wtorek, 30 października 2012

Rozdział 10.


Oczami Lucy

Tydzień oddzielający nas od koncertu minął bardzo szybko. Z chłopcami prawie się nie widziałam bo cały czas mieli próby. No z wyjątkiem Harrego, który wpadał do mnie w każdej wolnej chwili. Nie powiedzieliśmy jeszcze pozostałym o nas. Nie chcieliśmy się spieszyć. Jednak nie możemy ukrywać tego wiecznie, zwłaszcza, że Emm i Niall już wiedzą. Występ chłopców zaczynał się o dwudziestej jednak oni od rana mieli próby. Siedziałyśmy z Emmą przed telewizorem i dyskutowałyśmy o tym co na siebie włożyć. O szesnastej poszyłyśmy się szykować.

Oczami Liama



W trakcie próby przyszła do mnie Danielle. Powiedziała, że nie może już wytrzymać napięcia między nami. Miała mi za złe, że przez próby nie mam dla niej czasu. Wykrzyczała, że to koniec i odeszła a ja nie wiedzieć czemu nawet nie próbowałem jej zatrzymywać. Skoro Dan już mnie nie chce może to właśnie jest czas żeby wyznać Lucy, że nie jest mi obojętna. Tak zrobię to. Dzisiaj po koncercie wszystko jej wyznam.

Oczami Lucy.

Nadszedł czas wyjścia z domu. Ja wyglądałam tak a Emm tak. Dojechałyśmy na miejsce i skierowałyśmy się w stronę garderoby chłopców ze specjalnymi przepustkami. Byli bardzo zdenerwowani. To ich pierwszy występ przed dużą publicznością. Przyjaciółka od razu rzuciła się na Louisa. Ta chciałabym móc pocałować teraz Harrego. Podeszłam do każdego z chłopców i przytuliłam. Zauważyłam, że Liam dziwnie mi się przygląda. Zwróciłam wzrok w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia: nasze pierwsze spotkanie i to ja zobaczyłam błysk w tych brązowych tęczówkach, nasz spacer po parku i to jak mnie uratował od Jamesa.. Z rozmyślań wyrwał mnie głos oznajmiający chłopcom, że za piętnaście minut mają być na scenie. Udałyśmy się z Emma na widownie i zajęłyśmy nasze miejsca. Zaśpiewali cudownie, jednak nie mogłam się pozbyć wrażenia, że całą piosenkę "Moments", którą napisałam dla zespołu Liam patrzył prosto na mnie. Po skończonym występie poszłyśmy za kulisy jednak chłopcy przez dłuższy czas nie przychodzili. Po chwili jednak wpadli głośno rycząc.
- Heej! Opanujcie się! Co się stało? - zapytałam?
- Wytwórnia chce podpisać z nami kontrakt! Chcą żebyśmy nagrali płytę! - wykrzyczał uradowany loczek a ja rzuciłam mu się na szyję. Harry okręcił mnie wokół siebie i nie zważając na spojrzenia wszystkich skierowane w naszą stronę pocałował. Gdy oderwaliśmy się od siebie wybuchnęliśmy śmiechem na widok zaskoczonych min pozostałych członków zespołu.
- Możecie mi wyjaśnić co to było?! - odzyskał mowę Lou.
- Eee. No.. bo.. - zaczęłam się tłumaczyć.
- Kochanie a na co Ci to wygląda? Nasze gołąbeczki są parą! - wparowała mi w zdanie Emm. Wszyscy zaczęli znam gratulować.
- No to trzeba taką okazję opić! - rzucił Zayn. Liam rzucił tylko w naszą stronę szybkie "gratuluję" i wyszedł z pomieszczenia.

Oczami Liama.



Nie mogłem w to uwierzyć. Gdy moje sprawy z Danielle w końcu się rozwiązały dowiaduję się, że ta do której od pierwszego naszego spotkania należy moje serce związała się z moim przyjacielem. Ale w sumie to czego mogłem się spodziewać? Że będzie czekać aż jaw końcu zdecyduję o swoich uczuciach? Przecież ona jest śliczna i to wiadome że ktoś w końcu by się w niej zakochał. Wyszedłem. Nie mogłem patrzeć na ich szczęście. Spóźniłem się. Miałem szansę wyznać jej moje uczucia wcześniej. Jak mogłem być takim idiotą? Do klubu w której miała odbyć się impreza doszedłem na własną rękę. Wszyscy już tam byli i siedzieli przy stoliku. Lucy siedziała na kolanach Harrego, który opowiadał wszystkim jacy są szczęśliwi. Nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały jednak odwróciłem wzrok. Nie chciałem tu być i słuchać ich opowieści o cudownej pierwszej randce więc udałem się do baru i zamówiłem whisky z colą a potem kolejną i kolejną. To mój jedyny sposób na przetrwanie dzisiejszego wieczoru.

Oczami Harrego.

Coś jest dziś nie tak z Liamem. Najpierw całą piosenkę śpiewał w stronę Lucy a potem gdy się dowiedział, że jesteśmy parą wyszedł a teraz siedzi samotnie przy barze popijając whisky. Byłem pewien, że czuje coś do mojej dziewczyny jednak nie miałem pewności czy coś między nimi zaszło. Moje rozmyślania przerwała Lu całując mnie w policzek.
- Może wyjdziemy gdzieś, gdzie będziemy mogli pobyć sami? - zamruczała mi do ucha.
- Mam nawet pewien pomysł - powiedziałem i wyciągnąłem ją na dwór. Zostawiliśmy resztę, która swoją drogą była już nieźle wstawiona. Louis tańczył z Emmą co bardziej przypominało taniec erotyczny niż klubowy, a Niall z Zaynem bajerowali jakieś dwie dziewczyny. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. Rodziców nie było więc mieliśmy go całego tylko dla siebie. Przyciągnąłem ją do siebie i złączyliśmy się w pocałunku, który stawał się coraz bardziej dziki i namiętny. Ręce dziewczyny błądziły po moim torsie pod koszulką. Wziąłem ją na ręce a ona oplotła mnie nogami w pasie i nie przerywając pieszczot zaczęliśmy się kierować co mojego pokoju. Rzuciliśmy się na łóżko a ja zacząłem rozpinać jej bluzkę jednak dziewczyna delikatnie mnie odepchnęła.
- Hazza ja n-nigdy nie.. - zaczęła się jąkać i oblała się rumieńcem. - Nie jestem jeszcze na to gotowa.
- Rozumiem. Poczekam. Kocham Cię - powiedziałem patrząc jej w oczy. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko mnie pocałowała. Zasnęliśmy wtuleni w siebie jednak przed snem cały czas dręczyło mnie jedno pytanie. Dlaczego nie odpowiedziała na moje wyznanie tym samym?

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 9.

Jechaliśmy już dość długo a ja nadal nie wiedziałam do jakiego miejsca.
- Hazza dokąd mnie wieziesz? - zadałam pytanie zniecierpliwiona.
- Mówiłem, że cały dzisiejszy wieczór to niespodzianka - powiedział wysyłając w moja stronę cudowny uśmiech. - Już prawie jesteśmy - i rzeczywiście po chwili samochód się zatrzymał. Loczek wysiadł pierwszy i podszedł otworzyć moje drzwi jak prawdziwy gentleman. Znajdowaliśmy się na starym, nieużywanym już wiadukcie kolejowym, na którym stał stolik z nakryciem dla dwóch osób. Miejsce było oświetlone mnóstwem świeczek. Chłopak włączył płytę w odtwarzaczu samochodowym i popłynęła spokojna, wolna muzyka. Było magicznie. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy spaghetti, które podobno sam przygotował. Najbardziej zaskoczył mnie deser. Było to moje ulubione ciasto czekoladowe.
- Harry! Skąd wiedziałeś, że to moje ulubione? - zapytałam.
- Niall, który mi pomagał w organizacji wieczoru wyciągnął to z Emmy. - powiedział. W tym momencie usłyszeliśmy piosenkę The Script - Talk you down. - Chodź - wyszeptał chłopak i wziął mnie za rękę. Zaczęliśmy tańczyć.
- To idealna randka, wiesz? - powiedziałam wtulając się w jego klatkę piersiową. - tym jednym wieczorem sprawiłeś mi tyle radości.
- Jednym wieczorem? Liczę na więcej takich. Zresztą nasza randka jeszcze trwa. Chodź. Czas na drugą część wieczoru.
Ale dokąd? Gdzie znów jedziemy? Kolejna niespodzianka?
- Za dużo pytań moja droga. Jedziemy w moje ulubione miejsce. Żaden z chłopaków o nim nie wie. Często chodzę tam żeby zatracać się w myśleniu.- opowiadał podczas drogi. Dojechaliśmy i Harry po raz kolejny otworzył za mnie drzwi. Szliśmy kawałek pod górkę. Widok jaki ujrzałam gdy dotarliśmy na miejsce zaparł mi dech w piersiach. Było stąd widać prawie cały, przepięknie oświetlony Londyn. Nie wiedziałam nawet kiedy obok mnie zjawił się Harry z gitarą. Zaczął grać melodię, którą Niall napisał do piosenki napisanej przeze mnie. Usłyszałam jego piękny, głęboki głos w pierwszych wersach zwrotki. Gdy skończył po moim policzku spłynęła pojedyncza łza szczęścia. Ten chłopak jest niesamowity. Pierwszy, który potrafi mnie uszczęśliwić drobnymi gestami. Otarł swoją dłonią łzę z mojego policzka, zbliżył się do mnie i nagle jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Nie odsunęłam się i po chwili dzieliły nas dosłownie milimetry. Harry pokonał ten dystans całując mnie delikatnie, jakby bał się, że odepchnę go od siebie. Oddałam pocałunek. Zaczęliśmy całować się bardziej zachłannie by po chwili odsunąć się od siebie. Nic nie mówiąc usiedliśmy na ziemi i Hazza objął mnie ramieniem. Siedzieliśmy tak wtuleni jakiś czas rozmawiając o swoich rodzinach i poznając się dokładnie. Po pewnym czasie stwierdziłam, że jest już późno i lepiej by było gdybym wróciła do domu. Chłopak odwiózł mnie a gdy dojechaliśmy pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i ruszyłam w stronę domu. Chyba nie na to liczył bo po chwili otworzył szybę.
- Nie zapomniałaś przypadkiem o czymś? - usłyszałam jego głos.
- Myślę, że nie. - odpwoiedziałam mu figlarnie i poszłam w stronę drzwi. Usłyszałam otwierane drzwiczki i chłopak podbiegł do mnie obejmując mnie od tyłu.
- A ja myślę, że jednak o czymś zapomniałaś - mruknął tuż przy moim uchu. Obrócił mnie przodem do siebie i pocałował w usta. Oderwaliśmy się od siebie a ja wyszeptałam:
- To była najlepsza randka na jakiej byłam. Mam nadzieję, że będzie ich więcej. - Musnęłam jeszcze raz delikatnie usta Harrego i weszłam do domu. Zmęczona powiedziałam Emmie, że opowiem jej wszystko jutro. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Przy Hazzie zapominam o Liamie. Sprawia, że czuję się szczęśliwa. Muszę jutro zadzwonić do Polski bo dawno nie rozmawiałam z rodzicami i przyjaciółmi. Cieszyłam się moim pobytem w Londynie jednak wiedziałam, że czas płynie nieubłaganie szybko i w końcu nastanie czas na mój powrót do ojczyzny. Jednak starałam się nie martwić tym na razie. Zasypiałam myśląc o zielonych tęczówkach loczka jednak przyśniło mi się zupełnie co innego. Śniłam o brązowych oczach należących do Liama.

Obudziłam się we wspaniałym humorze. Postanowiłam zejść na śniadanie w piżamie, na którą składała się szara bokserka i króciutkie różowe szorty. Weszłam do kuchni i zamarłam. Wszyscy chłopcy siedzieli przy stole a Emm próbowała zrobić coś na śniadanie przy kuchence. Na mój widok wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- T..to ja p..pójdę się ubrać - wyjąkałam czując, że się rumienię. Pobiegłam do łazienki i ubrałam się a włosy zaplotłam w luźny warkocz na bok. Wyszłam z łazienki do pokoju i zobaczyłam Harrego siedzącego na łóżku.
- Mmm witaj. - powiedział podchodząc do mnie i całując mnie.
- Bardzo miłe powitanie - uśmiechnęłam się. - Ale Hazz. Moglibyśmy na razie nie okazywać sobie czułości przy wszystkich? Zaczekajmy trochę zanim im powiemy.
- Masz rację nie spieszmy się - zgodził się Harry. Schodziliśmy po schodach gdy odezwał się.
- Swoją drogą to fajną miałaś piżamkę - zaśmiał się a ja dałam mu kuksańca w bok.
- Ałć! - krzyknął i obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. Weszliśmy do kuchni gdzie panował straszny gwar.
- Ludzie! Słuchajcie muszę wam coś powiedzieć! - krzyknęłam a oczy wszystkich zwróciły się na mnie. - Była to trudna decyzja jednak zgadzam się. Możecie śpiewać moje piosenki. - powiedziałam. Radość chłopców w tym momencie była nie do opisania.

środa, 24 października 2012

Rozdział 8

Oprzytomniałam gdy Liam skończył śpiewać. Ma taki piękny głos.. Ale stop. Tu nie chodzi o jego głos tylko o moje piosenki. Jakim cudem mój notes znalazł się u niego? Tyle czasu go szukałam. Moje rozmyślania przerwał głos Li.
- Musimy teraz odnaleźć właściciela. Chciałbym prosić go o zgodę na wykonywanie tych utworów przez nasz zespół. Przecież wiecie, że niedługo występujemy na koncercie charytatywnym.
-Myślę, że nie będziesz musiał długo szukać. - odezwałam się a wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.
- Co masz na myśli? - spytał mnie Niall.
- To ja napisałam te piosenki. Bazgrzę sobie je gdy nudzi mi się na lekcjach. A notatnik zgubiłam pierwszego dnia szkoły.
- Lu ty to napisałaś?! Jesteś boska! Masz niesamowity talent! - zachwycał się Liam. Puścił notatnik w obieg i  po chwili pochwały posypały się także z ust pozostałych chłopców i Emmy. Czułam, że się rumienię. Nigdy nikomu nie pokazywałam tego co napisałam. Szokiem było dla mnie gdy zobaczyło to aż sześć osób na raz. Nie wiedziałam co odpowiedzieć na pytanie o możliwość wykonywania moich utworów więc stwierdziłam, że muszę się spokojnie nad tym zastanowić. Pożegnałam się z chłopcami i udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Tyle wrażeń dzisiejszego dnia. Zaczęłam myśleć o moich uczuciach do Liama i o tym co ostatnio wyznał mi Harry. Sama nie wiedziałam co czuję do Li a loczek jest taki słodki. Dobrze, że sprawę Adriana mam już zamkniętą. Usłyszałam pukanie i do pokoju wszedł Hazza. Bez słowa podszedł do mnie, usiadł na łóżku i przytulił.
- Harry, proszę nie naciskaj w sprawie tekstów. Ja muszę spokojnie to wszystko przemyśleć. To dla mnie szok, że ktoś je czytał, nigdy ich nikomu nie pokazywałam. - wylałam z siebie potok słów.
- Spokojnie nie o tym chciałem rozmawiać - zaczął Harold. - Ja.. Wiem, że to nie najlepszy moment, ale nie chcę dłużej z tym zwlekać. Chciałbym się zapytać czy umówisz się ze mną na randkę?
- Słuchaj ja..
- Wiem co chcesz powiedzieć. Że niedawno rozstałaś się z Adrianem, że to za wcześnie. Ale Lucy. Jedna randka. A później się zobaczy. Podaruj mi chociaż jeden wieczór.
- No dobrze. Ale na razie jedna randka. - odpowiedziałam a na twarzy chłopaka od razu zagościł uśmiech i iskierki zatańczyły w jego oczach. Odwzajemniłam uśmiech. Zmęczona położyłam głowę na jego kolanach i po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

Trzy dni później.
Jest sobota. Dzień mojej randki z Harrym. Wczoraj urządziłyśmy sobie z Emmą babski wieczór żeby nadrobić zaległości. Miałam okazję się jej zwierzyć bo w ostatnim czasie nieco się od siebie oddaliłyśmy. Powiedziałam jej o Adrianie i loczku. Przemilczałam tylko temat Liama. Przyjaciółka wypytywała mnie o tą sytuację z Jamesem jednak ja nie chciałam o tym rozmawiać. Wciąż jest to dla mnie trudne. Emm ucieszyła się na wiadomość o dzisiejszej randce i od razu zaoferowała swoją pomoc. Trochę obawiałam się tego spotkania, gdyż nie wiedziałam czego się po Harrym spodziewać. Nie powiedział mi gdzie mnie zabiera bo jak stwierdził będzie to niespodzianka. Miałam jeszcze trzy godziny do wyjścia więc postanowiłam umyć włosy. Właśnie wyszłam z łazienki gdy usłyszałam wołanie Emm. Z ręcznikiem na głowie weszłam do jej pokoju gdzie zobaczyłam czekający na mnie uroczy zestaw.
- Dziękuję Emma! Jest idealny! - powiedziałam przytulając ją.
- Nie traćmy czasu. Trzeba się zająć twoimi włosami i makijażem. Wasza pierwsza randka musi być idealna.  Powinnaś go olśnić - szczerzyła się dziewczyna i pociągnęła mnie w stronę łazienki. Przyjaciółka zebrała mi włosy w wysoki koński ogon, który potem wyprostowała i zrobiła makijaż trochę mocniej podkreślając moje oczy. Efekt końcowy był olśniewający. Ledwie skończyłyśmy zadzwonił dzwonek do drzwi. Emm poszła otworzyć a ja skoczyłam jeszcze po torebkę. W salonie czekał na mnie Hazza. Ubrany był w białą koszulę, granatową marynarkę i jeansy. Do tego oczywiście miał swoje ulubione conversy.
- Wyglądasz ślicznie. - powiedział a ja poczułam, że się rumienię. Podszedł do mnie, wziął za rękę i zaprowadził do samochodu. Nasza pierwsza randka dopiero miała się zacząć.



Wiem, że rozdział raczej krótki ale w następnym postaram się nadrobić zaległości.;)

sobota, 20 października 2012

Rozdział 7

Rano obudziła mnie Emm, która była cała w skowronkach. Pewnie przez noc spędzoną z Louisem. Ubrałam się, włosy związałam w koński ogon i zeszłam na śniadanie. Po zjedzeniu czekoladowych kulek przyjaciółka zaproponowała mi podwózkę do szkoły ja jednak zrezygnowałam. Chciałam się przejść, żeby jeszcze raz, dokładnie przemyśleć wszystkie moje decyzje. Po drodze napisałam smsa do Adriana: "Hej. Musimy się dzisiaj spotkać. O szesnastej w kawiarni niedaleko mojej szkoły". Musiałam również porozmawiać dzisiaj z Liamem. Bałam się tej rozmowy jednak była ona konieczna. Gdy doszłam do szkoły zobaczyłam całą paczkę stojącą na parkingu przy samochodzie chłopaków. No prawie całą. Nie było tego, z którym chciałam porozmawiać. Przytuliłam się na powitanie z każdym a Harrego niezauważalnie cmoknęłam w policzek.
- Nie wiecie może gdzie Liam? - zapytałam a loczek spojrzał na mnie pytająco.
- Jest gdzieś z Danielle, ale może złapiesz go później. - powiedziała moja przyjaciółka siedząca na kolanach Louisa.
- Ma ktoś może pierwszą biologię ? - pytanie padło z ust Hazzy. Nikt nie miał pierwszej biologii jednak ja szłam w tym samym kierunku więc pożegnaliśmy się z resztą i ruszyliśmy w stronę klasy.
- Idę dzisiaj porozmawiać z Adrianem - wypaliłam nagle. - Muszę uporządkować swoje sprawy jeśli chcę żeby ten rok tutaj, w Anglii minął tak jak chcę. Muszę również wyjaśnić sytuację z Liamem. Dlatego o niego pytałam.
- Może pójdę z tobą do tego chłoptasia z Polski? - zaproponował chłopak.
- Nie dzięki. To miłe jednak chciałabym załatwić tą sprawę sama. Ale wpadniecie potem z chłopakami do nas? Obiecaliście przecież, że mi zaśpiewacie.
- Jasne. Fajny pomysł. Wyrobisz się do siedemnastej?
- No jasne.- odparłam entuzjastycznie. W tym momencie zadzwonił dzwonek i rozeszliśmy się do swoich klas. Lekcje dzisiaj płynęły bardzo szybko. Na przerwach starałam się unikać Jamesa, który za każdym razem gdy mnie widział lustrował mnie wzrokiem i głupio się uśmiechał. Wiedziałam, że będę musiała porozmawiać również z nim jednak to nie teraz. Nie byłam jeszcze gotowa na tę konfrontację. Kiedy zadzwonił dzwonek kończący moje lekcje szybko zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Na parkingu powiedziałam tylko Emmie, że będę dzisiaj później w domu i pognałam w stronę kawiarni. Przed budynkiem czekał już na mnie Adrian. Podszedł do mnie uśmiechnięty i chciał mi dać buziaka na powitanie jednak ja sie odsunęłam  Pewnie nie oczekiwał tego co miałam mu teraz powiedzieć.
- Wejdźmy do środka - rzuciłam chłodno - Słuchaj uważnie bo nie będę tego powtarzać dwa razy. Już teraz jest to dla mnie wystarczająco trudne. Nie chcę przechodzić z tobą drugi raz tego samego. Ja już nie mam na to siły. Cieszyłam się na ten wyjazd bo chciałam odciąć się od mojego życia w Polsce. Zerwałeś ze mna na lotnisku a teraz przyjeżdżasz tutaj i prosisz mnie o wybaczenie? Nie. To już koniec. Definitywnie. Możesz wracać do Polski. Żegnaj. - skończyłam swój monolog i z bólem serca wyszłam zostawiając zszokowanego chłopaka. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Liama. Czas wyjaśnić jeszcze jedną sprawę.

Oczami Liama.
Zadzwonił mój telefon a na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie Lucy. Moje serce zaczęło bić szybciej. Zganiłem się za to w myślach i odebrałem.
- Halo? Liam? Mógłbyś przyjść do parku? Tego, w którym pierwszy raz byliśmy na spacerze. Musimy porozmawiać. To ważne.
- Jasne. Zaraz przyjdę. - odpowiedziałem. Chwyciłem bluzę i wyszedłem z domu. Po głosie Lucy wyczułem, że czymś się denerwuje. Po piętnastu minutach byłem już w parku. Zobaczyłem ją siedzącą samotnie na ławce. Wyglądała ślicznie. Podszedłem i nieśmiało przytuliłem ją na powitanie.
- Cześć Liam - powiedziała dziewczyna. - Słuchaj chciałam porozmawiać o tym co sie ostatnio między nami wydarzyło.
-Ach.. O tym...
- Ja na prawdę jeszcze raz przepraszam za tą sytuację z Jamesem. Po prostu pojawiłeś się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Jednak twoja twarz wygląda już lepiej.
- To wszystko dzięki tobie - uśmiechnąłem się.
- Ale to co wydarzyło się później, a raczej prawie sie wydarzyło.. Liam my nie powinniśmy dopuścić do tej sytuacji - kontynuowała dziewczyna a ja wyczułem, że głos jej się łamie.
- Tak. Masz rację. Ja mam Danielle a ty tego chłoptasia z Polski.
- Kogo? Adriana? Liam my nie..
- Przecież was widziałem. Wtedy jak wróciłaś ode mnie. całowaliście się w ogrodzie.
- To nieporozumienie. On mnie pocałował. Zresztą nieważne. Nie jesteśmy ze sobą. Ale teraz wróćmy do tej sytuacji. Możemy uznać, że to się nigdy nie wydarzyło i dalej się przyjaźnić?
- Tak, tak będzie najlepiej. - powiedziałem przytulając dziewczynę. Jednak poczułem, że coś we mnie pęka. Nie tego chciałem. Nie chciałem przyjaźni z nią. Chciałem czegoś znacznie więcej, ale nie mogłem przecież tego powiedzieć. Jeszcze nie teraz. Dopóki nie będę pewny, że ja też nie jestem jej obojętny. Poczekam.
- Li, muszę już iść. Do zobaczenia później u mnie. Chłopaki już pewnie są. Mam nadzieję, że ty też wpadniesz.
- Tak będę. Przygotowaliśmy dla was z Niallerem niespodziankę. Do zobaczenia. - rzuciłem. Odchodząc spojrzałem jeszcze raz na oddalającą się dziewczynę.

Oczami Lucy.
W drodze do domu przestudiowałam sobie w myślach rozmowę z Liamem. Żałowałam podjętej decyzji jednak tak musiało być. Nie wiedziałam sama co do niego czuję, przecież nie mogłam się zakochac w tak szybkim czasie. Zresztą on jest z Danielle i jest szczęśliwy.
Gdy weszłam do domu, zobaczyłam, że prawie wszyscy już są. Przytuliłam się z każdym na powitanie, uśmiechnęłam się szeroko i kiwnęłam głową w stronę Hazzy na znak że wszystko ok. Przez godzinę graliśmy w jakieś gry na xboxie a później przyszedł Liam. Wyszli z Niallem na chwilę a my usadowiliśmy się na kanapie. Po chwili wrócili. Blondasek niósł ze sobą gitarę. Rozbrzmiały pierwsze dźwięki a Liam zaczął śpiewać:

Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try...

Zamarłam. Rozpoznałam słowa tej piosenki. Piosenki, która była zapisana w moim notatniku.




Wiem, że dawno nie dodawałam ale to wszystko przez szkołę.
Postaram się teraz dodawać częściej.;P
Mam nadzieję, że podoba wam się to opowiadanie.;)
Jeśli tu jesteś i to czytasz, zostaw jakiś komentarz.
Tobie zajmie to chwilę a mnie zrobi się bardzo miło.;)

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 6.

Odskoczyłam od Liama jak oparzona widząc zmieszaną minę Hazzy.
- O Harry! Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Chciałem zapytać czy nie potrzebujesz w czymś pomocy ale jak widać ktoś już się Tobą zajął więc chyba nie jestem potrzebny - powiedział chłopak.
- Nie to nie tak. Liam oberwał od Jamesa i opatrywałam jego rany. Zresztą opowiem Ci wieczorem bo to długa historia. Pomożecie mi zrobić coś do jedzenia? Bo jak przyjdzie Niall z Zaynem to na pewno będą głodni. - próbowałam rozluźnić dość napiętą atmosferę. - To co robimy? Lasagnę czy pizzę?
- Słuchajcie ja się muszę na razie ulotnić. Danielle mnie potrzebuje. - oznajmił Li wpatrzony w swój telefon. I tym sposobem zostałam sama z loczkiem.
- Lu możesz mi powiedzieć co to było? To jak tu wszedłem. Przecież wiesz, że on ma dziewczynę.
- Jaa.. sama nie wiem jak to się stało. Proszę Cię nie mów nikomu o tym co tutaj widziałeś.
- Nie powiem. Może skoczymy potem z chłopakami do Nando's a teraz obejrzymy razem jakiś film? - błyskawicznie zmienił temat Harry.
- Jasne, świetny pomysł. - uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę salony żeby wybrać film. - To co oglądamy? Komedię, horror czy dramat?
- Ja bym był za horrorem.
- Oszukać przeznaczenie?
- Uwielbiam to - powiedział uśmiechnięty loczek. Włączyłam film i usiedliśmy na kanapie. Oczywiście przez pół filmu wtulałam się w niego żeby nie patrzeć na sceny od których robiło mi się niedobrze. Oderwałam się od niego gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi a po chwili wrzaski Nialla i Zayna.
- Macie coś do jedzenia?! - Darł się od progu blondasek.
- Idziemy do Nando's! - krzyknął lokowaty.
- Hej chłopaki ale poczekajcie chwilę. Muszę skoczyć się przebrać w coś cieplejszego bo jest już szesnasta i trochę chłodno na dworze. - pobiegłam szybko do pokoju. Wzięłam z szafy ubrania i poszłam się przebrać do łazienki z której po chwili wyszłam z samym czarnym, koronkowym staniku po zapomniałam podkoszulki z szafy.

- Mmm. Ładny widok - powiedział Hazza siedzący na moim łóżku.
- Harry! Co ty wyprawiasz wynoś się z mojego pokoju albo przynajmniej się odwróć! - krzyczałam na chłopaka próbując zakryć się rękoma. Loczek odwrócił się a ja po chwili schodziłam na dół ubrana tak. Za mną szedł wciąż zwijający się ze śmiechu Harry.

- Co Ci tak do śmichu? - zapytał go mulat.
- Bo Lucy nosi bardzo ładną bieliznę - chichotał chłopak.
- Ja Ci dam! - krzyknęłam i zaczęłam okładać go poduszką, która leżała na sofie. Efekt był taki, że chłopak próbując się bronić złapał mnie za ręce i przyciągnął bardzo blisko do siebie.
 - Dość już tych czułości! Jestem głodny ! - wyparował Niall na co my odskoczyliśmy od siebie a ja się zarumieniłam. Wyszliśmy do domu i poszliśmy do Nando's. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Na prawdę miło spędziłam czas. Dowiedziałam się że chłopaki mają zespół - One Direction. Oczywiście powiedziałam, że muszą dla mnie kiedyś zaśpiewać. Liam nie pojawił się już do końca wieczoru. Koniecznie muszę jutro z nim porozmawiać o tym co zaszło.
- Ojej. Chłopaki jest juz strasznie późno. Odprowadzi mnie któryś do domu?
- Ja! - krzyknął Hazza. Zabraliśmy swoje rzeczy, zapłaciliśmy i pożegnaliśmy się z chłopakami. Całą drogę milczeliśmy. Gdy doszliśmy do domu i już miałam się pożegnać chłopak złapał mnie za rękę.
- Lucy słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. Ja bardzo Cię lubię. I uważam Cię za kogoś więcej niż przyjaciółkę. Naprawdę mi się spodobałaś.
- Ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć. Harry spojrzał mi w oczy.
- Spokojnie nie musisz nic mówić. Wiem, że to dla Ciebie trudne. Ta cała sytuacja z Jamesem i Jeszcze Adrian.. - Uspokoił mnie. Podszedł i dał mi buziaka w policzek. - Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedziałam urzeczona jego zielonymi tęczówkami. Poszłam do pokoju. Emm jeszcze nie było i nie miałam z kim pogadać, ale pewnie została na noc u Louiego. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Muszę w końcu porozmawiać z Adrianem. Teraz już wiem co zrobię. Zgasiłam światło, zamknęłam oczy i zobaczyłam obraz tych ślicznych zielonych tęczówek.

Oczami Liama.
Nie powinienem dopuścić do tej sytuacji. Przecież jestem z Danielle. Nie mogę jej o tym powiedzieć bo wywołam kolejną kłótnię. Kolejna tajemnica. Nie przyznałem się jej, że Lucy nie jest mi obojętna a teraz okłamię ją kolejny raz. Między nami nie jest już tak jak kiedyś... Coś się zmieniło i wyraźnie to czuję. A może to ja się zmieniłem? Spacerując po parku biłem się z myślami. Jutro muszę porozmawiać z Lucy. Wyjaśnić, że to nie tak. Powiedzieć, że ją przepraszam i że nie powinienem był dopuścić do takiej sytuacji. Zresztą ona pewnie sama to wie. Przecież ma chłopaka. Widziałem ją z nim jeszcze wczoraj jak się całowali. Dla niej ta sytuacja pewnie nic nie znaczyła. Ruszyłem w kierunku domu. Chciałem wziąć prysznic i ochłonąć. Poszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Moja twarz wyglądała okropnie a wiedziałem, że jutro będzie jeszcze gorzej. Po skończonej kąpieli wyszedłem po mojego pokoju i zobaczyłem wystający z torby notatnik, który znalazłem ostatnio w szkole. Były w nim piosenki. Osoba, która je pisze ma na prawdę ogromny talent. Muszę go jutro pokazać chłopakom. Razem poszukamy osoby która napisała te teksty. 

sobota, 13 października 2012

Rozdział 5.

Za drzwiami stał lekko zmieszany Harry.
-Hej. Pewnie Cię obudziłem. Przepraszam - powiedział chłopak. - Lucy wszystko w porządku? Od wieczoru w klubie jesteś jakaś dziwna. Nie rozmawiasz z nami a przecież wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi.
-Przyznaj się chłopcy i Emm Cię przysłali? - zaśmiałam się - Ale jak już tu jesteś to wejdź pogadamy. - chłopak wszedł i usiadł koło mnie na łóżku. - Tam wtedy w klubie wydarzyło się coś o czym chciałabym zapomnieć. I teraz proszę nie przerywaj mi bo to co chcę teraz powiedzieć jest dla mnie trudne - oznajmiłam widząc jego reakcję - Ja wyszłam wtedy z klubu z Jamesem. Poszliśmy na dwór, rozmawialiśmy i wtedy on.. on.. - nie dokończyłam bo po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Czy on Cię skrzywdził? - zapytał wprost.
- Harry on próbował mnie zgwałcić! - krzyknęłam i pozwoliłam zszokowanemu chłopakowi objąć mnie. - Ja się wyrywałam jednak on był silniejszy. Nie wiem co by było gdyby Liam akurat tamtędy nie przechodził. Uderzył Jamesa i zabrał mnie do siebie do domu. To dlatego nie wróciłam na noc. - opowiadałam loczkowi płacząc w jego koszulkę.
- Chyba wszyscy musimy podziękować Liamowi za uratowanie Cię. Ma chłopak wyczucie czasu.
- Harry czy mogę Cię o coś zapytać? O radę?
- Jasne jestem do usług - powiedział uśmiechnięty chłopak i otarł dłonią łzy z moich policzków.
- Dzisiaj miałam gościa. Przyjechał do mnie chłopak z Polski. Adrian. My byliśmy parą jednak on zerwał ze mną w dzień mojego przylotu tutaj. Przyleciał tutaj prosić mnie o wybaczenie. Chce żebym do niego wróciła jednak ja nie wiem czy tego chcę. Zostaje w Anglii jeszcze tydzień, do tego czasu mam podjąć decyzję. Tylko, że ja kompletnie nie wiem co mam robić. Proszę pomóż mi.
- Hmm. Wiesz to nie moja decyzja tylko twoja. Tylko, że nie musisz jej podejmować od razu. Prześpij się z tym, zastanów poważnie co do niego czujesz. Jestem pewien, że poradzisz sobie z tą decyzją. Mam tylko pytanie. Czemu zapytałaś o radę właśnie mnie?
- Bo słyszałam, że masz doświadczenie w kwestii dziewczyn więc liczyłam na to, że poradzisz sobie z moim problemem. - powiedziałam uśmiechnięta.
- Wiesz co? Chyba zaczynam Cię coraz bardziej lubić - zaśmiał się chłopak i zmierzwił mi włosy.
- Harry. Posiedzisz tutaj ze mną? Po ostatnich wydarzeniach nie lubię zostawać sama.
- Jasne. - odparł chłopak. Położyłam się na łóżku a on usiadł obok mnie. Gadaliśmy o głupotach i sama nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie krople deszczu bębniące w okno dachowe w moim pokoju. Poszłam ubrać się do łazienki. Z racji tego, że na dworze było zimno założyłam to a włosy związałam tak. Uznałam, że wyglądam w miarę przyzwoicie więc zrobiłam tylko delikatny makijaż i zeszłam na dół. Nikogo nie było ale na stole leżała kartka. "Spędzam dziś cały dzień z Louim a rodzice są w pracy. Zrób sobie coś na śniadanie a po południu wpadną do Ciebie chłopaki żebyś nie siedziała sama. Harry powiedział nam co się wydarzyło. Naprawdę bardzo Ci współczuję skarbie.:( Pogadamy jak wrócę. Miłego dnia.:*". Zajrzałam do lodówki i wyjęłam mleko. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłam w jednej z szafek moje ulubione czekoladowe kulki. Po skończonym śniadaniu wstawiłam naczynia do zmywarki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam sprawdzić kto to. Otworzyłam je i chciałam natychmiast je zamknąć jednak on był szybszy. Wsunął swoją stopę między framugę drzwi tak żebym nie mogła ich zamknąć.
-Co ty tu robisz?! Wynoś się stąd! - krzyczałam do Jamesa.
- Spokojnie Lucy. Ja chciałem tylko przeprosić za moje zachowanie.
- Przeprosić?! No nie, ty to masz tupet! Człowieku ty chciałeś mnie zgwałcić! Wynoś się stąd! - krzyczałam i popchnęłam go. Chłopak chwycił mnie za nadgarstki tak że nie mogłam się ruszać.
- Puszczczaj mnie! Słyszysz? Puść! - próbowałam się wyrwać jednak uchwyt na moich nadgarstkach tylko się wzmocnił.
- Daj mi chociaż wyjaśnić! Ja tego nie chciałem! Byłem pijany! Proszę wybacz mi! - tłumaczył się. Zaczęłam się wyrywać jeszcze bardziej jednak chłopak nie chciał mnie puścić. Nagle poczułam, że ktoś go ode mnie odciąga. To był Liam.
- Ty jeszcze masz czelność tu przychodzić po tym co zrobiłeś?! - wydarł się na Jamesa i przyparł go do ściany. Chłopak próbował mu się wyrwać i w efekcie Li oberwał łokciem w twarz a James przewrócił go i zaczął okładać pięściami po twarzy. Podeszłam do nich i próbowałam ich rozdzielić i oberwałam łokciem w brzuch. Zatoczyłam się do tyłu i upadłam.
- Kretynie zobacz co zrobiłeś! - krzyknął Liam. James przestał go bić i podszedł do mnie. Próbował mnie podnieść jednak ja go odepchnęłam.
- James zostaw mnie! Najlepiej będzie jak już wyjdziesz. Nie chcę słuchać twoich żałosnych tłumaczeń. - powiedziałam i wypchnęłam go za drzwi, które zamknęłam mu przed nosem.  Spojrzałam na Li i zobaczyłam że ma rozcięty łuk brwiowy i wargę, z których leje się krew.
- Chodź biedaku opatrzę Ci te rany. - powiedziałam, objęłam go w pasie i zaczęłam prowadzić w stronę kuchni. Posadziłam go na blacie i zaczęłam szukać apteczki. Znalazłam ją w jednej z szafek kuchennych i wyjęłam z niej wodę utlenioną i gazę.
- Teraz troszeczkę zaszczypie - oznajmiłam chłopakowi na co on ścisnął moją rękę a gdy przyłożyłam nasączony gazik do rozciętej brwi chłopak zasyczał z bólu.
- Przepraszam to wszystko moja wina - powiedziałam gładząc rogi przyklejanego plasterka żeby się nie odkleił.
- To nie jest twoja wina tylko tego dupka. Niepotrzebnie tu przychodził.
- Cii teraz nic nie mów bo muszę przemyć twoją ranę na wardze. - wzięłam czysty gazik i zwilżyłam go wodą gdyż nie miałam serca czyścić rany wodą utlenioną. Przyłożyłam wilgotną gazę do jego wargi. Chłopak złapał mnie za dłoń i odciągnął od jego wargi. Popatrzyłam mu w oczy u nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Dzieliły nas już tylko milimetry gdy do kuchni wszedł Harry.

czwartek, 11 października 2012

Rozdział 4.

Rozdział dedykowany Agatce, która bardzo mi pomogła w tworzeniu go.♥ Dziękuję.;*


Oczami Lucy.

Weszłam do domu, w salonie siedziała Emma na kolanach Lou a na kanapie Zayn, Niall i Harry. W moją stronę od razu posypały się pytania: "gdzie byłaś?", "Dlaczego nie nie wróciłaś na noc?". Nie miałam zamiaru nikomu na nie odpowiadać. Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżku i zalałam się łzami. Po chwili usłyszałam pukanie.
-Lucy otwórz. To ja Emma. Chłopcy już poszli, chcę tylko porozmawiać. - powiedziała dziewczyna. Jednak ja nie miałam teraz ochoty z nią rozmawiać. Nie odpowiadałam a po jakimś czasie pukanie ustało. Poszłam do łazienki odświeżyć się. Wzięłam prysznic, założyłam na siebie to a włosy związałam w wysokiego koka. Zeszłam na dół do Emmy. Usiadłam obok niej i powiedziałam:
-Słuchaj... Nie chcę teraz rozmawiać o wydarzeniach z ostatniej nocy. Nie jestem w stanie nawet o tym myśleć. - po moich policzkach płynęły łzy. - Em, tak strasznie Cię przepraszam. - dziewczyna nie odpowiedziała. Po prostu mnie przytuliła. Siedziałyśmy tak razem na kanapie gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-To ja otworzę - rzuciłam idąc w stronę drzwi. Otworzyłam je i zamarłam. W progu stał Adrian.
-Co ty tu robisz? - zapytałam.
-Musiałem Cię odwiedzić. Możemy gdzieś pogadać? - kiwnęłam głową i zaprowadziłam go na huśtawkę do ogrodu z tyłu domu.
-Słuchaj ja.. To co wtedy powiedziałem.. To jak zakończyłem nasz związek... Ja tak na prawdę tego nie chciałem. Ciągle byłem w szoku spowodowanym twoim nagłym wyjazdem. Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Nawet to, że ty chodzisz do szkoły i mieszkasz tutaj a ja w Polsce. - tłumaczył się chłopak.
-Adrian.. - zaczęłam, jednak chłopak nie pozwolił mi dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.

Oczami Liama

Poszedłem do parku gdyż chciałem zebrać myśli i jeszcze raz na spokojnie przemyśleć moją decyzję. Kocham Danielle. Jestem z nię prawie rok. Nie mogę teraz tego schrzanić. To co czuję do Lucy.. Sam nie wiem co to jest. Gdy jest przy mnie moje serce przyspiesza. To dziwne uczucie. Jednak podjąłem decyzję. Zostaniemy przyjaciółmi. To z Danielle chcę być. Sam nie wiem kiedy znalazłem się pod domem Lucy. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi Emma.
-Hej. Jest może Lu?
-Tak jest w ogrodzie z na tyłach. Tylko ma gościa. To ktoś z polski. Ale jeśli to coś ważnego to idź do niej.
Poszedłem do ogrodu jednak to co tam zobaczyłem nie spodobało mi się ani trochę. Na ławce siedziała Lucy i jakiś chłopak. Złączeni byli w namiętnym pocałunku. Poczułem dziwny ból w klatce piersiowej. Nie chciałem na to patrzeć. Wybiegłem z ogrodu i ruszyłem prosto do domu Danielle. Wiedziałem, że moja decyzja była słuszna. Zadzwoniłem do drzwi i po kilku nimutach dziewczyna otworzyła.
-Li! Zaczynałam wątpić w to, że przyjdziesz! - krzyknęła rzucając mi się na szyję. Nie odpowiedziałem nic tylko wpiłem się w jej usta. Nogą zamknąłem drzwi i wziąłem Dan na ręce i ruszyłem w stronę jej sypialni co chwila obdarowując pocałunkami.

Oczami Lucy. 

Na początku byłam w lekkim szoku więc się nie opierałam, później jednak oprzytomniałam i delikatnie odepchnęłam od siebie chłopaka.
-Adrian.. Ja nie jestem pewna czy tego chcę. Zostawiłeś mnie zaledwie tydzień temu a teraz przyjeżdżasz do Londynu i myślisz, że będę się zachowywała jak gdyby nigdy nic? Przepraszam, ale potrzebuję czasu żeby się z tym wszystkim uporać. Pozbierać myśli.
-Zostaję w mieście tydzień. Później wracam do Polski. Jeśli do tego czasu "pozbierasz" myśli odezwij się do mnie. Pamiętaj, że Cię kocham. - powiedział wstając z ławki. Zostałam sama. Siedziałam tak ponad godzinę. Myślałam o wszystkim. O przyjeździe Adriana i słowach, które od niego usłyszałam, o tym co się wydarzyło poprzedniej nocy, o tym jak Liam się mną zaopiekował. Zastanawiałam się nad moimi uczuciami do niego. Czy był tylko moim przyjacielem czy kimś więcej? On jest przecież z Danielle jednak nie mogę się pozbyć uczucia, że nie jest mi Obojętny. Przypomniałam sobie wspólny poranek i jego pocieszając słowa. Był taki czuły i miły. Wstałam z ławki i skierowałam się w stronę domu. Po drodze do mojego pokoju zatrzymała mnie Emma.
-Kto to był? O czym rozmawialiście? Nic nie zrozumiałam. Dlaczego rozmawialiście po polsku? - zasypywała mnie pytaniami.
-Emm błagam nie teraz. Muszę się położyć. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - zbyłam dziewczynę i poszłam do pokoju. Wzięłam szynki prysznic i przebrałam się w moją ulubioną piżamę w misie. Położyłam się na łóżku myśląc o dzisiejszym dniu. Spotkały mnie dzisiaj same niemiłe niespodzianki. Najpierw poranne spotkanie z Danielle, później nagły przyjazd Adriana. Jak dobrze, że ten dzień się już skończył. Gdy miałam już gasić światło usłyszałam pukanie. Myślałam, że to może Emm przyszła mnie nękać pytaniami o mojego byłego chłopaka. Drzwi się otworzyły a ja zamarłam. W progu stał...




Tajemnicze zakończenie specjalnie z myślą o Michasi.;**
Uwielbiam Cię denerwować takimi końcówkami.

środa, 10 października 2012

Rozdział 3.

Oczami Liama.

Zawiozłem Lucy do mojego domu i zaprowadziłem do sypialni. Posadziłem ją na łóżku i chciałem odejść po jakieś ubranie dla niej jednak ona złapała mnie za rękę
- Nie zostawiaj mnie teraz. Proszę tylko nie zostawiaj mnie samej. - zapłakała. Usiadłem obok niej a ona wtuliła się w moją klatkę piersiową i rozpłakała się jak małe dziecko.
- Poczekaj chwilę. Przyniosę Ci jakieś czyste ubranie. - powiedziałem i po chwili wróciłem z czystym T-shirtem. Odwróciłem się aby Lucy mogła się przebrać.
-Już możesz się odwrócić. - powiedziała a ja zauważyłem, że moja koszulka sięga jej prawie do kolan.
-Proszę Cię tylko teraz nie odchodź. Nie chcę zostać sama - szepnęła. Położyłem się koło niej na łóżku a ona wtuliła się we mnie. Zauważyłem, że cała drży, jednak po chwili jej oddech zaczął się wyrównywać co było dla mnie sygnałem, że zasnęła. Nie wiedzieć czemu poczułem nieodpartą chęć pocałowania jej. Zbliżyłem się i złożyłem na jej malinowych ustach delikatny pocałunek. Odsunąłem się i po chwili poczułem, że odpływam w objęcia Morfeusza.

Oczami Lucy.

Obudził mnie potworny ból głowy. Otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że nigdy wcześniej tu nie byłam. Zauważyłam, że obok mnie śpi Liam. Nie pamiętałam absolutnie nic z wczorajszej nocy. Usiadłam na łóżku a wspomnienia zaczęły powoli do mnie wracać. Zaczęłam przypominać sobie fragmenty wczorajszego wieczoru. Gdy uświadomiłam sobie co się wczoraj stało, a raczej co się nie stało dzięki Liamowi zalałam się łzami. Nie chciałam nawet myśleć co James by mi zrobił gdyby nie on. Poczułam ręce chłopaka obejmujące mnie i przyciągające do siebie.

-Cii. Nie płacz już. Ten koszmar się skończył.
- Dziękuję. Za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Nawet nie chcę myśleć co by się stało gdyby nie twoja interwencja. - załkała.
- Nie myśl już o tym. Wszystko będzie dobrze. Teraz idź się wykąpać a ja przygotuję coś na śniadanie.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wchodząc do pokoju zauważyłam, że Li zostawił dla mnie na łóżku swoją koszulkę i spodenki. Oczywiście wszystko było na mnie za duże.  Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni.
- Mmm. Cudownie pachnie. Co to?
-Jajecznica na bekonie i tosty z dżemem.
-Boski jesteś, wiesz? Najlepszy przyjaciel na świecie.- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. To było przepyszne jednak przeszła mi ochota na jedzenie gdy przypomniałam sobie wydarzenia z wczoraj. Nagle wpadłam na pomysł. Wzięłam trochę jajecznicy w rękę i rzuciłam w Liama.
-Heej Montgomery! Co ty wyprawiasz ?! - krzyczał chłopak a ja zanosiłam się śmiechem. - Dorwę Cię zobaczysz! - powiedział i rzucił się w moją stronę. Pobiegłam do salony jednak chłopak był szybszy. Podbiegł do mnie, chwycił w pasie i zaczął okręcać wokół siebie. Śmiałam się i piszczałam. Nie zauważyliśmy nawet, że w salonie nie jesteśmy sami.
-No, no. Widzę, że świetnie się bawicie - powiedziała Danielle.
-Kochanie ale to nie tak - tłumaczył się Liam.
-Daruj sobie - krzyknęła dziewczyna. W tym momencie zrozumiałam, że powinnam już wrócić do siebie.
-T..to ja już pójdę - wyjąkałam i wyszłam zostawiając ich samych.

Oczami Liama.

-Jak mogłeś? Przespałeś się z nią?! - krzyczała Danielle.

- Dan uspokój się. To nie tak jak wygląda. Lucy spała u mnie bo wczoraj dużo wypiła i nie mogła wrócić do domu w takim stanie. Odesłali by ją do Polski.
-Myślisz, że uwierzę w takie bzdury? Liam! Przychodzę do mojego chłopaka i widzę jaką dziunię paradującą w jego ubraniach! Co byś sobie pomyślał gdybyś był na moim miejscu?
-Musiałem jej przecież dać coś do przebrania!
-Dobra rób co chcesz. Sprowadzaj sobie na noc kogo chcesz! - krzyknęła i już chciała wyjść ja jednak złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.
-Przecież wiesz, że Cię kocham.
-Wiem, ale wiem też, że nie jesteś obojętny w stosunku do niej. Widzę jak na nią patrzysz. Na mnie patrzyłeś tak samo jak się poznaliśmy.
-To jest tylko przyjaciółka. Kotku uwierz mi.
- Chciałabym jednak nie potrafię. Zastanów się co czujesz do każdej z nas. A jak już przemyślisz sprawę odezwij się do mnie. Ja poczekam. I pamiętaj, że Cię kocham Liam. - oznajmiła i zostawiła mnie. Oparłem się o ścianę i osunąłem na podłogę. Biłem się z myślami dobre dwie godziny. W końcu jednak zdecydowałem. Złapałem bluzę i wyszedłem zrobić coś co powinienem zrobić już jakiś czas temu.

wtorek, 9 października 2012

Rozdział 2.

Przeszukiwałam wszystkie rzeczy. Nie ma go, zniknął. Miałam w nim wszystko. Każdy tekst, który kiedykolwiek napisałam. Jak to mogło się stać? Musiał mi gdzieś wypaść. Postanowiłam pójść na spacer żeby oczyścić myśli i zastanowić się gdzie mogłam zgubić notes. Wyszłam z pokoju, zbiegłam po schodach i z impetem wpadłam na Liama. Zatoczyłam się i upadłabym gdyby nie szybka interwencja chłopaka który chwycił mnie w talii i tym samym pomógł złapać równowagę.
- A dokąd to się tak spieszysz? - zapytał.
-Muszę wyjść na spacer, przewietrzyć się. A ty co tak właściwie robisz w moim domu?
- Louis przyszedł do Emmy a ja go odprowadzałam. Więc co powiesz na to abyśmy razem poszli się przewietrzyć?
- To w sumie może nie być taki zły pomysł. Chodźmy.
Spacerowaliśmy po parku, rozmawialiśmy i co chwila wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Nie pomyślałabym że Liam może być taki zabawny. Jak się poznaliśmy wydawał się zupełnie inny.Widać pozory mylą.
- Chciałabyś może wieczorem pojechać z nami do klubu? - wypalił nagle.
-J.. ja nie wiem.
-Nie daj się prosić. Będzie fajna zabawa. Emm też jedzie. Będziemy po was o dwudziestej.
-Więc do zobaczenia - powiedziała i z uśmiechem ruszyłam w stronę domu.

Oczami Liama.

Nie wiem co mnie napadło żeby zaprosić Lucy na tą imprezę  Od pierwszego spojrzenia w jej głębokie niebieskie oczy nie mogłem przestać o niej myśleć. Stop. Przestań. Przecież jesteś z Danielle. Nie możesz myśleć o Lucy w taki sposób. Zganiłem się w myślach. Jednak to nic nie dało. Moją głowę nadal zaprzątały myśli o dziewczynie. Myślałem o jej delikatnych dłoniach, cudownym uśmiechu, głębokim spojrzeniu. Co ta dziewczyna w sobie ma? Wszedłem do domu i zauważyłem siedzącą na kanapie Danielle.

-Witaj kochanie - powiedziała całując mnie namiętnie.
-Cześć - odparłem zszokowany - Co tu robisz? Myślałem, że będziesz w domu szykować się na imprezę.
-Do imprezy jeszcze dużo czasu. Pomyślałam, że możemy spędzić go bardzo miło razem - zamruczałam mi do ucha i pociągnęła mnie za rękę w stronę sypialni.
-Danielle nie teraz. Muszę się odświeżyć. Naprawdę jestem teraz zbyt wykończony. - powiedziałem i szybko udałem się do łazienki. Miałem nadzieję, że zimny prysznic odpędzi wszystkie myśli o Lucy.

Oczami Lucy.
Wróciłam do domu a Emm od razu pociągnęła mnie w stronę jej garderoby żeby wybrać ubrania na wieczór. Ostateczny wybór padł na to. Moja przyjaciółka założyła to. Wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż. Postawiłam na dość mocne podkreślenie oczu eyelinerem. Spojrzałam ostatni raz w lusterku i stwierdziłam, że wyglądam świetnie. Zeszłam na dół gdzie czekali już chłopcy wraz z Emmą. Liam trzymał za rękę jakąś nieznaną mi dziewczynę. To musiała być Danielle - jego dziewczyna. Była śliczna. Ubrana była w to a na głowie miała burzę ciemnych loków. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się jednak ja nie odwzajemniłam uśmiechu i odwróciłam wzrok. Podszedł do mnie Niall, z którym zdążyłam juz się zaprzyjaźnić. Wziął mnie pod rękę i zaprowadził do samochodu. Usiadłam pomiędzy nim a Harrym. Pogrążyliśmy się w rozmowie a ja cały czas czułam na sobie wzrok Liama. Dojechaliśmy na miejsce. Nigdy jeszcze nie byłam w takim klubie. Poszliśmy usiąść do stolika.
-Może pójdę po jakieś drinki? - zaproponował Lou.
- Po co drinki? - odezwał się Harry i po chwili wrócił z dwoma butelkami wódki. teraz dopiero zaczęła się zabawa. Każdy pił na umór. W tłumie tańczących wyparzyłam Jamesa i poszłam się przywitać. Dałam mu buziaka w policzek na powitanie. Zauważyłam że był już dość mocno wstawiony podobnie jak ja. Wyciągnął mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaków i Emmy. Wszyscy mieli zdziwione miny jakby zobaczyli ducha. Po chwili podeszła do mnie Emm i zapytała czy może mnie na chwilę "pożyczyć".
-Dziewczyno! Co ty wyprawiasz? Z kim ty tańczysz? To jest James Howard! Dziewczyno ten chłopak zalicza wszystko co się rusza! - krzyczała.
-Emm daj spokój. On jest bardzo miły.
-Chyba tylko udaje. Zresztą wiesz co? Rób co chcesz tylko żeby nie było, że Cię nie ostrzegałam. - powiedziała i odeszła a ja wróciłam do Jamesa. W pewnym momencie zrobiło mi się duszno i powiedziałam chłopakowi, że muszę na chwilę wyjść. Oczywiście zadeklarował że pójdzie ze mną a ja się zgodziłam. Wyszliśmy na dwór na tyły klubu. Oparłam się o ścianę a on ustał na przeciwko mnie.
-Strasznie tam duszno. Tutaj przynajmniej jest trochę spokoju i można odetchnąć świeżym powietrzem a nie dymem papierosowym powiedziałam.
-Mmm tam masz rację. - powiedział i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów. Nagle zaczął zmniejszać dystans między nami tak że przyparł mnie do muru i zaczął całować. Zaczęłam się wyrywać i bić go pięściami po klatce piersiowej. W końcu się odsunął.
_Co ty taka nerwowa dzisiaj? Nie mów, że Ci się nie podobało.
-Nie wiem co sobie myślisz ale nie podobało mi się! Nie rób tego więcej! - wykrzyczałam. To zachęciło chłopaka jeszcze bardziej bo przyparł mnie do muru i ponownie zaczął całować. Krzyczałam i wyrywałam się jednak to nic nie dało. Jego ręce zaczęły błądzić po moich udach a ja zaczęłam płakać i krzyczeć jeszcze głośniej jednak wiedziałam, że szanse na to, że ktoś usłyszy moje krzyki są marne. Nagle ktoś odepchnął ode mnie Jamesa i uderzył go. Upadłam. Poczułam że czyjeś silne ręce podnoszą mnie z ziemi i obejmują w talii. Podniosłam głowę do góry, żeby zobaczyć kto mnie uratował i zobaczyłam twarz Liama.

Oczami Liama.

-Idę się przewietrzyć! - krzyknąłem do Danielle i wyszedłem na dwór. Nigdzie nie było Lucy. Postanowiłem przejść się na tyły klubu. Usłyszałem krzyki. To była Lucy. Jednak nie była sama. Był z nią ten dupek James i próbował ją zgwałcić! Szybko rzuciłem się w ich stronę i odciągnąłem go od dziewczyny. Przy okazji dostał prawego sierpowego w twarz. Należało mu się. Lucy upadła więc podniosłem ją.  Uniosła głowę do góry i zapłakanymi oczami spojrzała na mnie. Wymówiła bezgłośne dziękuję i osunęła się na ziemię. Wziąłem ją na ręce i czym prędzej zaniosłem do samochodu, żeby tylko reszta nie zobaczyła jej w takim stanie. Postanowiłem, że zawiozę ją do siebie do domu bo lepiej będzie jeśli jej przybrani rodzice nie zobaczą jej w takim stanie. Wtedy nie rozumiałem jak wielki błąd popełniam.








No i jest rozdział drugi. ;)
Mam wielką prośbę. Jeśli tu jesteś i czytasz to, zostaw komentarz.;)
Zajmie Ci to tylko chwilę a mnie sprawi radość. ;)

Uwaga!

Byłam zmuszona do zmiany końcówki pierwszego rozdziału więc przed przeczytaniem rozdziału drugiego wróćcie do końcówki pierwszego. ;)

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 1

2 dni później.

Ze łzami w oczach siedziałam w samolocie. Mój chłopak Adrian zerwał ze mną. Uważa, że to przez mój wyjazd, że nasz związek tego nie przetrwa, że lepiej to zakończyć teraz. Może ma rację. Jedno wiem na pewno: nie będę przez niego płakać. Nie teraz gdy zaczynam tam nowe życie z czystym kontem.
Po około 3 godzinach lotu w końcu wylądowaliśmy. Z uśmiechem na ustach wyszłam na płytę lotniska. Po chwili podeszła do mnie kobieta w średnim wieku z półdługimi kasztanowymi włosami.
-Witaj jestem Lily, twoja przybrana matka. Możesz się do mnie zwracać po imieniu jeśli będzie Ci tak wygodniej - powiedziała kobieta.
-Dzień dobry. Jestem Łucja.
-Lucy? Przepraszam bardzo. Nie potrafię inaczej wymówić twojego imienia.
-Może być Lucy. Podoba mi się. -powiedziałam z uśmiechem na ustach. Nowe życie, nowe imię.
Poszłyśmy do jej samochodu i po 20 minutach podczas której Lily wypytywała mnie o moje życie w Polsce dojechałyśmy pod dom. Moja "mama" prowadziła mnie przez hol, schodami na górę i szerokim korytarzem do pokoju znajdującego się na końcu. Weszłam do pokoju i oniemiałam. Był śliczny. Wielki dwuosobowe łóżko i ściany koloru limonkowego. Czułam, że pokocham to miejsce.
-Zostaw swoje rzeczy kochanie i zejdź na dół do salonu. Poznasz moją córkę. Na pewno się polubicie.
Zostawiłam swoją walizkę, przeczesałam ręką włosy (zawsze tak robię gdy jestem zdenerwowana) i zeszłam na dół. W salonie obok pani Fields stała dość wysoka szczupła dziewczyna. Miała długie jasne włosy i jasne karnację. Podeszła do mnie, uśmiechnęła się i powiedziała:
-Cześć. Jestem Emma, ale możesz do mnie mówić Emm.
-Hej. Jestem Lucy. - podobało mi się gdy wymawiałam angielski odpowiednik mojego imienia. Emma wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą na górę do jej pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać. Poznawać się nawzajem. Dowiedziałam się, że ma chłopaka Louisa i czterech przyjaciół Harrego, Nialla, Zayna i Liama. Emm spojrzała na zegarek i troszkę się zdenerwowała.
- O matko. Zupełnie zapomniałam. Lucy oni przyjdą do mnie za pół godziny. Idź się odśwież a później ich poznasz.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wygrzebałam z walizki ubrania. Na dworze było ciepło więc ubrałam się tak: http://www.photoblog.pl/modnyzestaw/100618818/116.html. Włosy zostawiłam rozpuszczone i w lekkim nieładzie. Gdy schodziłam na dół usłyszałam dźwięk dzwonka. Znowu zaczęłam nerwowo przeczesywać palcami włosy. Emm podeszła do mnie
-Wszystko będzie dobrze. Nie denerwuj sie tak oni są na prawdę bardzo fajni. - powiedziała i poszła otworzyć drzwi. Gdy tylko je uchyliła dało się słyszeć dzikie wrzaski. Emma zaczęła uspokajać chłopaków.
-Heej spokój. Poznacie dzisiaj moją koleżankę Lucy która będzie u mnie mieszkała przez rok z racji wymiany międzynarodowej. - wszyscy nagle umilkli - chodźcie czeka na was w salonie.
Pierwsza weszła moja "siostra" prowadząc za rękę dość wysokiego szatyna. To musi być Louis. Miałam rację. Jako pierwszy podszedł do mnie i się przedstawił. Przytulił mnie na powitanie. Następny w kolejce był Harry, następnie Niall, Zayn a na końcu podszedł do mnie Liam. Było czuć od niego chłód. W przeciwieństwie do innych przywitał mnie chłodno. Przytulił mnie krótko i szubko się odsunął. To było dziwne. Harry bez namysłu zaproponował grę w twistera. Wszyscy się zgodzili. Pomyślałam, że to może być nawet ciekawe. Emm i Lou nie chcieli grać więc kręcili kołem. Pierwsze odpadł Zayn a za nim Niall. Zostałam ja, Harry i Liam. Proszę tylko nie lewa noga na zielone - pomyślałam.
-Lucy twoja kolej - powiedziała Lou i zakręcił - lewa noga na zielone! 
Tylko nie to - postawiłam nogę na zielonym, straciłam równowagę i wylądowałam na Liamie. Poderwałam się szybko i zaczęłam przepraszać, zrobiłam się przy tam cała czerwona. Reszta osób znajdujących się w salonie pękała ze śmiechu. Podniosłam głowę i spojrzałam w te piękne brązowe oczy Liama. Teraz wiem, że to był pierwszy błąd popełniony podczas mojego pobytu w Londynie. Chłopcy poszli około 20 - tej. Usiadłyśmy z Emm i mnie na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać o szkole. Nawet nie wiem kiedy temat zszedł na chłopaków. Dowiedziałam się, że Wszyscy mieszkamy na tym samym osiedlu, niedaleko siebie.  Godzinę później rozeszłyśmy się do łazienek żeby się wykąpać i iść spać. Gdy zamknęłam oczy i już miałam odpłynąć w sen zobaczyłam obraz TYCH brązowych oczu.
Rano obudziła mnie Lily i powiedziała żebym się ubrała i zeszła na dół na śniadanie. Otworzyłam okno i zobaczyłam, że pogoda nie dopisała dzisiaj tak jak wczoraj. Cóż uroki Londynu. Ubrałam się (http://www.photoblog.pl/modnyzestaw/104094149/213.html), włosy związałam w luźnego koka na czubku głowy i zrobiłam delikatny makijaż. Zeszłam na dół gdzie czekała na mnie Emm. Zjadłyśmy śniadanie i pojechałyśmy jej samochodem do szkoły. Na parkingu przy budynku czekali już na nas jak zawsze roześmiani chłopcy. Jednak nie było z nimi Liama. Każdy z nich przytulił mnie na powitanie.
-To jak gotowa na pierwszy dzień w szkole? - zapytał Harry.
-Tak jakby - odpowiedziałam i nerwowo przeczesałam włosy.
-Mogę Cie zaprowadzić do sekretariatu odebrać twój plan i zobaczymy co masz pierwsze a później zaprowadzę Cię pod klasę - powiedział Niall. Zgodziłam się zostawiliśmy resztę i udaliśmy się do sekretariatu. Okazało się, że pierwszą mam matematykę, której wprost nienawidziłam. Niall odprowadził mnie pod klasę i się pożegnaliśmy. Przytulił mnie i życzył powodzenia. Wchodząc do klasy zauważyłam jedną samotną ławkę na końcu klasy pod oknem. Uznałam, że będzie to idealne miejsce. Usiadłam i wyjęłam zeszyt, w którym zapisywałam teksty piosenek, które lubiłam wymyślać jak mi się nudziło. Gdy zadzwonił dzwonek obwieszczający przerwę poderwałam się z miejsca i wyszłam z klasy. Szłam korytarzem, nagle poczułam mocne uderzenie w bok. Upadłam i wszystkie moje książki się rozsypały. Podniosłam głowię i zobaczyłam wysokiego czarnowłosego chłopaka. Podał mi rękę, pomógł wstac i pozbierał moje rzeczy.
-Przepraszam. Naprawdę n-nie wiem jak to się stało. - wydukał chłopak.
-Spokojnie, nic mi nie jest. - powiedziałam uśmiechając się - A tak w ogóle to jestem Lucy.
-A ja James. Co masz następne? może odprowadzę Cię pod klasę?
-Angielski ale dzięki poradzę sobie bo muszę jeszcze znaleźć przyjaciółkę. - odpowiedziałam i pobiegłam szukać Emm.
Po skończonych zajęciach pojechałyśmy do domu. Zamknęłam drzwi od pokoju i włączyłam muzykę i zaczęłam grzebać w mojej torbie w poszukiwaniu notatnika z tekstami piosenek. Zeszytu nie było. Zniknął. Wystraszona zaczęłam przeszukiwać cały pokój, jednak niczego nie znalazłam. 

sobota, 6 października 2012

Prolog.


Udało się! Dostałam się do programu wymiany międzynarodowej. wyjeżdżam na rok do Wielkiej Brytanii. Do Londynu. Wylatuję za dwa dni. Już za dwa dni będę musiała pożegnać rodziców, przyjaciółkę, chłopaka. Jestem straszne podekscytowana perspektywą mieszkania rok w Londynie. Rodzina, u której będę mieszkała to dwójka lekarzy w średnim wieku- Lily i Jared. Mają rok starszą ode mnie, siedemnastoletnią córkę Emmę. Mieszkają na strzeżonym osiedlu na obrzeżach miasta. mam nadzieję że mnie zaakceptują.
Gdy weszłam do domu od razu pobiegłam do kuchni oznajmić mamie dobrą nowinę.
-Mamo udało się! Przyjęli mnie! Jadę do Londynu!
-Łucja to wspaniale. Tak się cieszę.
Wybiegłam szybko z kuchni i poszłam do pokoju. Zaczęłam przerzucać wszystkie swoje ubrania i wybierać te które zabiorę ze sobą. Mimo, że wyjeżdżam dopiero za dwa dni wieczorem byłam już spakowana. Zeszłam na dół a tam czekała na mnie niespodzianka. Mama zrobiła kolację żeby uczcić mój wyjazd. Była pyszna. A na deser zrobiła mój ulubiony tort czekoladowy. Po kolacji wykąpałam się, dodałam wpis na twistera „Już za dwa dni rozpocznie się przygoda mojego życia. xoxo”, i poszłam spać. Śniłam o Londynie. Czeka mnie niesamowity rok.

Witam.


Cześć wam. Jestem Judyta. Postanowiłam zamieścić tutaj swoje opowiadanie o Łucji i One Direction. Liczę że spodoba wam się o ile ktoś tu w ogóle zajrzy. Chciałam jeszcze dodać, że opowiadanie skupi się głównie na Liamie, ponieważ zwykle głównym bohaterem w takich opowiadaniach jest Harry lub Zayn.
          Łucja to szesnastolatka, która wyjeżdża na wymianę do Londynu. Zaprzyjaźnia się z córką swojej przybranej rodziny Emmą, która przedstawia jej swoich przyjaciół. Piątka chłopaków którzy podobnie jak Łucja kochają muzykę. Co wyniknie z tej przyjaźni?

Bohaterowie:

                               

Łucja - Ma 16 lat. Wyjeżdża na rok do Wielkiej Brytanii na wymianę. Jej przybrana siostra zapoznaje ją ze swoimi przyjaciółmi.
                    

Liam - osiemnastolatek który jest uważany za najspokojniejszego ze swoich przyjaciół jednak potrafi czasem sporo namieszać. Ma dziewczynę Danielle. Bardzo łatwo przywiązuje się do nowo poznanych osób i bardzo łatwo go zranić.

 Harry - przystojniak. Jest uroczy i potrafi oczarować niejedną dziewczynę. Często ukrywa swoje uczucia. Jest najzabawniejszy ze wszystkich i potrafi każdemu robić żarty.
 Niall - Uwielbia grać na gitarze. Nie chce angażować się w żaden związek gdyż uważa, że jest jeszcze za wcześnie. Straszny łakomczuch.
Louis - chłopak Emmy. Jest bardzo przyjacielski i szybko nawiązuje nowe znajomości. Z każdym potrafi znaleźć wspólny język.

Zayn - Niezłe z niego ciacho i leci na niego wiele dziewczyn, wykorzystuje to i flirtuje z kim popadnie, jednak jeszcze nigdy nie zaangażował się w poważny związek.
Emma - przybrana siostra Łucji. Dziewczyna Louisa. Jest bardzo przyjacielska i dobrze dogaduje się z Łucją. Zapoznała ją z chłopakami.