niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 22.

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Nathaniel. Czego on tu szuka? Dlaczego zjawił się akurat teraz? Żeby zniszczyć ten cudowny czas z Liamem? Pojawia się właśnie teraz kiedy jestem szczęśliwa i wyrzuciłam go ze swoich myśli. I jeszcze bezczelnie uśmiecha się na mój widok. No nie tego już zbyt wiele dla mnie.
- Czego tu szukasz Nate? - pytam siląc się na najbardziej jadowity ton na jaki tylko mnie stać.
- Coś ty taka nerwowa kochanie? Przyszedłem porozmawiać.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam i już chciałam go wyminąć i odejść gdy ten stanowczo zbyt mocno chwycił mnie za przedramię.
- Nigdzie nie idziesz! Mamy do pogadania. - warknął.
- Puszczaj to boli! - szarpałam się.
- Nie słyszysz co do Ciebie powiedziała?! Puść ją! -stanowczo wtrącił Liam.
- To z nim się teraz umawiasz? Szybka jesteś nie powiem, ale nie pomyślałbym, że upadniesz tak nisko żeby spotykać się z jakąś nic nie wartą gwiazdką. - powiedział i odepchnął mnie z taką siłą, że aż zachwiałam się i ledwo utrzymałam się na nogach.
- Nie pozwalaj sobie koleś! - warknął Liam. - Najlepiej będzie jeśli juz pójdziesz i dasz Lucy spokój.
- To jeszcze nie koniec! - rzucił na odchodne Nate. Tego było za dużo na moje nerwy. Nie wytrzymałam i zalałam się łzami. Jak człowiek, którego darzyłam miłością, któremu ufałam może się tak zachowywać? Liam podszedł do mnie o objął swoimi silnymi ramionami a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową i moczyłam słonymi łzami jego koszulkę.

- Nie płacz Lu. On nie jest wart twoich łez. - uspokajał mnie chłopak. Miał rację. Nie warto płakać przez kogoś takiego, zwłaszcza, że mam przy sobie tak wspaniałą osobę jaką jest Li.
- Możemy wrócić do domy jeśli chcesz - zaproponował a ja otarłam łzy.
- Nie Li. To nasz wieczór i nikt go nie zepsuje powiedziałam i niepewnie chwyciłam jego dłoń. On w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy przed siebie. Ciągle nie wiedziałam dokąd zmierzamy a zdziwiłam się jeszcze bardziej gdy dotarliśmy na parking gdzie chłopak miał zaparkowany samochód. To było na prawdę tajemnicze jednak nic nie mówiłam. Nie obawiałam się niczego bo wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna. Wewnętrzne szczęście jakie odczuwałam gdy przypadkiem musnął moją skórę było nie do opisania. To tak jakby wewnątrz mnie wybuchały tysiące fajerwerków na raz. Kiedy widziałam uśmiech pojawiający się na jego twarzy z mojego powodu czułam jakbym unosiła się w powietrzy, potrafiła latać. Mimo, że nadal nie byłam pewna swoich uczuć co do jego osoby jedno wiedziałam na pewno. Przez ten krótki okres czasu między nami utworzyła się więź. Więź, której nikt ani nic nie będzie w stanie zniszczyć. I jeśli wcześniej wahałam się co do próby stworzenia związku z Liamem tak teraz moje obawy były zupełnie bezpodstawne. Chciałam zaangażować się w budowanie uczucia między nami całą sobą. Z rozmyślań nagle wyrwał mnie głos bruneta oznajmiający, że już jesteśmy na miejscu. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam wesołe miasteczko. Nie wierzę. Nie byłam w takim miejscu odkąd skończyłam osiem lat. Uradowana przytuliłam chłopaka.
- Dziękuję. Czuję, że to będzie najlepsza randka na jakiej byłam.
- Nie traćmy czasu. Na początek Rollercoaster. - ochoczo rzucił w moją stronę i pociągnął mnie w stronę kolejki. Cały czas piszczałam w niebogłosy i kurczowo ściskałam dłoń chłopaka, który nie mógł przestać się śmiać. Byliśmy chyba na każdej karuzeli. Gdy nadszedł czas powrotu do domu byłam po prostu wykończona. Wykończona ale jakże szczęśliwa. Kiedy siedziałam w samochodzie podczas drogi powrotnej zamknęłam na chwilę oczy. Dosłownie w ułamku sekundy w mojej głowie pojawiły się obrazy. Byłam to ja pochylająca się nad kartką i bazgrająca list. List zaadresowany do Liama. List w którym wyjawiłam swoje uczucia. Widziałam wszystko. Każde słowo, każdą literę, która wykaligrafowana czarnym atramentem widniała na kremowej kartce papieru. Po moich policzkach obficie spływały łzy. Czyżbym kochała go tak bardzo, że nie chciałam go zostawiać nawet na moment? Tak. W obecnej chwili nawet nie zwątpiłam w siłę uczucia, którym kiedyś darzyłam chłopaka. Uczucia, które odradzało się we mnie na nowo a ja nawet nie protestowałam. Tak bardzo pragnęłam poczuć do Liama to samo co kiedyś. Być w nim tak bezgranicznie zakochana, móc uszczęśliwiać go każdego dnia. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że stoimy przed moim domem a chłopak lustruje mnie wzrokiem. Na moich policzkach zakwitł rumieniec.
- Uwielbiam gdy się rumienisz ale może wyjawisz mi powód, przez który uśmiechasz się sama do siebie? - zapytał.
- To przez kolejne wspomnienie. Pamiętam jak pisałam do Ciebie list. Ten przed moim wyjazdem. - powiedziałam a na jego ustach zagościł uśmiech. Cieszył się bo szanse na to, że pamięć powróci są coraz większe. Może zajmie to trochę czasu bo wspomnienia wracają powoli, stopniowo, jednak wierzę, że nadejdzie ten dzień, w którym przypomnę sobie wszystko.
- Li myślę, że powinnam już iść. Emma będzie się o mnie martwiła - powiedziałam otwierając drzwi samochodu. Brunet wyszedł razem za mną, okrążył samochód po czym stanął obok mnie.
- Lucy dziękuję. Za to, że jednak zgodziłaś się wyjść ze mną na tę randkę. Uczyniłaś ten dzień najlepszym dniem w moim życiu. - Kiedy usłyszałam te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu. Nie wiem skąd ale nagle poczułam w sobie chęć i odwagę do zrobienia pewnej rzeczy.

- Wiesz... Wieczór się jeszcze nie skończył a ja znam pewien sposób żeby zakończył się jeszcze lepiej. - mówiąc to zaczęłam zbliżać się do chłopaka. Stanęłam na palcach, ręce oplotłam wokół jego szyi i wpiłam sie w jego malinowe usta. Na początku chyba był w lekkim szoku jednak po chwili odwzajemnił pocałunek. Jego ręce powędrowały na moją talię i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Całował z taką pasją i miłością, że całkiem zatraciłam się w tym co robiliśmy. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy obydwoje oddychaliśmy ciężko.
- Do zobaczenia Liam - szepnęłam i ponownie wspięłam się na palce aby raz jeszcze musnąć jego rozgrzane wargi.
- Do zobaczenia Lucy - wymruczał w moje usta a ja niechętnie odkleiłam się od niego i odeszłam w stronę domu co chwila oglądając się do tyłu. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi miałam ochotę skakać i tańczyć ze szczęścia. W moim życiu własnie rozpoczyna się nowy rozdział. Rozdział, który napiszę wspólnie z Liamem.





Hello.
No więc jest 22. Nie ukrywam podoba mi się ten rozdział. Chociaż nie. Ja wielbię ten rozdział.xd

Chciałabym podziękować wszystkim, którzy tu są, czytają i komentują.
Nawet nie macie pojęcia jak ogromny uśmiech wywołujecie na mojej twarzy każdym komentarzem.
Massive Than You za prawie 6000 wyświetleń.♥

Dziękuję mojej kochanej Loxie za przywrócenie mi wiary w siebie i uświadomienie, że to co piszę może się komuś podobać. Love You bb.♥
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam - Jogi.

9 komentarzy:

  1. Aaaww:) świetny rozdział, ciekawe co kombinuje ten Nathaniel. Pisz szybciutko kolejny, pozdrawiam Asiek! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko piszesz! Czekam na kolejne rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę boski rozdział :D czekam na kolejne :D a przy okazji chciałabym www.mojezwariowanezycie.blogspot.com zaproponować mojego dopiero tworzonego bloga o dziewczynie, jej przyjaciołach i przygodach z siatkarzami(jak narazie) ale być może w przyszłości pojawią się przygody z jakimiś innymi sławnymi osobami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. genialnie! z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny blog i cudowny rozdział :) Pięknie piszesz.
    Czekam na CD,weny :)
    Zapraszam też do mnie <3
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. AWW cudo ;** Mam nadzieje, że Lucy ozdzyska pamięć i będzie z Liamem, a Nate w końcu się od niej odczepi ;)
    Randka w wesołym miasteczku z Liamem-marzenie ;*
    Pozdrawiam i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww... jakie cudne , też bym chciała taką randkę <3 . Świetny ten rozdział , już nie mogę się doczekac kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  8. No co ty wyprawiasz? Pisałaś ten rozdział w niedzielę a jest środa. Proszę napisz szybko rozdział o tym planie harry'ego, louis'a i danielle. Proszę, proszę, proszę. Dłużej nie wytrzymam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj sorry. Pomyliłam się. Dzisiaj czwartek:)

    OdpowiedzUsuń