niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 13.

Oczami Lucy

Otworzyłam powieki jednak po chwili je zamknęłam. Światło dzienne było strasznie rażące. Ponowiłam swoją próbę, tym razem powoli. Ujrzałam duży jasny pokój. Leżałam na łóżku podpięta do różnych dziwnych urządzeń. Rozglądałam się po pomieszczeniu próbując uświadomić sobie gdzie się znajduję. Chciałam się podnieść jednak ból w klatce piersiowej uniemożliwił mi tą czynność. Mimowolnie syknęłam. W mojej głowie zaczęły się kłębić tysiące pytań. Gdzie jestem? Co tu robię? Co mi się stało. I jedno najważniejsze. Kim ja do cholery jestem?! W momencie gdy próbowałam przypomnieć sobie swoje imię drzwi do pokoju, w którym się znajdowałam otworzyły się.

Oczami Nathaniela.

Znalazłem ją na chodniku w ciemnym zaułku, w jednej z najbardziej niebezpiecznych części miasta. Co ona tam robiła? Nie miałem zielonego pojęcia. Była cała we krwi więc nie zastanawiając się zawiozłem ją do szpitala gdzie przeszła kilkugodzinna operację. Gdy lekarz wyszedł z sali od razu do niego podbiegłem.
- Pan jest kimś z rodziny? - skierował to pytanie w moja stronę.
- Jestem... jej narzeczonym. - wymyśliłem na poczekaniu. Chociaż rzeczywiście odkąd ujrzałem dziewczynę zagościła ona w planach na moją najbliższą przeszłość. Chciałem ją poznać i pragnąłem aby między nami narodziło się uczucie.
- Jej stan jest stabilny - usłyszałem z jego ust i kamień spadł mi z serca. - Jednakże proszę nie cieszyć się na zapas. Kula nie uszkodziła narządów wewnętrznych ale dziewczyna upadając mocno uderzyła głową o podłoże co prawdopodobnie spowodowało u niej trwały zanik pamięci. Nie wiemy nic na prano jednak gdyby nasz przypuszczenia się potwierdziły czeka ją długa droga do odzyskania pamięci. Możliwe, że to nigdy się nie wydarzy. - kontynuował swój monolog lekarz a w mojej głowie rodził się perfidny plan.

***
Przeniosłem dziewczynę do mojego domu, gdyż stać mnie było na prywatną opiekę medyczną dla niej. Leżała właśnie w sypialnie gościnnej podłączona do różnorakiej aparatury. Przez tydzień była w śpiączce. Wszedłem do pokoju i zauważyłem, że jest przytomna i przestraszonym wzrokiem rozgląda się po pomieszczeniu.
- Witaj piękna - rzuciłem na powitanie.
- K-kim jesteś? K-kim j-ja jestem? - zapytała mnie a ja w tym momencie uświadomiłem sobie, że mój plan się powiedzie.
- Jesteś Vanessa a ja Nate. Twój narzeczony.
- Narzeczony... Dlaczego do cholery nic nie pamiętam?! - zirytowała się. - Co się ze mną stało? - pytała wpatrując się we mnie a ja dopiero teraz zauważyłem jak przepiękne są jej oczy.

- Spokojnie kochanie. Zaraz Ci wszystko opowiem. - dziewczyna skrzywiła się gdy usłyszała wypowiedziane przeze mnie słowo "kochanie". W sumie nie dziwiłem jej się. Nie wiedziała kim jestem ale nie mogłem się powstrzymać przed wypowiedzeniem tego. Była taka piękna. Jej duże błękitne oczy lustrowały mnie a jej długie blond włosy opadały kaskadą loków na ramiona. Kolejne dwie godziny spędziłem na opowiadaniu jej wymyślonych historii o jej życiu. Powiedziałem, że jej rodzice nie żyją a moja narzeczoną w tak młodym wieku została bo kochaliśmy się tak bardzo, że nie chcieliśmy z tym zwlekać. Była w lekkim szoku ale chyba to kupiła. Wiedziałem, że minie trochę czasu zanim przekonam ją do siebie i do naszego "narzeczeństwa" gdyż dziewczyna była niezbyt ufna. Wziąłem ją za rękę i wsunąłem na palec pierścionek.
- Dostałaś go ode mnie na nasze zaręczyny. - powiedziałem podnosząc się z łóżka. Wiedziałem, że dziewczyna jest przytłoczona informacjami, które jej przekazałem. Poszedłem do mojego gabinetu i z szuflady w biurku wyciągnąłem dowód i paszport które znalazłem przy dziewczynie. Łucja Kowalczyk. Pochodziła z Polski i miała siedemnaście lat. Postanowiłem zapisać tylko datę jej urodzenia i pozbyć się pozostałości po jej poprzednim życiu. Żegnaj Łucjo... pomyślałam wrzucając dokumenty do kominka.

Oczami Zayna.

Lucy zaginęła. Wyjechała do ciotki i tak po prostu zaginęła. Nie ma słów by opisać katusze przez jakie przechodził nasz Hazza. Każdy się o nią bardzo martwił jednak loczek najbardziej. To zrozumiałe przecież to jego dziewczyna. Nie mogłem natomiast zrozumieć zachowania Liama. Cały dzień siedział zamknięty w swoim pokoju i wpatrywał się w jakąś kartkę. Gdy zapytałem co to jest otrzymałem odpowiedź że to nie moja sprawa. Postanowiłem udać się do pokoju chłopaka i spróbować chociaż z nim porozmawiać. Zapukałem jednak nikt nie odpowiedział. Uchyliłem delikatnie drzwi. Pokój był pusty. Już miałem zamknąć drzwi gdy moją uwagę przykuła pomięta kartka leżąca na łóżku. Ciekawość zwyciężyła. Chwyciłem świstek w dłoń i zacząłem czytać.



Kochany Liamie.
Jeżeli czytasz ten list znaczy, że już wyjechałam. Nie martw się o mnie wyjeżdżam do ciotki na trzy dni. Muszę przemyśleć wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie. Słowa, które powiedziałeś do mnie tamten nocy cały czas krążą po mojej głowie. Teraz to wiem. Odwzajemniam Twoje uczucie. Tak Liam. Kocham Cię. Poczułam coś już gdy pierwszy raz się spotkaliśmy jednak Ty byłeś z Danielle. Jednak ta noc, którą razem spędziliśmy... To nie powinno się wydarzyć. Zdradziłam Harrego i czuję się z tym okropnie jednak nie żałuję. Jestem w pełni świadoma tego, że zrobiłabym to ponownie. Rozumiesz teraz, że muszę wyjechać żeby uporać się z poczuciem winy. Wrócę niebawem. Proszę nie mów Hazzie o tym co zaszło między nami. To rozmowa między mną a nim. 
                                                                                              Twoja Lucy 
                                                                                                                                      
Gdy skończyłem czytać byłem w szoku. Lucy zdradziła Hazzę z Liamem... Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwierających się drzwi za którymi stał Liam. Szok na jego twarzy gdy zobaczył mnie z listem w dłoni był nie od opisania.
- Ja wytłumaczę. - pospiesznie zaczął Li.
- Nie trzeba. Nie chcę tego słuchać. Nie powiem nic Harremu bo nie chcę go zranić. Wasza dwójka i tak już to zrobiła. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju zostawiając osłupiałego Liama. 

                                                                                         








Heej.
Tak wiem zjebałam ten rozdział po całości.
Ale co poradzę na brak weny? Postaram się żeby następny był lepszy.
 J.

2 komentarze:

  1. powiem ci że wcale nie jest zły tylko szkoda że taki krótki mam ochotę na więcej :)
    pisz pisz byle byś szybko dodała kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że taki krótki ale mam nadzieję że Lucy się odnajdzie :) . czekam na kolejne . cudnie piszesz

    OdpowiedzUsuń