. Wtedy się poznaliśmy.

Na ustach chłopaka pojawił się uśmiech. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich iskierki radości. Chłopak przysunął się do mnie i nie wiem nawet kiedy jego usta znalazły się na moich. Li całował mnie delikatnie gdyż na początku byłam zdezorientowana. Jednak później go odwzajemniłam i stał się bardziej czuły. Nie wiem co było tego przyczyną być może to przez pocałunek ale nagle w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy. Przerażona odskoczyłam od chłopaka.
- Przepraszam. Nie powinienem był. - zaczął się tłumaczyć.
- Nie to nie tak. Wszystko w porządku tylko... Liam ja pamiętam. Pamiętam noc sprzed mojego wypadku. - oznajmiłam. Szok jaki malował się na jego twarzy był nie do opisania jednak po chwili zagościł na niej szeroki uśmiech. W tym momencie usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi.
- Pewnie chłopcy wrócili. Zaczekaj tutaj. Lou i Niall nadal nie wiedzą, że się odnalazłaś. Oprócz mnie i Hazzy wie jeszcze tylko Zayn gdyż był świadkiem rozmowy z detektywem, który Cię odnalazł.
- Nie. Ja nie chcę tutaj czekać. Może gdy ich zobaczę przypomnę sobie więcej. Musze ich zobaczyć. - uparłam się i zaczęłam podążać za Li w stronę salonu. W pomieszczeniu panował straszy hałas gdyż chłopcy toczyli wojnę na poduszki. Na mój widok chłopcy zastygli w bezruchu a na ich twarzach wymalowało się niedowierzanie. Byli w szoku widząc osobę, którą stracili nadzieję kiedykolwiek jeszcze zobaczyć. 

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 15.

Nie czekając ani chwili chwyciłem kluczyki od mojego samochodu i wybiegłem z domu. Za mną biegł Harry, który ciągle był wściekły jednak wiadomość od detektywa sprawiła, że postanowił odłożyć swoją złość na później. Jechałem bardzo szybko, nie przejmując się żadnymi ograniczeniami prędkości. Teraz liczyło się tylko wyciągnięci z Charlesa wiadomości o pobycie mojej ukochanej. Jak burza wpadliśmy do budynku, w którym znajdowała się jego kancelaria i pobiegliśmy do jego biura. Siedział przy biurku czekając na nas.
- Witajcie chłopcy - powiedział ze stoickim spokojem.
- Gdzie ona jest? Czego się dowiedziałeś? - wypytywał loczek, któremu zależało na tych informacjach równie mocno co mnie.
- Spokojnie. Dziewczyna obecnie znajduje się w Londynie. Proszę oto jej adres. - powiedział wyciągając w naszą stronę karteczkę - Jednak powinniście wiedzieć, że... - nie dane mu było skończyć gdyż wyrwałem kartkę z jego dłoni i wybiegłem z budynku. Adres na kartce zaprowadził nas do wieżowca w centrum miasta. Numer piętra widoczny na świstku to trzynaście. Wbiegliśmy z lokatym do windy i nacisnąłem odpowiedni przycisk. Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się korytarz, na którym znajdowały się tylko jedne drzwi. Hazza nacisnął przycisk dzwonka.
- Już idę - usłyszałem tak dobrze znany mi głos a moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Drzwi otworzyły się a widok jaki ujrzałem sprawił, że moje ciało zastygło w bezruchu. Przed nami stała kobieta, która w najmniejszym stopniu nie przypominała naszej Lucy. Ubrana była tak, a zamiast długich blond loków miała ciemne proste włosy, ale oczy... To były wciąż te same głębokie, niebieskie oczy.
- Lucy... - wyszeptałem.
- Vanessa. A wy przepraszam kim jesteście? - usłyszałem z ust dziewczyny. Spojrzałem na Hazzę. Po jego policzku płynęła łza. Chłopak biegiem rzucił się w stronę windy a ja czułem, że moje serce rozpada się na miliony maleńkich kawałeczków.

Oczami Vanessy.

Siedziałam z Natem na kanapie i oglądaliśmy telewizję gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę kochanie - powiedziałam - Już idę! - krzyknęłam głośno. Otworzyłam drzwi, za którymi ujrzałam dwóch młodzieńców, którzy mi się przyglądali. Zmierzyłam wzrokiem pierwszego. Na głowie miał burzę ciemnych loków, na oko mógł mieć siedemnaście-osiemnaście lat i był całkiem przystojny. Przeniosłam wzrok na drugiego gościa i zaparło mi dech w piersiach. Jeżeli lokowaty był przystojny to ten był nieziemski. Moje oczy zwróciły się ku jego twarzy i mogę przysiąc, że moje serce stanęło na chwilę. To były te oczy. Dokładnie te z mojego snu.
- Lucy... - wyszeptał. Nie wiedziałam o kogo mu chodzi jednak to imię wydało mi się dziwnie znajome. Postanowiłam dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
- Vanessa. A wy przepraszam kim jesteście? - zapytałam. Reakcja chłopaka o kręconych włosach była na prawdę dziwna. Po jego policzku spłynęła łza po czy pobiegł jak torpeda w stronę windy. Brązowooki stał chwilę w osłupieniu jednak  po chwili odezwał się.
- Jak to? Nie wiesz kim jesteśmy? - dziwił się.
- A powinnam wiedzieć?
- Kochanie! kto przyszedł? - usłyszałam krzyk Nathaniela.
- Eveline przyszła na chwilę porozmawiać. - skłamałam sama nie wiedząc czemu i wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi.
- Kto to był? - chłopak spojrzał na mnie pytająco.
- To był mój narzeczony. - odparłam machając mu przed nosem ręką, na której znajdował się pierścionek zaręczynowy. W jego oczach dało się wyczytać cierpienie co mnie zdziwiło. - Powiesz mi wreszcie kim jesteś?
- Liam. Ja jestem... Przepraszam byłem tak jakby twoim chłopakiem. - powiedział patrząc na mnie z bólem wypisanym na twarzy. Jak to on był moim chłopakiem? Przeżyłam szok. Nate nigdy nie wspominał, że byłam z kimś przed nim. Myślałam, że on był jedyny. I dlaczego ten Liam nazywa mnie Lucy? Przecież mam na imię Vanessa. Postanowiłam dowiedzieć się tego jednak moje plany legły w gruzach w chwili gdy drzwi od naszego apartamentu otworzyły się i wyszedł z niego mój narzeczony, który był nieco zdziwiony widokiem nieznajomego zamiast naszej sąsiadki Eveline.
- Kochanie proszę Cię bardzo pożegnaj się z panem i wróć do mieszkania. - oznajmił wracając do środka.
- Ja muszę już iść.
- Słuchaj, to jest mój numer. Zadzwoń jeśli będziesz chciała się czegoś dowiedzieć. - szepnął zmieszany wyciągając w moją stronę mały świstek papieru. Wzięłam od niego karteczkę a on odszedł zostawiając mnie zdezorientowaną. Schowałam ja do kieszeni i wróciłam do mieszkania.
- Kim był ten człowiek i dlaczego mnie okłamałaś?! - naskoczył na mnie Nathaniel.
- O nie. Jedyną osobą, która w tym momencie będzie zadawać pytania jestem ja. Dlaczego nie powiedziałeś mi, że chodziłam z nim przed Tobą? I dlaczego do cholery on mówił do mnie Lucy?! Myślałam, że jesteśmy wobec siebie szczerzy!
- Co on Ci naopowiadał?! - krzyczał Nate a w jego oczach widać było przerażenie.
- Coś o czym ty najwyraźniej zapomniałeś!
- Nie życzę sobie aby ten człowiek kiedykolwiek więcej pojawił się w naszym domu! Nie chcę żebyś się z nim widywała!
- Nie jestem twoją zabawką, której możesz rozkazywać! - krzyknęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam dokąd mam się udać. Nie znałam jeszcze Londynu. Szłam przed siebie a słone łzy zalewały moje policzki. Wyciągnęłam z kieszeni kartkę i wykręciłam numer.
- Halo? - usłyszałam po trzech sygnałach.
- Liam? Tu Vanessa, Lucy czy ktokolwiek. Wiem, że dopiero co ode mnie wyszedłeś ale może mógłbyś się spotkać.
- Jasne, że mógłbym. Za dwadzieścia minut w Starbucksie na Charing Cross Street?
- Może być. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i złapałam taksówkę. Podałam kierowcy nazwę ulicy i ruszyliśmy. Jechałam dowiedzieć się kim tak na prawdę jestem.

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 14.

1 year ago.
- Vanessa! Kochanie wychodzę do pracy. - powiedział mój narzeczony całując mnie przelotnie w usta. Mój narzeczony... Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego słowa. Nadal nie przypomniałam sobie mojego życia sprzed postrzału jednak jestem pewna, że w końcu przypomnę sobie wszystko. Tak bardzo chciałabym pamiętać jak poznałam Nate'a oraz jego oświadczyny.To strasznie dziwne. Mam zaledwie osiemnaście lat a już planuję naszą wspólną przyszłość. Jest on ode mnie starszy o prawie sześć lat ale jak to mówią miłość o wiek nie pyta. Czy kocham mojego narzeczonego? Tak. Przez ten rok gdy poznawałam go od nowa w pełni mu zaufałam i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że go kocham. Wiem, że on nigdy by mnie nie zawiódł. Tworzymy razem na prawdę wspaniałą parę. Uzupełniamy się nawzajem. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby nie on. Ostatnio wiele rzeczy w moim życiu uległo zmianie. Zniknęły moje długie blond loki a zastąpiły je proste ciemnobrązowe włosy a całkiem niedawno odkryłam w sobie zamiłowanie do butów na obcasie. Czuję, że wydoroślałam i nie jestem już tą samą siedemnastoletnią zagubioną dziewczynką, próbującą odnaleźć się w świecie po utracie pamięci. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Dostałam smsa od Nate'a. Prosił żeby dzisiaj sama zajęła się pakowaniem gdyż musi zostać dłużej w pracy. No tak. Pakowanie. W całym naszym domu porozstawiane są różnorakie pudła. Większe i mniejsze. Przeprowadzamy się. Wyjeżdżamy do Londynu gdzie Nathaniel dostał nową pracę a ja rozpoczynam studia artystyczne. Mamy już kupiony apartament w centrum miasta całkiem niedaleko mojej uczelni. Mieszkanie to było prezentem od rodziców mojego narzeczonego z okazji naszego zbliżającego się ślubu. Jego rodzina jest bardzo bogata gdyż mój przyszły teść jest wpływowym biznesmenem a Nate podąża w jego ślady. Postanowiłam odłożyć pakowanie na później a teraz chwilkę się zdrzemnąć gdyż zaczynałam odczuwać zmęczenie. Położyłam się na kanapie i od razu odpłynęłam w sen. Jak zwykle śniło mi się to samo. Ja całująca się z chłopakiem. Jego twarz jest prawie niewidoczna. Zobaczy da się tylko oczy. Są hipnotyzujące. Tak brązowe i głębokie. Mogłabym przysiąc, że gdzieś już je widziałam tylko nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.

Oczami Liama.

Siedziałem w parku. W tym samym parku, w którym kiedyś uwielbiałem spacerować z Lucy. Minął już rok odkąd zaginęła a ja tak bardzo za nią tęsknię. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Od dwóch tygodni nie dostaliśmy żadnych wieści od detektywa szukającego jej. Prawie wszyscy stracili nadzieję, że dziewczyna kiedykolwiek się odnajdzie. Emma rozstała się z Louisem przez częste kłótnie na temat Lucy. Ona za wszelką cenę chciała odnaleźć przyjaciółkę, on już dawno stracił nadzieję. I jest jeszcze Harry. Od czasu jej zaginięcia zmienił się. Zamknął się w sobie, zaczął imprezować i prawie z nami nie rozmawia. Może nie przeszkadzałoby nam to tak bardzo gdyby nie fakt, że przez ten rok nasza kariera nabrała tempa. Staliśmy się bardzo sławni. Muzyka była naszą jedyną odskocznią od rzeczywistości. O Hazzie piszą teraz wszystkie tabloidy i portale plotkarskie. Co drugi artykuł jest o imprezie, z której wracał nietrzeźwy, często z jakimiś nieznajomymi kobietami. Najgorsze jest to, że Zayn winił mnie o te wszystkie rzeczy gdyż znał tajemnicę moją i Lucy. Wiedziałem dobrze, że prędzej czy później będę musiał powiedzieć Harremu o zdarzeniach z tamtej nocy.

Tydzień później.

Wszedłem do domu gdzie na kanapie w salonie zastałem śpiącego loczka obok którego stała butelka wody. Pewnie leczy kaca po wczorajszej imprezie. Ruszyłem w stronę kuchni, w której był Zayn. Opierał się o blat i pali papierosa choć wiedział, że nie lubię gdy robi to w domu.
- Zgaś - powiedziałem kładąc zakupy na stole - Powinieneś to rzucić.
- Ja Ci nie mówię co powinieneś zrobić. Nie traktuj mnie jak dziecko! - odpowiedział gasząc papierosa w popielniczce. Wiedziałem dokładnie co chłopak ma na myśli i zdenerwowałem się.
- Przecież ja mu powiem! Tylko na razie nie jestem gotowy - podniosłem głos.
- Jeśli mu nie powiesz, ja mu to pokażę. - powiedział wyciągając z tylnej kieszeni spodni list.
- Skąd to masz?!
- Powinieneś lepiej pilnować swoich rzeczy a zwłaszcza pamiętać o zamykaniu pokoju na klucz. - zaśmiał mi się w twarz - Wybieraj powiesz mu czy mam pokazać mu list? Harry i tak prędzej czy później się dowie! - krzyknął a później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Pchnąłem go a on upuścił kopertę, którą podniósł loczek wchodzący właśnie do kuchni.
- Harry dowie się o czym? - zapytał a gdy żaden z nas mu nie odpowiedział popatrzył na trzymany w swoich dłoniach list i zaczął czytać na głos - Drogi Liamie. Jeśli czytasz ten list zna...
- Stop! - przerwał mu mulat wyrywając list z ręki zdezorientowanego chłopaka. - Liam powiedz mu. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
- Dowie się o czym? - dopytywał się Hazz.
- Ja.. Ja.. Bo ja.. my.. - zacząłem się jąkać. Nie chciałem mówić mu tego w takich okolicznościach jednak Zayn miał inne plany.
- Dobra dość tego. Widzę, że nic się dzisiaj od Ciebie nie dowiemy. - wtrącił się - A teraz Harry słuchaj uważnie bo dwa razy tego nie powtórzę. Twoja Lucy przed swoim wyjazdem do ciotki spędziła upojną noc z naszym kochanym Liamem. To było powodem jej ucieczki. Podsumowując Li zaliczył twoją dziewczynę. - wyrzucił z siebie te słowa jak z karabinu maszynowego. Oczy loczka zwęziły się w złości i w jednej chwili zamachnął się i uderzył mnie z całej siły pięścią w twarz. Zatoczyłem się na szafki.
- Jak mogłeś!! Miałem Cię za przyjaciela!! - wykrzykiwał Harry przytrzymywany przez mulata. W tej chwili rozbrzmiał mój telefon. Znałem ten numer. To był detektyw. Krzyknąłem do chłopaków żeby zamknęli mordy i odebrałem. Włączyłem na głośnomówiący. Usłyszeliśmy dwa słowa. Tylko dwa słowa, które zmieniły wszystko.
- Znalazłem ją...






Przepraszam, że tak rzadko dodaję. Ostatnio tak jakoś wyszło, że nie miałam czasu. Egzaminy próbne i w ogóle. Ale postaram się to zmienić i dodawać częściej. ;)
J.

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 13.

Oczami Lucy

Otworzyłam powieki jednak po chwili je zamknęłam. Światło dzienne było strasznie rażące. Ponowiłam swoją próbę, tym razem powoli. Ujrzałam duży jasny pokój. Leżałam na łóżku podpięta do różnych dziwnych urządzeń. Rozglądałam się po pomieszczeniu próbując uświadomić sobie gdzie się znajduję. Chciałam się podnieść jednak ból w klatce piersiowej uniemożliwił mi tą czynność. Mimowolnie syknęłam. W mojej głowie zaczęły się kłębić tysiące pytań. Gdzie jestem? Co tu robię? Co mi się stało. I jedno najważniejsze. Kim ja do cholery jestem?! W momencie gdy próbowałam przypomnieć sobie swoje imię drzwi do pokoju, w którym się znajdowałam otworzyły się.

Oczami Nathaniela.

Znalazłem ją na chodniku w ciemnym zaułku, w jednej z najbardziej niebezpiecznych części miasta. Co ona tam robiła? Nie miałem zielonego pojęcia. Była cała we krwi więc nie zastanawiając się zawiozłem ją do szpitala gdzie przeszła kilkugodzinna operację. Gdy lekarz wyszedł z sali od razu do niego podbiegłem.
- Pan jest kimś z rodziny? - skierował to pytanie w moja stronę.
- Jestem... jej narzeczonym. - wymyśliłem na poczekaniu. Chociaż rzeczywiście odkąd ujrzałem dziewczynę zagościła ona w planach na moją najbliższą przeszłość. Chciałem ją poznać i pragnąłem aby między nami narodziło się uczucie.
- Jej stan jest stabilny - usłyszałem z jego ust i kamień spadł mi z serca. - Jednakże proszę nie cieszyć się na zapas. Kula nie uszkodziła narządów wewnętrznych ale dziewczyna upadając mocno uderzyła głową o podłoże co prawdopodobnie spowodowało u niej trwały zanik pamięci. Nie wiemy nic na prano jednak gdyby nasz przypuszczenia się potwierdziły czeka ją długa droga do odzyskania pamięci. Możliwe, że to nigdy się nie wydarzy. - kontynuował swój monolog lekarz a w mojej głowie rodził się perfidny plan.

***
Przeniosłem dziewczynę do mojego domu, gdyż stać mnie było na prywatną opiekę medyczną dla niej. Leżała właśnie w sypialnie gościnnej podłączona do różnorakiej aparatury. Przez tydzień była w śpiączce. Wszedłem do pokoju i zauważyłem, że jest przytomna i przestraszonym wzrokiem rozgląda się po pomieszczeniu.
- Witaj piękna - rzuciłem na powitanie.
- K-kim jesteś? K-kim j-ja jestem? - zapytała mnie a ja w tym momencie uświadomiłem sobie, że mój plan się powiedzie.
- Jesteś Vanessa a ja Nate. Twój narzeczony.
- Narzeczony... Dlaczego do cholery nic nie pamiętam?! - zirytowała się. - Co się ze mną stało? - pytała wpatrując się we mnie a ja dopiero teraz zauważyłem jak przepiękne są jej oczy.

- Spokojnie kochanie. Zaraz Ci wszystko opowiem. - dziewczyna skrzywiła się gdy usłyszała wypowiedziane przeze mnie słowo "kochanie". W sumie nie dziwiłem jej się. Nie wiedziała kim jestem ale nie mogłem się powstrzymać przed wypowiedzeniem tego. Była taka piękna. Jej duże błękitne oczy lustrowały mnie a jej długie blond włosy opadały kaskadą loków na ramiona. Kolejne dwie godziny spędziłem na opowiadaniu jej wymyślonych historii o jej życiu. Powiedziałem, że jej rodzice nie żyją a moja narzeczoną w tak młodym wieku została bo kochaliśmy się tak bardzo, że nie chcieliśmy z tym zwlekać. Była w lekkim szoku ale chyba to kupiła. Wiedziałem, że minie trochę czasu zanim przekonam ją do siebie i do naszego "narzeczeństwa" gdyż dziewczyna była niezbyt ufna. Wziąłem ją za rękę i wsunąłem na palec pierścionek.
- Dostałaś go ode mnie na nasze zaręczyny. - powiedziałem podnosząc się z łóżka. Wiedziałem, że dziewczyna jest przytłoczona informacjami, które jej przekazałem. Poszedłem do mojego gabinetu i z szuflady w biurku wyciągnąłem dowód i paszport które znalazłem przy dziewczynie. Łucja Kowalczyk. Pochodziła z Polski i miała siedemnaście lat. Postanowiłem zapisać tylko datę jej urodzenia i pozbyć się pozostałości po jej poprzednim życiu. Żegnaj Łucjo... pomyślałam wrzucając dokumenty do kominka.

Oczami Zayna.

Lucy zaginęła. Wyjechała do ciotki i tak po prostu zaginęła. Nie ma słów by opisać katusze przez jakie przechodził nasz Hazza. Każdy się o nią bardzo martwił jednak loczek najbardziej. To zrozumiałe przecież to jego dziewczyna. Nie mogłem natomiast zrozumieć zachowania Liama. Cały dzień siedział zamknięty w swoim pokoju i wpatrywał się w jakąś kartkę. Gdy zapytałem co to jest otrzymałem odpowiedź że to nie moja sprawa. Postanowiłem udać się do pokoju chłopaka i spróbować chociaż z nim porozmawiać. Zapukałem jednak nikt nie odpowiedział. Uchyliłem delikatnie drzwi. Pokój był pusty. Już miałem zamknąć drzwi gdy moją uwagę przykuła pomięta kartka leżąca na łóżku. Ciekawość zwyciężyła. Chwyciłem świstek w dłoń i zacząłem czytać.



Kochany Liamie.
Jeżeli czytasz ten list znaczy, że już wyjechałam. Nie martw się o mnie wyjeżdżam do ciotki na trzy dni. Muszę przemyśleć wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie. Słowa, które powiedziałeś do mnie tamten nocy cały czas krążą po mojej głowie. Teraz to wiem. Odwzajemniam Twoje uczucie. Tak Liam. Kocham Cię. Poczułam coś już gdy pierwszy raz się spotkaliśmy jednak Ty byłeś z Danielle. Jednak ta noc, którą razem spędziliśmy... To nie powinno się wydarzyć. Zdradziłam Harrego i czuję się z tym okropnie jednak nie żałuję. Jestem w pełni świadoma tego, że zrobiłabym to ponownie. Rozumiesz teraz, że muszę wyjechać żeby uporać się z poczuciem winy. Wrócę niebawem. Proszę nie mów Hazzie o tym co zaszło między nami. To rozmowa między mną a nim. 
                                                                                              Twoja Lucy 
                                                                                                                                      
Gdy skończyłem czytać byłem w szoku. Lucy zdradziła Hazzę z Liamem... Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierających się drzwi za którymi stał Liam. Szok na jego twarzy gdy zobaczył mnie z listem w dłoni był nie od opisania.
- Ja wytłumaczę. - pospiesznie zaczął Li.
- Nie trzeba. Nie chcę tego słuchać. Nie powiem nic Harremu bo nie chcę go zranić. Wasza dwójka i tak już to zrobiła. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju zostawiając osłupiałego Liama. 

                                                                                         








Heej.
Tak wiem zjebałam ten rozdział po całości.
Ale co poradzę na brak weny? Postaram się żeby następny był lepszy.
 J.

środa, 7 listopada 2012

Rozdział 12.

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego obok mnie Liama. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam odebrać. Dzwoniła Emma. Poszłam z telefonem do łazienki gdyż nie chciałam obudzić chłopaka.
- Halo? - odezwałam się zaspanym głosem.
- Lucy? No wreszcie! Całą noc próbowałam się do Ciebie dodzwonić. Dziewczyno gdzie ty się podziewasz?! Harry Cię wczoraj szukał. Razem z jego przyjaciółką przygotowali dla Ciebie urodzinową niespodziankę.
- T..to była jego p..przyjaciółka? - wyjąkałam. - Och Emm. właśnie popełniłam najgorszy błąd w swoim życiu. Ale najgorsze jest to, że wcale nie żałuję tego co zrobiłam. Zaraz u Ciebie będę. - powiedziała i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Gdy weszłam do pokoju Li jeszcze spał. Pozbierałam swoje rzeczy, które były porozrzucane po całym pokoju, ubrałam się i wyszłam zostawiając mu na łóżku kartkę. 

" Wróciłam do domu. Niespodziewana sytuacja. Zobaczymy się później xx Lucy". Złapałam taksówkę i pojechałam do domu. W salonie zastałam czekającą na mnie przyjaciółkę.
- Emm - zaczęłam a po moim policzku spłynęła łza.
- Nie płacz. Siadaj i spokojnie opowiedz co się wczoraj wydarzyło.
Zaczęłam od tego jak zobaczyłam Hazze z jego przyjaciółką i myślałam, że mnie zdradza a skończyłam na tym, że pod wpływem impulsu wylądowałam w łóżku z Liamem.
- ... i Emma, ja wcale tego nie żałuję. I wiem, że zrobiłabym to ponownie. - załkałam w ramię przyjaciółki. - Ja.. muszę wyjechać. Na dwa góra trzy dni. Przemyśleć wszystko i poukładać to sobie.
- Ale gdzie? Teraz? Lucy ty wiesz co robisz?
- Co ciotki, do Irlandii. Jestem tego pewna. Muszę dać sobie trochę czasu z dala od chłopców. Nie martw się o szkołę, załatwię wszystko po powrocie. Wyjaśnisz jakoś chłopcom moją nieobecność?
- Chyba nie mam innego wyjścia.
- I proszę Cię nie mów Harremu co zaszło między mną a Liamem. Wyjaśnię to wszystko ja wrócę. Muszę iść się spakować i zarezerwować bilet na najbliższy lot. Jeszcze raz przepraszam Emm. Wiem, że macie ze mną same problemy. - powiedziałam odchodząc. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy walizkę. Zaczęłam wrzucać do niej co popadnie. Gdy skończyłam usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać list. Po moich policzkach spływały strumienie łez w niektórych miejscach rozmazując tusz. Włożyłam kartkę do koperty i napisałam na niej imię Liama. Wzięłam nie za dużą walizkę i zeszłam po schodach na dół gdzie siedziała dziewczyna.
- Odwiozę Cię na lotnisko - oznajmiła nie pytając mnie o zdanie. Przez całą drogę żadna z nas nie odezwała się ani słowem. Do odlotu miałam jeszcze trochę czasu. Wyjęłam z torebki białą kopertę i wyciągnęłam w stronę Emm.
- - Proszę przekaż to Liamowi. Napisałam w nim w skrócie powód mojego wyjazdu. - dziewczyna wzięła ode mnie list i mocno mnie przytuliła.
- Przestań, przecież wyjeżdżam tylko na trzy dni.
- Wiem ale czuję jakbyśmy miały się już nie zobaczyć. - powiedziała. Ścisnęłam mocno jej dłoń, zabrałam walizkę i ruszyłam na odprawę.

***
- Przepraszam, proszę się obudzić. Za chwilę lądujemy. - usłyszałam głos stewardessy. Otworzyłam powieki. to nie był sen. Lecę do ciotki. Na wspomnienie powodu mojego wyjazdu i nocy z Li na moich policzkach zakwitły rumieńce. Odsłuchałam wiadomość od ciotki, że nie może mnie odebrać z lotniska. Złapałam więc taksówkę i podałam adres. Vivianne ( bo tak miała na imię moja ciocia) nie było w domu a klucz dla mnie zostawiła pod doniczką. Postanowiłam zostawić tylko swoje rzeczy i wyjść na spacer.

Oczami Liama.


Po wejściu do domu dziewczyn zauważyliśmy Emmę siedzącą samotnie na kanapie. Lucy nigdzie nie było. Na pytanie Harrego gdzie ona jest dziewczyna odpowiedziała, że wyjechała na trzy dni do ciotki. Wiedziałam, że to z winy tego co zaszło między nami. Kocham Lucy i nie zamierzam z niej rezygnować. Wiem, że powinienem mieć wyrzuty sumienia. Przecież to dziewczyna mojego przyjaciela. Nawet nie wiem co wczoraj między nimi zaszło. Wyszedłem do kuchni bo nie miałam ochoty dłużej słuchać rozhisteryzowanego Harrego. Po chwili dołączyła do mnie Emma trzymająca w ręku białą kopertę.
- Zostawiła to dla Ciebie. Słuchaj, nie chcę wnikać w to co między wami zaszło ale zastanów się nad tym. Krzywdzisz swojego przyjaciela. - powiedziała i wyszła zostawiając mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.

Oczami Lucy

Siedziałam na ławce w parku, W uszach miałam słuchawki, z których płynęła piosenka The Script - Talk You Down. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się zupełnie ciemno. Postanowiłam wrócić do domu pieszo. Szłam przed siebie i nagle znalazłam się w jakimś ciemnym zaułku. Musiałam zgubić drogę. Usłyszałam czyjeś podniesione głosy i ciekawość poniosła mnie w tamtą stronę. Moim oczom ukazało się dwóch mężczyzn. Jeden z nich trzymał w ręku broń i celował w drugiego. W tym momencie usłyszałam strzał i mimowolnie zapiszczałam, Chciałam się stamtąd wynosić i zadzwonić na policję jednak było już za późno. Mężczyzna z bronią usłyszał mnie, wycelował w moją stronę i strzelił. Upadłam na ziemię. Później była tylko ciemność.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 11.

5 miesięcy później.

Dziś mija dokładnie pół roku odkąd przyjechałam na wymianę do Londynu. Właśnie dziś są też moje siedemnaste urodziny. Zostałam obudzona przez pocałunki, które na mojej szyi składał Harry.
-Wszystkiego najlepszego kochanie - wyszeptał - zejdź na dół. Czeka na Ciebie śniadanie. Chłopcy i Emm już wstali. - Nocowałam dzisiaj u Hazzy, który teraz mieszkał razem z resztą One Direction. Chłopcy nagrali płytę i stali się sławni. Ubrałam się a moje blond loki zebrałam w warkocz. Gdy weszłam do kuchni usłyszałam głośne "Happy birthday!". Przytuliłam i pocałowałam każdego z chłopców w policzek. Na blacie siedziała zaspana Emma a obok niej stał Lou. Mam wrażenie że ta dwójka ostatnio bardzo aktywnie spędza noce. Jeśli chodzi o te sprawy to my z Harrym jeszcze nie uprawialiśmy seksu. Do tej pory nie byłam na to gotowa jednak teraz wiem, że już jestem. Miałam w planach zrobić to dzisiaj. Zjedliśmy śniadanie i razem z Emm pożegnałyśmy się z chłopakami, którzy jechali do studia na jakiś wywiad. Umówiliśmy się na wieczór. Na oblewanie moich urodzin w klubie. Wróciłyśmy do domu i cały dzień oglądałyśmy telewizję plotkując o karierze naszych chłopców. Lou oficjalnie przedstawił Emmę jako swoją dziewczynę natomiast ja nie chciałam żeby Hazza ujawnił nasz związek. Próbowałam tylko chronić swoją prywatność. Jednak dziś wszystko się zmieni. Ten wieczór będzie wyjątkowy. O osiemnastej zadzwonił do nas Niall z wiadomością, że już skończyli wywiad i za godzinę u nas będą. W pośpiechu ruszyłyśmy na górę żeby się przygotować. Ja ubrałam się tak a Emma tak. Równo o dziewiętnastej przyjechali nasi wariaci. Loczek przyciągnął mnie do siebie, objął w talii i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Mmm ślicznie wyglądasz kochanie - wymruczał mi do ucha mój chłopak i chwycił moją rękę. Wsiedliśmy do ich samochodu i pojechaliśmy do klubu. Gdy wyszliśmy z auta od razu oślepił nas błysk fleszy. Harry zmieszany puścił moją dłoń bo wiedział, że nie chcę publicznie ujawniać naszego związku jednak ja miałam inne plany. Chwyciłam go za rękę, pociągnęłam w swoją stronę i wpiłam się w jego wargi. Flesze rozbłysły w zdwojonej liczbie. Teraz już wiedziałam, że nasza dwójka będzie na okładkach gazet, jednak teraz wcale mi to nie przeszkadzało. Weszliśmy do klubu i skierowaliśmy się w stronę baru. Chłopcy zamówili kolejkę a my z Emm postawiłyśmy na martini. Dwie godziny później wszyscy byli już nieźle Wstawieni. Zayn tańczył z jakąś Agathą, którą przedstawił nam jako swoją dziewczynę. Swoją drogą cieszę się, że zerwał z Perrie bo Agatha w przeciwieństwie do niej była bardzo ładna i miła. Niall wyrwał jakąś blondynkę ze ślicznymi oczami, Lou był zajęty Emmą a Liam gdzieś zniknął. Jak zawsze gdy pojawiałam się w pobliżu. Mój chłopak chciał mnie wyciągnąć na parkiet jednak ja odmówiłam gdyż musiałam udać się do toalety. Odeszłam zostawiając go z trochę zawiedzioną miną. Wróciłam po 15 minutach i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Mój Harry obmacywał właśnie jakąś lalę na parkiecie. I chwila. No nie! On ciągnie ją za rękę w stronę wyjścia! Tego już za wiele! Skoro tak bardzo zależało mi na seksie mógł mi powiedzieć a nie uparcie twierdzić, że zaczeka aż ja będę gotowa żeby sobie teraz jakieś panienki na jedną noc wyrywać. Poczułam uścisk w gardle i łzy cisnące się do oczu. Wyszłam na zewnątrz i skierowałam się na tyły klubu. Zobaczyłam postać siedzącą samotnie na betonowych schodkach. Poznałam, że to Liam. Podeszłam i usiadłam obok niego a ten gdy zobaczył moje łzy bez słowa owinął dwoje ramię wokół mnie i przytulił.
-Co się stało? Taka piękna dziewczyna jak ty nie powinna płakać. Zwłaszcza w swoje urodziny.
- Harry.. On.. - nie dokończyłam bo zaniosłam się jeszcze głośniejszym szlochem. Chłopak otarł wierzchem dłoni łzy z moich policzków.
- Nie warto tracić łez na takiego dupka jeśli masz przy sobie kogoś kto zrobiłby dla ciebie wszystko.
- Liam o czym ty mówisz? - zdziwiłam się.
- Kocham Cię Lucy. Tak bardzo Cię kocham. - szeptał przysuwając się coraz bliżej mnie. Po chwili wpił się w moje usta a do mnie powróciły wszystkie uczucia jakie żywiłam do niego gdy się poznaliśmy. Nie zastanawiając się oddałam pocałunek. Trwał on długo i był bardzo namiętny. Czuć było narastające między nami napięcie seksualne. Oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc.
- Chodźmy - powiedział ciągnąc mnie za rękę. Załapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Chłopak wynajął dla nas pokój. Doszliśmy do niego chwiejąc się na nogach. Było to z winy wypitych przez nas wcześniej napojów alkoholowych  Otworzyłam drzwi a Liam od razu rzucił się na mnie. Całowaliśmy się namiętnie a on powoli odsuwał zamek mojej sukienki, która opadła na ziemię. Stałam przed nim w samej skąpej, czarnej, koronkowej bieliźnie. Drżącymi rękoma zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Pozwoliłam jej opaść na ziemię by po chwili dobrać się do zamka jego spodni. Z małą pomocą pozbyłam się ich. Lu obdarowywał pocałunkami moją szyję a ja błądziłam rękoma po jego nagim torsie.
- Jesteś tego pewna ? - wyszeptał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i pchnęłam go na łóżko.