Jeśli jeszcze ktokolwiek tu zagląda chciałabym serdecznie zaprosić na bloga : http://do-not-forget-you.blogspot.com/ !
- Joogi. ;)
sobota, 16 lutego 2013
piątek, 25 stycznia 2013
Przepraszam ;(
Emm. Nie wiem co napisać. Prawdopodobnie nie pojawi się tu już żaden rozdział. Strasznie wszystkich przepraszam. ;( I nie chodzi tu już tylko o brak pomysłów bo zawsze jakiś by się znalazł ale głównie o brak czasu. Jestem teraz w ostatniej klasie gimnazjum i jeśli chcę się dostać do dobrego liceum powinnam się przyłożyć do nauki. Jest mi strasznie przykro z powodu zakończenia pisania historii Lucy i Liama. ;( Nie wiem czy jeszcze kiedyś wrócę na tego bloga. Jeszcze raz wszystkich przepraszam.
Żegnam - J.
Żegnam - J.
czwartek, 10 stycznia 2013
Rozdział 23.
Oczami Nate'a
Siedzę w barze i piję kolejną szklankę whisky. Już dawno przestałem je liczyć. Moja Vanessa, a teraz już raczej Lucy potraktowała mnie jakbym nigdy nic dla niej nie znaczył. A przecież ten lokaty chłopak, zaraz jak on miał na imię? Henry, Harry? Nieważne. Przyszedł do mnie i powiedział, że jeśli mi na niej zależy to powinienem iść pod to kino i o nią walczyć. A tu proszę. Ona nawet porozmawiać ze mną nie chciała i już sobie znalazła kogoś innego. Ale ja nie odpuszczę. Ona będzie moja. Żadem małoletni, nic nie znaczący gwiazdorek mi jej nie odbierze. Nathaniel Cerswell nie poddaje się tak łatwo.
Oczami Lucy.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłonięte okno. Leżałam z zamkniętymi oczami i w myślach analizowałam dokładnie wczorajszy dzień. Szczęścia jakie odczuwałam nie da się opisać słowami. Liam jest cudowny. Troskliwy i opiekuńczy. Mimo iż nie znam go zbyt dobrze czuję jakbyśmy byli sobie przeznaczeni. A Nate? Nie wiem co miał na myśli mówiąc, że to jeszcze nie koniec ale trochę obawiam się tego co może zrobić. Wiem, że będzie próbował mnie odzyskać jednak ja definitywnie zamknęłam rozdział zatytułowany jego imieniem. Teraz moją przyszłość będę budowała wspólnie z Liamem i mam wrażenie, że w nim odnalazłam swoje szczęście. Cała w skowronkach wstałam, narzuciłam na siebie jakieś luźne ubrania wygrzebane z szafy i zeszłam na śniadanie. W kuchni natknęłam się na Emmę robiąca jajecznicę.
- Cześć Ems. Jak Ci się spało? - zapytałam szczerząc się jak głupia.
- Nie za dobrze. Za to Tobie sądząc po humorze, który jak widac dopisuje pewnie spało się znakomicie. Co jest powodem tego nagłego stanu euforii? Czyżby pewien brunet o brązowych oczach?
- Zgadłaś Emm. Wczoraj byliśmy na randce i było cudownie. Słuchaj ja... Chyba się w nim zakochuję.
- To cudownie! Lucy, Liam to wspaniały chłopak. Strasznie za Tobą tęsknił gdy zniknęłaś. Obydwoje zasługujecie na szczęście. - mówiąc to lekko się zasmuciła a w jej oczach błysnęły łzy.
- Ems, tęsknisz za nim prawda? - wypowiadając te słowa miałam na myśli oczywiście Louisa.
- Po prostu tak strasznie mi go brakuje. A kiedy widzę go z tą całą Eleanor mam ochotę ją rozszarpać.
- Kochanie, tak strasznie cię przepraszam. Rozstaliście się przeze mnie. To moja wina. Na prawdę chciałabym to naprawić ale nie mam najmniejszego pojęcia jak.
- Nie obwiniaj się. To nie jest twoja wina. Między nami od dawna się psuło i rozstanie to była tylko kwestia czasu. Mną się nie przejmuj. Poradzę sobie. - zbyła mnie. W tym momencie rozległ się dźwięk mojego telefonu oznajmiający nową wiadomość.
- Już się za tym stęskniłem.
- Przecież widzieliśmy się zaledwie dwanaście godzin temu. - powiedziałam. Ale tak na prawdę myślałam dokładnie tak samo jak on. Ja również zdążyłam się za tym stęsknić. - O czym chciałeś porozmawiać? zapytałam siadając na łóżku. Chłopak zajął miejsce obok mnie.
- Eee, bo widzisz... Jestem kimś sławnym i co chwile chodzą za mną jacyś fotoreporterzy robiąc mi zdjęcia. Tak samo było wczoraj kiedy byliśmy na randce. Teraz w całym internecie aż huczy od plotek na nasz temat. - powiedział lekko zdenerwowany. - Masz może gdzieś laptopa? Pokażę Ci. - Wstałam i wzięłam z biurka urządzenie. Podałam je Liamowi a ten włączył go i wpisał adres jakiegoś portalu plotkarskiego. Na ekranie pokazały się nasze zdjęcia kiedy wyszliśmy z kina trzymając się za ręce, oraz kiedy chłopak przytulał mnie bo spotkaniu Nate'a. W oczy również rzucił mi się nagłówek napisany dużymi grubymi literami.
- Czyli już nie kochasz Danielle?
- Kocham tylko Ciebie Lucy. - powiedział patrząc mi w oczy. - Chciałem Cię o coś spytać. Wiem, że to jeszcze bardzo wcześnie, ale skoro media i tak się o nas dowiedziały to może zachciałabyś mi towarzyszyć na bankiecie charytatywnym w tę sobotę?
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- No proszę. Zgódź się. Możemy zabrać ze sobą Emmę jeśli zechce. Będzie osobą towarzyszącą Nialla bo jako jedyny nie ma pary na ten wieczór.
- No dobrze. Pójdę z tobą na ten bankiet. Ale tylko i wyłącznie jeśli Ems pójdzie. - oznajmiłam a na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech. Nie byłam pewna czy to jest dobry pomysł. Zwłaszcza, że zapewne będzie tam Lou i Eleanor...
Oczami Harrego
Muszę przyznać, że pomysł Louisa dotyczący Nate'a był genialny. Nie przewidziałem jednak tego, że sytuacje lekko wymknie się nam spod kontroli. On miał tylko zepsuć im randkę a nie odkryć w sobie wole walki o Lucy. Ech.. Mam nadzieję, że z przyjęciem chociaż wszystko się uda i Liam posłucha mojej rady i zaprosi Lucy. Nie wie przecież, że będzie tam Danielle. Swoją drogą ciekawe czy powiedział jej o trasie koncertowej. I ciekawe jak on zareaguje kiedy dowie się, że Danielle jedzie z nami. Może być ciekawie. Już nie mogę się doczekać.
Hello.
Tak wiem. Zjebałam ten rozdział po całości. Przepraszam że dodaję tak późno ale ostatnio nie mam nawet czasu na pisanie. Zbliża się koniec półrocza i muszę poprawiać oceny w efekcie czego wracam ze szkoły i kładę się spać a potem w nocy się uczę. Jeszcze raz przepraszam wszystkich którzy rozczarują się tym rozdziałem. Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim, którzy zostawiają po sobie komentarze. To na prawdę dużo dla mnie znaczy.
Pozdrawiam - Jogi.
Siedzę w barze i piję kolejną szklankę whisky. Już dawno przestałem je liczyć. Moja Vanessa, a teraz już raczej Lucy potraktowała mnie jakbym nigdy nic dla niej nie znaczył. A przecież ten lokaty chłopak, zaraz jak on miał na imię? Henry, Harry? Nieważne. Przyszedł do mnie i powiedział, że jeśli mi na niej zależy to powinienem iść pod to kino i o nią walczyć. A tu proszę. Ona nawet porozmawiać ze mną nie chciała i już sobie znalazła kogoś innego. Ale ja nie odpuszczę. Ona będzie moja. Żadem małoletni, nic nie znaczący gwiazdorek mi jej nie odbierze. Nathaniel Cerswell nie poddaje się tak łatwo.
Oczami Lucy.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłonięte okno. Leżałam z zamkniętymi oczami i w myślach analizowałam dokładnie wczorajszy dzień. Szczęścia jakie odczuwałam nie da się opisać słowami. Liam jest cudowny. Troskliwy i opiekuńczy. Mimo iż nie znam go zbyt dobrze czuję jakbyśmy byli sobie przeznaczeni. A Nate? Nie wiem co miał na myśli mówiąc, że to jeszcze nie koniec ale trochę obawiam się tego co może zrobić. Wiem, że będzie próbował mnie odzyskać jednak ja definitywnie zamknęłam rozdział zatytułowany jego imieniem. Teraz moją przyszłość będę budowała wspólnie z Liamem i mam wrażenie, że w nim odnalazłam swoje szczęście. Cała w skowronkach wstałam, narzuciłam na siebie jakieś luźne ubrania wygrzebane z szafy i zeszłam na śniadanie. W kuchni natknęłam się na Emmę robiąca jajecznicę.
- Cześć Ems. Jak Ci się spało? - zapytałam szczerząc się jak głupia.
- Nie za dobrze. Za to Tobie sądząc po humorze, który jak widac dopisuje pewnie spało się znakomicie. Co jest powodem tego nagłego stanu euforii? Czyżby pewien brunet o brązowych oczach?
- Zgadłaś Emm. Wczoraj byliśmy na randce i było cudownie. Słuchaj ja... Chyba się w nim zakochuję.
- To cudownie! Lucy, Liam to wspaniały chłopak. Strasznie za Tobą tęsknił gdy zniknęłaś. Obydwoje zasługujecie na szczęście. - mówiąc to lekko się zasmuciła a w jej oczach błysnęły łzy.
- Ems, tęsknisz za nim prawda? - wypowiadając te słowa miałam na myśli oczywiście Louisa.
- Po prostu tak strasznie mi go brakuje. A kiedy widzę go z tą całą Eleanor mam ochotę ją rozszarpać.
- Kochanie, tak strasznie cię przepraszam. Rozstaliście się przeze mnie. To moja wina. Na prawdę chciałabym to naprawić ale nie mam najmniejszego pojęcia jak.
- Nie obwiniaj się. To nie jest twoja wina. Między nami od dawna się psuło i rozstanie to była tylko kwestia czasu. Mną się nie przejmuj. Poradzę sobie. - zbyła mnie. W tym momencie rozległ się dźwięk mojego telefonu oznajmiający nową wiadomość.
Wpadnę do Ciebie za pół godziny. Musimy porozmawiać. Kocham cię.:*Jak nie trudno było się domyślić nadawcą wiadomości był nie kto inny jak Liam. Ciekawa byłam o czym chciał rozmawiać. Zapominając o zjedzeniu śniadania pognałam do mojego pokoju. Tak swoją drogą to muszę poszukać własnego mieszkania. Nie mogę wiecznie siedzieć Emmie i jej rodzicom na głowie. Dobrze, że mam na swoim koncie dość pokaźne oszczędności. W tym momencie po raz kolejny przez myśl przeszło mi imię Nathaniel jednak szybko wyrzuciłam go ze swojej głowy i zajęłam się wybieraniem zestawu, który miałam ubrać. Skoro chciałam stać się dawną mną postawiłam na coś ze starej kolekcji ubrań które znalazłam w szafie. Muszę przyznać, że czułam się w tym o wiele lepiej niż w szpilkach i dopasowanych spodniach. Kiedy kończyłam splatać włosy w warkocz rozległo się pukanie do drzwi pokoju. Powiedziałam ciche proszę i przede mną staną Liam. Uśmiechnęłam się na jego widok a moje serce narzuciły rytm dwa razy szybszy niż normalnie. Czułam jakby za chwilę miało mi wyskoczyć z piersi. Podeszłam do chłopaka i oplatając rękoma jego szyję złożyłam na tym malinowych ustach delikatny pocałunek. Prunet pogłębił go przyciągając mnie bliżej do siebie. stał się on bardziej namiętny. Kiedy oderwaliśmy się od siebie wymruczał do mojego ucha:
- Już się za tym stęskniłem.
- Przecież widzieliśmy się zaledwie dwanaście godzin temu. - powiedziałam. Ale tak na prawdę myślałam dokładnie tak samo jak on. Ja również zdążyłam się za tym stęsknić. - O czym chciałeś porozmawiać? zapytałam siadając na łóżku. Chłopak zajął miejsce obok mnie.
- Eee, bo widzisz... Jestem kimś sławnym i co chwile chodzą za mną jacyś fotoreporterzy robiąc mi zdjęcia. Tak samo było wczoraj kiedy byliśmy na randce. Teraz w całym internecie aż huczy od plotek na nasz temat. - powiedział lekko zdenerwowany. - Masz może gdzieś laptopa? Pokażę Ci. - Wstałam i wzięłam z biurka urządzenie. Podałam je Liamowi a ten włączył go i wpisał adres jakiegoś portalu plotkarskiego. Na ekranie pokazały się nasze zdjęcia kiedy wyszliśmy z kina trzymając się za ręce, oraz kiedy chłopak przytulał mnie bo spotkaniu Nate'a. W oczy również rzucił mi się nagłówek napisany dużymi grubymi literami.
"Liam Payne i tajemnicza blondynka na randce. Czy gwiazdor w końcu znalazł kogoś kto zastąpi mu Danielle?"- Li, kim jest Danielle? - spytałam.- To moja była dziewczyna. Rozstaliśmy się ponad rok temu kiedy staliśmy się sławni. Wtedy jej to przeszkadzało a obecnie sama jest tancerką. Ale moja kariera to nie jedyny powód rozstania. Miedzy nami nie układało się odkąd w moim życiu pojawiłaś się ty. Poznawałem Cię lepiej i coś do Ciebie poczułem. Zrozumiałem, że nie kocham Dan jednak próbowałem jakoś uratować ten związek ale nic z tego nie wyszło. Kiedy chciałem Ci wyznać co czuję dowiedziałem się, że jesteś z Harrym. Potem była ta pamiętna noc i twój wyjazd. Nie spotykałem się w tym czasie z żadną inną dziewczyną. - wyjaśnił.
- Czyli już nie kochasz Danielle?
- Kocham tylko Ciebie Lucy. - powiedział patrząc mi w oczy. - Chciałem Cię o coś spytać. Wiem, że to jeszcze bardzo wcześnie, ale skoro media i tak się o nas dowiedziały to może zachciałabyś mi towarzyszyć na bankiecie charytatywnym w tę sobotę?
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- No proszę. Zgódź się. Możemy zabrać ze sobą Emmę jeśli zechce. Będzie osobą towarzyszącą Nialla bo jako jedyny nie ma pary na ten wieczór.
- No dobrze. Pójdę z tobą na ten bankiet. Ale tylko i wyłącznie jeśli Ems pójdzie. - oznajmiłam a na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech. Nie byłam pewna czy to jest dobry pomysł. Zwłaszcza, że zapewne będzie tam Lou i Eleanor...
Oczami Harrego
Muszę przyznać, że pomysł Louisa dotyczący Nate'a był genialny. Nie przewidziałem jednak tego, że sytuacje lekko wymknie się nam spod kontroli. On miał tylko zepsuć im randkę a nie odkryć w sobie wole walki o Lucy. Ech.. Mam nadzieję, że z przyjęciem chociaż wszystko się uda i Liam posłucha mojej rady i zaprosi Lucy. Nie wie przecież, że będzie tam Danielle. Swoją drogą ciekawe czy powiedział jej o trasie koncertowej. I ciekawe jak on zareaguje kiedy dowie się, że Danielle jedzie z nami. Może być ciekawie. Już nie mogę się doczekać.
Hello.
Tak wiem. Zjebałam ten rozdział po całości. Przepraszam że dodaję tak późno ale ostatnio nie mam nawet czasu na pisanie. Zbliża się koniec półrocza i muszę poprawiać oceny w efekcie czego wracam ze szkoły i kładę się spać a potem w nocy się uczę. Jeszcze raz przepraszam wszystkich którzy rozczarują się tym rozdziałem. Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim, którzy zostawiają po sobie komentarze. To na prawdę dużo dla mnie znaczy.
Pozdrawiam - Jogi.
niedziela, 6 stycznia 2013
Rozdział 22.
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nathaniel. Czego on tu szuka? Dlaczego zjawił się akurat teraz? Żeby zniszczyć ten cudowny czas z Liamem? Pojawia się właśnie teraz kiedy jestem szczęśliwa i wyrzuciłam go ze swoich myśli. I jeszcze bezczelnie uśmiecha się na mój widok. No nie tego już zbyt wiele dla mnie.
- Czego tu szukasz Nate? - pytam siląc się na najbardziej jadowity ton na jaki tylko mnie stać.
- Coś ty taka nerwowa kochanie? Przyszedłem porozmawiać.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam i już chciałam go wyminąć i odejść gdy ten stanowczo zbyt mocno chwycił mnie za przedramię.
- Nigdzie nie idziesz! Mamy do pogadania. - warknął.
- Puszczaj to boli! - szarpałam się.
- Nie słyszysz co do Ciebie powiedziała?! Puść ją! -stanowczo wtrącił Liam.
- To z nim się teraz umawiasz? Szybka jesteś nie powiem, ale nie pomyślałbym, że upadniesz tak nisko żeby spotykać się z jakąś nic nie wartą gwiazdką. - powiedział i odepchnął mnie z taką siłą, że aż zachwiałam się i ledwo utrzymałam się na nogach.
- Nie pozwalaj sobie koleś! - warknął Liam. - Najlepiej będzie jeśli juz pójdziesz i dasz Lucy spokój.
- To jeszcze nie koniec! - rzucił na odchodne Nate. Tego było za dużo na moje nerwy. Nie wytrzymałam i zalałam się łzami. Jak człowiek, którego darzyłam miłością, któremu ufałam może się tak zachowywać? Liam podszedł do mnie o objął swoimi silnymi ramionami a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową i moczyłam słonymi łzami jego koszulkę.
- Nie płacz Lu. On nie jest wart twoich łez. - uspokajał mnie chłopak. Miał rację. Nie warto płakać przez kogoś takiego, zwłaszcza, że mam przy sobie tak wspaniałą osobę jaką jest Li.
- Możemy wrócić do domy jeśli chcesz - zaproponował a ja otarłam łzy.
- Nie Li. To nasz wieczór i nikt go nie zepsuje powiedziałam i niepewnie chwyciłam jego dłoń. On w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy przed siebie. Ciągle nie wiedziałam dokąd zmierzamy a zdziwiłam się jeszcze bardziej gdy dotarliśmy na parking gdzie chłopak miał zaparkowany samochód. To było na prawdę tajemnicze jednak nic nie mówiłam. Nie obawiałam się niczego bo wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna. Wewnętrzne szczęście jakie odczuwałam gdy przypadkiem musnął moją skórę było nie do opisania. To tak jakby wewnątrz mnie wybuchały tysiące fajerwerków na raz. Kiedy widziałam uśmiech pojawiający się na jego twarzy z mojego powodu czułam jakbym unosiła się w powietrzy, potrafiła latać. Mimo, że nadal nie byłam pewna swoich uczuć co do jego osoby jedno wiedziałam na pewno. Przez ten krótki okres czasu między nami utworzyła się więź. Więź, której nikt ani nic nie będzie w stanie zniszczyć. I jeśli wcześniej wahałam się co do próby stworzenia związku z Liamem tak teraz moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Chciałam zaangażować się w budowanie uczucia między nami całą sobą. Z rozmyślań nagle wyrwał mnie głos bruneta oznajmiający, że już jesteśmy na miejscu. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam wesołe miasteczko. Nie wierzę. Nie byłam w takim miejscu odkąd skończyłam osiem lat. Uradowana przytuliłam chłopaka.
- Dziękuję. Czuję, że to będzie najlepsza randka na jakiej byłam.
- Nie traćmy czasu. Na początek Rollercoaster. - ochoczo rzucił w moją stronę i pociągnął mnie w stronę kolejki. Cały czas piszczałam w niebogłosy i kurczowo ściskałam dłoń chłopaka, który nie mógł przestać się śmiać. Byliśmy chyba na każdej karuzeli. Gdy nadszedł czas powrotu do domu byłam po prostu wykończona. Wykończona ale jakże szczęśliwa. Kiedy siedziałam w samochodzie podczas drogi powrotnej zamknęłam na chwilę oczy. Dosłownie w ułamku sekundy w mojej głowie pojawiły się obrazy. Byłam to ja pochylająca się nad kartką i bazgrająca list. List zaadresowany do Liama. List w którym wyjawiłam swoje uczucia. Widziałam wszystko. Każde słowo, każdą literę, która wykaligrafowana czarnym atramentem widniała na kremowej kartce papieru. Po moich policzkach obficie spływały łzy. Czyżbym kochała go tak bardzo, że nie chciałam go zostawiać nawet na moment? Tak. W obecnej chwili nawet nie zwątpiłam w siłę uczucia, którym kiedyś darzyłam chłopaka. Uczucia, które odradzało się we mnie na nowo a ja nawet nie protestowałam. Tak bardzo pragnęłam poczuć do Liama to samo co kiedyś. Być w nim tak bezgranicznie zakochana, móc uszczęśliwiać go każdego dnia. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że stoimy przed moim domem a chłopak lustruje mnie wzrokiem. Na moich policzkach zakwitł rumieniec.
- Uwielbiam gdy się rumienisz ale może wyjawisz mi powód, przez który uśmiechasz się sama do siebie? - zapytał.
- To przez kolejne wspomnienie. Pamiętam jak pisałam do Ciebie list. Ten przed moim wyjazdem. - powiedziałam a na jego ustach zagościł uśmiech. Cieszył się bo szanse na to, że pamięć powróci są coraz większe. Może zajmie to trochę czasu bo wspomnienia wracają powoli, stopniowo, jednak wierzę, że nadejdzie ten dzień, w którym przypomnę sobie wszystko.
- Li myślę, że powinnam już iść. Emma będzie się o mnie martwiła - powiedziałam otwierając drzwi samochodu. Brunet wyszedł razem za mną, okrążył samochód po czym stanął obok mnie.
- Lucy dziękuję. Za to, że jednak zgodziłaś się wyjść ze mną na tę randkę. Uczyniłaś ten dzień najlepszym dniem w moim życiu. - Kiedy usłyszałam te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu. Nie wiem skąd ale nagle poczułam w sobie chęć i odwagę do zrobienia pewnej rzeczy.
- Wiesz... Wieczór się jeszcze nie skończył a ja znam pewien sposób żeby zakończył się jeszcze lepiej. - mówiąc to zaczęłam zbliżać się do chłopaka. Stanęłam na palcach, ręce oplotłam wokół jego szyi i wpiłam sie w jego malinowe usta. Na początku chyba był w lekkim szoku jednak po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego ręce powędrowały na moją talię i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Całował z taką pasją i miłością, że całkiem zatraciłam się w tym co robiliśmy. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy obydwoje oddychaliśmy ciężko.
- Do zobaczenia Liam - szepnęłam i ponownie wspięłam się na palce aby raz jeszcze musnąć jego rozgrzane wargi.
- Do zobaczenia Lucy - wymruczał w moje usta a ja niechętnie odkleiłam się od niego i odeszłam w stronę domu co chwila oglądając się do tyłu. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi miałam ochotę skakać i tańczyć ze szczęścia. W moim życiu własnie rozpoczyna się nowy rozdział. Rozdział, który napiszę wspólnie z Liamem.
Hello.
No więc jest 22. Nie ukrywam podoba mi się ten rozdział. Chociaż nie. Ja wielbię ten rozdział.xd
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tu są, czytają i komentują.
Nawet nie macie pojęcia jak ogromny uśmiech wywołujecie na mojej twarzy każdym komentarzem.
Massive Than You za prawie 6000 wyświetleń.♥
Dziękuję mojej kochanej Loxie za przywrócenie mi wiary w siebie i uświadomienie, że to co piszę może się komuś podobać. Love You bb.♥
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam - Jogi.
- Czego tu szukasz Nate? - pytam siląc się na najbardziej jadowity ton na jaki tylko mnie stać.
- Coś ty taka nerwowa kochanie? Przyszedłem porozmawiać.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam i już chciałam go wyminąć i odejść gdy ten stanowczo zbyt mocno chwycił mnie za przedramię.
- Nigdzie nie idziesz! Mamy do pogadania. - warknął.
- Puszczaj to boli! - szarpałam się.
- Nie słyszysz co do Ciebie powiedziała?! Puść ją! -stanowczo wtrącił Liam.
- To z nim się teraz umawiasz? Szybka jesteś nie powiem, ale nie pomyślałbym, że upadniesz tak nisko żeby spotykać się z jakąś nic nie wartą gwiazdką. - powiedział i odepchnął mnie z taką siłą, że aż zachwiałam się i ledwo utrzymałam się na nogach.
- Nie pozwalaj sobie koleś! - warknął Liam. - Najlepiej będzie jeśli juz pójdziesz i dasz Lucy spokój.
- To jeszcze nie koniec! - rzucił na odchodne Nate. Tego było za dużo na moje nerwy. Nie wytrzymałam i zalałam się łzami. Jak człowiek, którego darzyłam miłością, któremu ufałam może się tak zachowywać? Liam podszedł do mnie o objął swoimi silnymi ramionami a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową i moczyłam słonymi łzami jego koszulkę.
- Nie płacz Lu. On nie jest wart twoich łez. - uspokajał mnie chłopak. Miał rację. Nie warto płakać przez kogoś takiego, zwłaszcza, że mam przy sobie tak wspaniałą osobę jaką jest Li.
- Możemy wrócić do domy jeśli chcesz - zaproponował a ja otarłam łzy.
- Nie Li. To nasz wieczór i nikt go nie zepsuje powiedziałam i niepewnie chwyciłam jego dłoń. On w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy przed siebie. Ciągle nie wiedziałam dokąd zmierzamy a zdziwiłam się jeszcze bardziej gdy dotarliśmy na parking gdzie chłopak miał zaparkowany samochód. To było na prawdę tajemnicze jednak nic nie mówiłam. Nie obawiałam się niczego bo wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna. Wewnętrzne szczęście jakie odczuwałam gdy przypadkiem musnął moją skórę było nie do opisania. To tak jakby wewnątrz mnie wybuchały tysiące fajerwerków na raz. Kiedy widziałam uśmiech pojawiający się na jego twarzy z mojego powodu czułam jakbym unosiła się w powietrzy, potrafiła latać. Mimo, że nadal nie byłam pewna swoich uczuć co do jego osoby jedno wiedziałam na pewno. Przez ten krótki okres czasu między nami utworzyła się więź. Więź, której nikt ani nic nie będzie w stanie zniszczyć. I jeśli wcześniej wahałam się co do próby stworzenia związku z Liamem tak teraz moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Chciałam zaangażować się w budowanie uczucia między nami całą sobą. Z rozmyślań nagle wyrwał mnie głos bruneta oznajmiający, że już jesteśmy na miejscu. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam wesołe miasteczko. Nie wierzę. Nie byłam w takim miejscu odkąd skończyłam osiem lat. Uradowana przytuliłam chłopaka.
- Dziękuję. Czuję, że to będzie najlepsza randka na jakiej byłam.
- Nie traćmy czasu. Na początek Rollercoaster. - ochoczo rzucił w moją stronę i pociągnął mnie w stronę kolejki. Cały czas piszczałam w niebogłosy i kurczowo ściskałam dłoń chłopaka, który nie mógł przestać się śmiać. Byliśmy chyba na każdej karuzeli. Gdy nadszedł czas powrotu do domu byłam po prostu wykończona. Wykończona ale jakże szczęśliwa. Kiedy siedziałam w samochodzie podczas drogi powrotnej zamknęłam na chwilę oczy. Dosłownie w ułamku sekundy w mojej głowie pojawiły się obrazy. Byłam to ja pochylająca się nad kartką i bazgrająca list. List zaadresowany do Liama. List w którym wyjawiłam swoje uczucia. Widziałam wszystko. Każde słowo, każdą literę, która wykaligrafowana czarnym atramentem widniała na kremowej kartce papieru. Po moich policzkach obficie spływały łzy. Czyżbym kochała go tak bardzo, że nie chciałam go zostawiać nawet na moment? Tak. W obecnej chwili nawet nie zwątpiłam w siłę uczucia, którym kiedyś darzyłam chłopaka. Uczucia, które odradzało się we mnie na nowo a ja nawet nie protestowałam. Tak bardzo pragnęłam poczuć do Liama to samo co kiedyś. Być w nim tak bezgranicznie zakochana, móc uszczęśliwiać go każdego dnia. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że stoimy przed moim domem a chłopak lustruje mnie wzrokiem. Na moich policzkach zakwitł rumieniec.
- Uwielbiam gdy się rumienisz ale może wyjawisz mi powód, przez który uśmiechasz się sama do siebie? - zapytał.
- To przez kolejne wspomnienie. Pamiętam jak pisałam do Ciebie list. Ten przed moim wyjazdem. - powiedziałam a na jego ustach zagościł uśmiech. Cieszył się bo szanse na to, że pamięć powróci są coraz większe. Może zajmie to trochę czasu bo wspomnienia wracają powoli, stopniowo, jednak wierzę, że nadejdzie ten dzień, w którym przypomnę sobie wszystko.
- Li myślę, że powinnam już iść. Emma będzie się o mnie martwiła - powiedziałam otwierając drzwi samochodu. Brunet wyszedł razem za mną, okrążył samochód po czym stanął obok mnie.
- Lucy dziękuję. Za to, że jednak zgodziłaś się wyjść ze mną na tę randkę. Uczyniłaś ten dzień najlepszym dniem w moim życiu. - Kiedy usłyszałam te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu. Nie wiem skąd ale nagle poczułam w sobie chęć i odwagę do zrobienia pewnej rzeczy.
- Wiesz... Wieczór się jeszcze nie skończył a ja znam pewien sposób żeby zakończył się jeszcze lepiej. - mówiąc to zaczęłam zbliżać się do chłopaka. Stanęłam na palcach, ręce oplotłam wokół jego szyi i wpiłam sie w jego malinowe usta. Na początku chyba był w lekkim szoku jednak po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego ręce powędrowały na moją talię i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Całował z taką pasją i miłością, że całkiem zatraciłam się w tym co robiliśmy. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy obydwoje oddychaliśmy ciężko.
- Do zobaczenia Liam - szepnęłam i ponownie wspięłam się na palce aby raz jeszcze musnąć jego rozgrzane wargi.
- Do zobaczenia Lucy - wymruczał w moje usta a ja niechętnie odkleiłam się od niego i odeszłam w stronę domu co chwila oglądając się do tyłu. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi miałam ochotę skakać i tańczyć ze szczęścia. W moim życiu własnie rozpoczyna się nowy rozdział. Rozdział, który napiszę wspólnie z Liamem.
Hello.
No więc jest 22. Nie ukrywam podoba mi się ten rozdział. Chociaż nie. Ja wielbię ten rozdział.xd
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tu są, czytają i komentują.
Nawet nie macie pojęcia jak ogromny uśmiech wywołujecie na mojej twarzy każdym komentarzem.
Massive Than You za prawie 6000 wyświetleń.♥
Dziękuję mojej kochanej Loxie za przywrócenie mi wiary w siebie i uświadomienie, że to co piszę może się komuś podobać. Love You bb.♥
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam - Jogi.
środa, 2 stycznia 2013
Rozdział 21.
Siedząc samotnie w pokoju rozmyślałam nad tym ile jeszcze osób będę musiała skrzywdzić zanim moje życie wróci do normy. Moje rozważania przerwał dzwonek do drzwi.
- Lucy otwórz! Biorę prysznic! - krzyknęła Emma. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i skierowałam na dół. Otworzyłam drzwi i zamarłam. Przede mną stał Harry i co dziwne nie mierzył mnie jadowitym spojrzeniem tylko się uśmiechał. Gestem zaprosiłam go do środka po czym skierowaliśmy się do mojego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi i usiadłam na fotelu znajdującym się obok łóżka.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam obojętnym tonem. Cały czas miałam przed oczami ta scenę w kuchni. Harrego próbującego siłą mnie pocałować.
- Chciałem przeprosić. Lucy ja wiem, że teraz musi być Ci bardzo trudno a ja zachowując się jak skończony idiota wcale nie pomagam. Ostatnio byłem wstawiony i nie za bardzo panowałem nad tym co robię. Na prawdę Cię przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. - zakończył swój monolog. Nie wiedziałam co powiedzieć. Część mnie pragnęła wybaczyć Harremy jednak coś we mnie mówiło żeby mu nie ufać. Siedziałam chwilę milcząc co chłopak prawdopodobnie uznał za odmowę wybaczenia bo bez słowa skierował sie w stronę wyjścia z pokoju.
- Harry zaczekaj! - wypaliłam nagle. Część mnie pragnąca mu wybaczyć wygrała wewnętrzną bitwę toczącą się we mnie. - Nie odchodź. Wybaczę Ci. Zaczniemy od nowa. Jakbyśmy dopiero się poznali. - uśmiechnęła m się. widać było, że się ucieszył. Resztę wieczoru spędziliśmy na luźnej rozmowie. Poznawałam go od nowa i szczerze mówiąc nie dziwię się sobie, że kiedyś się spotykaliśmy. Harry to na prawdę wspaniały chłopak. Jest uroczy jednak obecnie nasze relacje miały opierać się tylko i wyłącznie na przyjaźni.Nie miałam zamiaru pakować się w nic więcej. Miałam Liama, który był we mnie po uszy zakochany i to mi w pełni wystarczało mimo, że nie byłam pewna swoich uczuć do niego. Kiedy pożegnałam się z Hazzą było po dwudziestej trzeciej. Zignorowałam zdziwione spojrzenie Emmy rzucone w moją stronę i zamknęłam drzwi od pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w luźną koszulkę i szorty do spania i położyłam się do łóżka. To był zdecydowanie męczący dzień. Pomyślałam, że w końcu wszystko się układa. Może w końcu wszystkie moje problemy się rozwiążą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpłynęłam.
Następnego dnia.
Obudziłam się i pierwszą czynnością, którą wykonałam było zerknięcie na telefon w celu sprawdzenia godziny. Jedenasta. Cholera! Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy żeby się ubrać. Zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania, które wpadły mi pod rękę a włosy związałam w luźnego warkocza na bok. Zbiegłam na dół, powiedziałam tylko Emm, że wrócę po południu i wyszłam. Spieszyłam się na uczelnię gdyż miałam załatwić coś jeszcze związanego z moim rozpoczęciem nauki. Po 20 minutach szybkiego marszy byłam na miejscu. Okazało się, że musiałam po prostu podpisać jakieś dokumenty. Po wyjściu z budynku postanowiłam udać się do fryzjera. Tak. Postanowiłam wrócić do dawnego kolory włosów. Powoli, małymi kroczkami miałam zamiar odzyskać swoje poprzednie życie. Kiedy wyszłam z salony fryzjerskiego byłam bardzo zadowolona z efektu. Teraz w końcu przypominałam dziewczynę z tych wszystkich fotografii. Zerknęłam na zegarek. była czternasta. Kurde. O siedemnastej ma przyjść Liam a ja powinnam się jeszcze przygotować. Nie powiem cieszyłam się na to spotkanie jednak coś we mnie obawiało się, że coś pójdzie nie tak. Złapałam taksówkę i wróciłam do domu. Emmy nie było. Czyli jestem zdana sama na siebie. Wskoczyłam pod prysznic i szybko umyłam włosy brzoskwiniowym szamponem a ciało żelem pod prysznic o tym samym zapachu. Uwielbiałam gdy wokół mnie roztaczała się delikatna woń tychże owoców. Wyszłam z łazienki owinięta jedynie białym puchatym ręcznikiem i aż podskoczyłam. Na łóżku siedział Harry.
- Cholera! Hazza co ty tu robisz?! - krzyknęłam.
- Nie mogłem już wytrzymać w domu z Liamem. Ciągle tylko na wszystkich krzyczy. Denerwuje się dzisiejszym spotkaniem. A poza tym pomyślałem, że może przyda Ci się pomoc w doborze ubrań. Uwierz potrafię być całkiem dobrym stylistą. - powiedział zabawnie poruszając przy tym brwiami.
- Ale jak ty tu wszedłeś?
- Dzwoniłem, pukałem ale nikt nie otwierał a drzwi były otwarte. A teraz nie marudź mamy mało czasu. Trzeba Cię wszykować. - Wstał i podszedł do mojej szafy. Zaczął przeglądać wszystkie ubrania. Ja tymczasem wzięłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Chwilę później ubrana w różowy szlafrok w gwiazdki suszyłam włosy. Ciekawa byłam jak chłopak zareaguje na mój powrót do poprzedniego koloru. Wyszłam z łazienki a loczek oniemiał na mój widok. Stał przed szafą z ubraniami w ręku kompletnie bez ruchu.
- No nie patrz się tak na mnie! To krępujące! - powiedziałam oblana rumieńcem.
- Przepraszam Ale WOW! Zupełnie jakbyś tu była cały czas i nigdy nie wyjechała. To cudowne widzieć Cię taką jak dawniej. - prawił komplementy Harry.
- Dobrze już, skończ Haroldzie i pokaż lepiej co tam dla mnie przygotowałeś. - zgrabnie odbiegłam od tematu mojego wyjazdu. Pokazał mi zestaw, który znalazł u mnie w szafie. Niektóre elementy były prawdopodobnie sprzed wyjazdy bo nie przypominam sobie żebym miała coś takiego. Chłopak postanowił ubrać mnie w obcisłe rurki z ciemnego jeansu, kremową bluzkę na której był brązowy nadruk przedstawiający sowę i beżową marynarkę z wywijanymi na brązowo mankietami. Szczerze? Bardzo podobał mi się jego wybór. Był bardzo dziewczęcy i nie przesadnie elegancki.
- Dziękuję Harry! Jesteś genialny!
- Nie ma za co Lucy. Słuchaj, muszę już lecieć. Powodzenia na randce. - pożegnał się i wyszedł. Ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż, na który składał się tylko podkład i kilka pociągnięć tuszem po moich i tak długich rzęsach. Właśnie przeglądałam się w lusterku podziwiając efekt końcowy kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pospiesznie zeszłam na dół i otworzyłam. Był to oczywiście Liam. Na powitanie pocałował mnie w policzek a ja oblałam się rumieńcem.
- Łał. Wyglądasz cudownie. Widzę, że zdecydowałaś się wrócić do naturalnego koloru włosów. Uwielbiam Cię taką. - uśmiechał się - Ale chodźmy już. Na początek zabieram Cię do kina a później w pewne bardzo fajne miejsce ale to niespodzianka. - Powiedział a ja wsunęłam na stopy beżowe balerkinki i wyszliśmy. Film był świetny. Liam idealnie trafił w mój gust. Kiedy wychodziliśmy z kina chłopak niepewnie złapał moją dłoń. Nie protestowałam. Szliśmy tak chodnikiem śmiejąc się i wygłupiając. W jego towarzystwie czułam się na prawdę świetnie. Nagle zamarłam w miejscu. Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego właśnie dzisiaj?! Przede mną opierając się nonszalancko o swój samochód stał Nathaniel.
Taadam! Jest 21! Wiem, że się spóźniłam i na prawdę was przepraszam. W sumie to teraz powinnam się uczyć na sprawdzian z biologii, który piszę jutro ale przecież coś wam obiecałam.;) Swoją drogą kto wymyślił pisanie testów zaraz po świętach?!
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba.
Follow me on twitter @judytazielak
J.
- Lucy otwórz! Biorę prysznic! - krzyknęła Emma. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i skierowałam na dół. Otworzyłam drzwi i zamarłam. Przede mną stał Harry i co dziwne nie mierzył mnie jadowitym spojrzeniem tylko się uśmiechał. Gestem zaprosiłam go do środka po czym skierowaliśmy się do mojego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi i usiadłam na fotelu znajdującym się obok łóżka.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytałam obojętnym tonem. Cały czas miałam przed oczami ta scenę w kuchni. Harrego próbującego siłą mnie pocałować.
- Chciałem przeprosić. Lucy ja wiem, że teraz musi być Ci bardzo trudno a ja zachowując się jak skończony idiota wcale nie pomagam. Ostatnio byłem wstawiony i nie za bardzo panowałem nad tym co robię. Na prawdę Cię przepraszam. Nie chciałem żeby tak wyszło. - zakończył swój monolog. Nie wiedziałam co powiedzieć. Część mnie pragnęła wybaczyć Harremy jednak coś we mnie mówiło żeby mu nie ufać. Siedziałam chwilę milcząc co chłopak prawdopodobnie uznał za odmowę wybaczenia bo bez słowa skierował sie w stronę wyjścia z pokoju.
- Harry zaczekaj! - wypaliłam nagle. Część mnie pragnąca mu wybaczyć wygrała wewnętrzną bitwę toczącą się we mnie. - Nie odchodź. Wybaczę Ci. Zaczniemy od nowa. Jakbyśmy dopiero się poznali. - uśmiechnęła m się. widać było, że się ucieszył. Resztę wieczoru spędziliśmy na luźnej rozmowie. Poznawałam go od nowa i szczerze mówiąc nie dziwię się sobie, że kiedyś się spotykaliśmy. Harry to na prawdę wspaniały chłopak. Jest uroczy jednak obecnie nasze relacje miały opierać się tylko i wyłącznie na przyjaźni.Nie miałam zamiaru pakować się w nic więcej. Miałam Liama, który był we mnie po uszy zakochany i to mi w pełni wystarczało mimo, że nie byłam pewna swoich uczuć do niego. Kiedy pożegnałam się z Hazzą było po dwudziestej trzeciej. Zignorowałam zdziwione spojrzenie Emmy rzucone w moją stronę i zamknęłam drzwi od pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w luźną koszulkę i szorty do spania i położyłam się do łóżka. To był zdecydowanie męczący dzień. Pomyślałam, że w końcu wszystko się układa. Może w końcu wszystkie moje problemy się rozwiążą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpłynęłam.
Następnego dnia.
Obudziłam się i pierwszą czynnością, którą wykonałam było zerknięcie na telefon w celu sprawdzenia godziny. Jedenasta. Cholera! Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy żeby się ubrać. Zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania, które wpadły mi pod rękę a włosy związałam w luźnego warkocza na bok. Zbiegłam na dół, powiedziałam tylko Emm, że wrócę po południu i wyszłam. Spieszyłam się na uczelnię gdyż miałam załatwić coś jeszcze związanego z moim rozpoczęciem nauki. Po 20 minutach szybkiego marszy byłam na miejscu. Okazało się, że musiałam po prostu podpisać jakieś dokumenty. Po wyjściu z budynku postanowiłam udać się do fryzjera. Tak. Postanowiłam wrócić do dawnego kolory włosów. Powoli, małymi kroczkami miałam zamiar odzyskać swoje poprzednie życie. Kiedy wyszłam z salony fryzjerskiego byłam bardzo zadowolona z efektu. Teraz w końcu przypominałam dziewczynę z tych wszystkich fotografii. Zerknęłam na zegarek. była czternasta. Kurde. O siedemnastej ma przyjść Liam a ja powinnam się jeszcze przygotować. Nie powiem cieszyłam się na to spotkanie jednak coś we mnie obawiało się, że coś pójdzie nie tak. Złapałam taksówkę i wróciłam do domu. Emmy nie było. Czyli jestem zdana sama na siebie. Wskoczyłam pod prysznic i szybko umyłam włosy brzoskwiniowym szamponem a ciało żelem pod prysznic o tym samym zapachu. Uwielbiałam gdy wokół mnie roztaczała się delikatna woń tychże owoców. Wyszłam z łazienki owinięta jedynie białym puchatym ręcznikiem i aż podskoczyłam. Na łóżku siedział Harry.
- Cholera! Hazza co ty tu robisz?! - krzyknęłam.
- Nie mogłem już wytrzymać w domu z Liamem. Ciągle tylko na wszystkich krzyczy. Denerwuje się dzisiejszym spotkaniem. A poza tym pomyślałem, że może przyda Ci się pomoc w doborze ubrań. Uwierz potrafię być całkiem dobrym stylistą. - powiedział zabawnie poruszając przy tym brwiami.
- Ale jak ty tu wszedłeś?
- Dzwoniłem, pukałem ale nikt nie otwierał a drzwi były otwarte. A teraz nie marudź mamy mało czasu. Trzeba Cię wszykować. - Wstał i podszedł do mojej szafy. Zaczął przeglądać wszystkie ubrania. Ja tymczasem wzięłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Chwilę później ubrana w różowy szlafrok w gwiazdki suszyłam włosy. Ciekawa byłam jak chłopak zareaguje na mój powrót do poprzedniego koloru. Wyszłam z łazienki a loczek oniemiał na mój widok. Stał przed szafą z ubraniami w ręku kompletnie bez ruchu.
- No nie patrz się tak na mnie! To krępujące! - powiedziałam oblana rumieńcem.
- Przepraszam Ale WOW! Zupełnie jakbyś tu była cały czas i nigdy nie wyjechała. To cudowne widzieć Cię taką jak dawniej. - prawił komplementy Harry.
- Dobrze już, skończ Haroldzie i pokaż lepiej co tam dla mnie przygotowałeś. - zgrabnie odbiegłam od tematu mojego wyjazdu. Pokazał mi zestaw, który znalazł u mnie w szafie. Niektóre elementy były prawdopodobnie sprzed wyjazdy bo nie przypominam sobie żebym miała coś takiego. Chłopak postanowił ubrać mnie w obcisłe rurki z ciemnego jeansu, kremową bluzkę na której był brązowy nadruk przedstawiający sowę i beżową marynarkę z wywijanymi na brązowo mankietami. Szczerze? Bardzo podobał mi się jego wybór. Był bardzo dziewczęcy i nie przesadnie elegancki.
- Dziękuję Harry! Jesteś genialny!
- Nie ma za co Lucy. Słuchaj, muszę już lecieć. Powodzenia na randce. - pożegnał się i wyszedł. Ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż, na który składał się tylko podkład i kilka pociągnięć tuszem po moich i tak długich rzęsach. Właśnie przeglądałam się w lusterku podziwiając efekt końcowy kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pospiesznie zeszłam na dół i otworzyłam. Był to oczywiście Liam. Na powitanie pocałował mnie w policzek a ja oblałam się rumieńcem.
- Łał. Wyglądasz cudownie. Widzę, że zdecydowałaś się wrócić do naturalnego koloru włosów. Uwielbiam Cię taką. - uśmiechał się - Ale chodźmy już. Na początek zabieram Cię do kina a później w pewne bardzo fajne miejsce ale to niespodzianka. - Powiedział a ja wsunęłam na stopy beżowe balerkinki i wyszliśmy. Film był świetny. Liam idealnie trafił w mój gust. Kiedy wychodziliśmy z kina chłopak niepewnie złapał moją dłoń. Nie protestowałam. Szliśmy tak chodnikiem śmiejąc się i wygłupiając. W jego towarzystwie czułam się na prawdę świetnie. Nagle zamarłam w miejscu. Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego właśnie dzisiaj?! Przede mną opierając się nonszalancko o swój samochód stał Nathaniel.
Taadam! Jest 21! Wiem, że się spóźniłam i na prawdę was przepraszam. W sumie to teraz powinnam się uczyć na sprawdzian z biologii, który piszę jutro ale przecież coś wam obiecałam.;) Swoją drogą kto wymyślił pisanie testów zaraz po świętach?!
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba.
Follow me on twitter @judytazielak
J.
wtorek, 1 stycznia 2013
2013
Happy New Year everyone!
Kochani wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku!
Chciałabym wam wszystkim podziękować za to, że jesteście tutaj ze mną i czytacie moje wypociny.;)
Nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie dzisiaj późnym wieczorkiem albo jutro jak tylko wrócę ze szkoły.;)
Dziękuję mojej ekipie za najlepszego sylwestra w życiu!
Postanowienie noworoczne? Zdecydowanie częściej dodawać rozdziały.;)
A wy jak spędziliście sylwestra?
Love You all<3
J.
Kochani wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku!
Chciałabym wam wszystkim podziękować za to, że jesteście tutaj ze mną i czytacie moje wypociny.;)
Nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie dzisiaj późnym wieczorkiem albo jutro jak tylko wrócę ze szkoły.;)
Dziękuję mojej ekipie za najlepszego sylwestra w życiu!
Postanowienie noworoczne? Zdecydowanie częściej dodawać rozdziały.;)
A wy jak spędziliście sylwestra?
Love You all<3
J.
Subskrybuj:
Posty (Atom)